baner

Recenzja

X-Men. Era Apocalypse'a #04: Zmierzch [recenzja]

Tomasz Kleszcz recenzuje X-Men. Era Apocalypse'a #04: Zmierzch
7/10
X-Men. Era Apocalypse'a #04: Zmierzch [recenzja]
7/10
Czwarty i ostatni tom epickiej sagi z lat 90. dotarł w ręce czytelnika. A wraz z nim sporo zabawy, jednak nie dla każdego.


Jak to w finale, czas na ostateczne rozwiązania. Saga zawierała bardzo dużo wątków i teraz większość z nich znajdzie swoje rozwiązania. Czy satysfakcjonujące? To już każdy czytelnik oceni sam. W mojej ocenie nie do końca finał stanął na wysokości zadania.

Śledząc od początku przygody mutantów w alternatywnym świecie, można zdecydowanie poczuć duch minionej epoki w komiksowej stylizacji. Widać to zwłaszcza na poziomie wizualnym, który jest dość zróżnicowany. Ponieważ album jest zlepkiem wielu różnych serii, na przestrzeni których odbywała się zakrojoną na szeroką skalę opowieść, możemy zapoznać się zarówno z pracami rysowników bardzo przeciętnych (o których nikt już dziś nie pamięta) jak i bardziej oryginalnych (Quesada) czy stawiających swoje pierwsze kroki w branży takich tytanów jak Steve Epting czy Andy Kubert.

Mnóstwo plansz wypełnionych po brzegi akcją daje z jednej strony duże pole do popisu, z drugiej jednak uwidacznia chociażby manierę wyolbrzymiania muskulatury, czy zniekształcania twarzy celem podkreślenia emocji. Nie wygląda to zbyt dobrze i słabo się dziś broni. Również paleta kolorystyczna wygląda raczej mizernie. Fani nowoczesnych rozwiązań, dopracowanych w każdym szczególe ilustracji i pięknych, mistrzowskich wręcz kolorów, jakie często można spotkać obecnie w branży, mogą poczuć spore rozczarowanie. Cóż, medium się rozwija, wtedy tak wyglądały komiksy, mają swój czar, ale tylko prace najlepszych rysowników oparły się upływowi czasu.

Mniejsze nierówności niesie ze sobą scenariusz. Nie jest to raczej spowodowane jednakowymi umiejętnościami piszących, a położeniem nacisku na akcję i dramatyzm, które autorzy starają się zawrzeć w jak największej ilości. Wobec tego nie ma tutaj miejsca na wysublimowane dialogi czy misternie skonstruowane intrygi. Bohaterowie robią to, do czego zostali powołani - walczą. Przy okazji w wypowiedziach [bardzo licznych, komiks ogólnie pełen jest tekstów] herosów odnajdziemy sporo jedynego w swoim rodzaju patosu. W dzisiejszych komiksach taka forma pisania jest w odbiorze ciężkostrawna - z uwagi na aspirację obecnych dzieł do bycia ambitniejszym i skierowanymi do starszego, bardziej wymagającego odbiorcy, co się nie sprawdza – ale nastolatkom pochłaniającym barwne opowieści w latach dziewięćdziesiątych ten patos nie tylko nie przeszkadzał, ale był wręcz pożądany.

Ponownie, z uwagi na fakt że tom zbiera zeszyty różnych serii nieunikniona jest pewna doza chaosu. Patrząc całościowo, scenariuszowi brakuje nieco płynności, mimo to lektura daje mnóstwo frajdy i jakby to powiedział klasyk: „dziś już takich nie robią”.

Era Apocalypse'a dobiegła końca. Feeria barw i kwieciste wypowiedzi wypełniają karty sagi, dostarczając wielu godzin wyśmienitej, zaprawionej szczyptą kiczu rozrywki. Ten klimat trzeba lubić, żeby dobrze się przy tym albumie bawić. I sięgajcie po niego z tą świadomością, inaczej może Was, drodzy, młodsi czytelnicy spotkać lekki zawód.

Opublikowano:



X-Men. Era Apocalypse'a #04: Zmierzch

X-Men. Era Apocalypse'a #04: Zmierzch

Wydanie: I
Data wydania: Maj 2022
Seria: X-Men. Era Apocalypse'a
Tłumaczenie: Arkadiusz Wróblewski
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 180x275 mm
Stron: 256
Cena: 139,00 zł
Wydawnictwo: Mucha Comics
ISBN: 9788366589780
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...

Galerie

X-Men. Era Apocalypse'a #04: Zmierzch [recenzja] X-Men. Era Apocalypse'a #04: Zmierzch [recenzja] X-Men. Era Apocalypse'a #04: Zmierzch [recenzja]

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-