baner

Recenzja

Aldobrando - Gipi [recenzja]

Paweł Panic recenzuje Aldobrando
7/10
Aldobrando - Gipi [recenzja]
7/10
Wyprawa po wilcze ziele

Skąpany w deszczu świt. Starzec w kapturze stoi przed dosiadającym konia wojownikiem. Jak się okazuje to ich ostatnia rozmowa – rycerz rusza w bój, z którego nie powróci, więc zostawia syna w rękach zaufanego powiernika. Ten ma wychować malca na odważnego męża i kiedy przyjdzie odpowiednia pora, wypuścić go w świat, aby dopełniło się jego przeznaczenie.

Tak zaczyna się „Aldobrando”, wspólne dzieło Gipiego i Luigiego Critonego. Podobnych początków widzieliśmy całe mnóstwo, zwłaszcza w opowieściach z pogranicza mitologii, baśni i literatury fantasy. Przytoczony wstęp daje jasno do zrozumienia, że w omawianym komiksie próżno szukać wielkich zaskoczeń. Jeśli już, to można w nim znaleźć szereg drobnych niespodzianek, nieco wytrącających z poczucia komfortu czytelnika, który na podobnych opowieściach zjadł zęby i uważa, że dobrze wie, co wydarzy się na każdej z kolejnych stronic. Autorzy, serwując wspomniane urozmaicenia, ani na moment nie wykraczają poza przyjętą konwencję. Od początku do końca tworzą przemyślany utwór, który stanowi ich własną interpretację romansu rycerskiego i mitu o zbawcy.

Jak to w komiksie, pierwsza rzuca się w oczy szata graficzna. Tym razem Gipi zajął się tylko scenariuszem, więc w kwestii rysunków fani jego oryginalnego stylu muszą obejść się smakiem. Kreska Critonego jednak idealnie pasuje do prezentowanej historii – jest wyrazista i mocna, a przy tym nieprzesadzona. Bohaterowie, którzy mają być nieskazitelni, wręcz porażają swoją urodą, z kolei osobniki słabe, gnuśne, tudzież podłe mają aparycję, która nie pozostawia wątpliwości, co do ich charakteru. Pięknie wygląda świat opowieści, zwłaszcza jego przyroda. Wszystko jest efektowne, ale lekkie. Nie ma tutaj miejsca na detale, które rozpraszałyby uwagę czytelnika – w centrum kadrów zawsze są bohaterowie. Nie można omawiać ilustracji bez wspomnienia o kolorystyce. A ta jest w „Aldobrando” po prostu oszałamiająca. Odpowiedzialni za nią Francesco Daniele oraz Claudia Palescandolo wymieniani są jednak tylko w stopce i próżno szukać informacji o nich na stronie tytułowej, a tym bardziej na okładce...

Przejrzysta i efektowna szata graficzna może sprawiać złudne wrażenie, że omawiane dzieło to pogodna baśń, w której śmierć jest umowna, a dobro zawsze zwycięża. Nic bardziej mylnego. Nasycone kolory i lekka kreska tworzą płaszcz, którym autorzy przykrywają całą zgniliznę przedstawionego świata. Quasi-średniowieczne państewko zaludniają zabójcy, najemnicy i oczywiście rządny krwi motłoch. Czy taka kraina w ogóle potrzebuje zbawcy, skoro za bardzo nie ma kogo zbawiać? Nawet tytułowy bohater, choć prawy, to irytuje swoją głupotą, która jakimś cudem szybko ewoluuję w szlachetną naiwność. Ta przemiana budzi największe zdumienie, ale dobrze wpisuje się w całość opowieści, w której czas płynie swoim torem. Skoro zima z dnia na dzień może się zmienić w lato w pełni, to dlaczego w podobnym tempie nieporadny półgłówek nie może przejść metamorfozy w szlachetnego krasomówcę?

„Aldobrando” to dobry komiks. Poprawnie opowiedziany, atrakcyjny graficznie, dający satysfakcję z lektury. Niby typowy dla swego gatunku, ale jakiś inny. Nieprzystający do pozornie podobnych dzieł, tak jak tytułowy bohater, ze swoją aparycją rodem z kreskówki, nie przystaje do świata surowych wojowników i delikatnych białogłowych.

Opublikowano:



Aldobrando

Aldobrando

Scenariusz: Gipi
Rysunki: Luigi Critone
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2021
Tłumaczenie: Krzysztof Umiński
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 192x265 mm
Stron: 204
Cena: 109,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 978-83-66128-78-1
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Aldobrando - Gipi [recenzja] Aldobrando - Gipi [recenzja] Aldobrando - Gipi [recenzja]

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-