baner

Recenzja

Ostatni pojedynek (film) [recenzja]

Przemysław Pawełek recenzuje Ostatni pojedynek
8/10
Ostatni pojedynek (film) [recenzja]
8/10
Ridley Scott to jedna ze sław świata kina, ale jego kondycja była przez ostatnie dwie dekady, powiedzmy sobie, dyskusyjna. Nie da się jednak zaprzeczyć, że ten niegdyś wizjoner, nawet dziś jest świetnym rzemieślnikiem i wie, jak dostarczać imponujące widowiska. "Ostatni pojedynek" zdaje się potwierdzać, że Brytyjczyk nie powiedział jeszcze swojego ostatniego słowa.

Tym razem, co sugeruje już tytuł, znany reżyser ponownie przenosi widzów w przeszłość, w realia historyczne, tym razem do Francji. Scenariusz, który na podstawie książki pod tym samym tytułem zaadaptowali Matt Damon i Ben Affleck wraz z Nicole Holofcener, to opowieść o dwóch średniowiecznych wojownikach i oskarżeniu o gwałt na żonie jednego z nich. Sprawę osądzić ma ostatecznie sam Bóg - wspierając w walce na śmierć i życie tego z nich, który mówi prawdę.

Nie jest to jednak typowa historia rycerska, w której intencje są jawne, a dobro zwycięża. To opowieść unurzana w nieoczywistości, bo sama fabuła przedstawiana jest trzy razy, z perspektywy każdego z głównych uczestników dramatu, a każdy ma tu na przebieg zdarzeń nieco inne spojrzenie. Jest tu coś neonoirowego, bo mamy do czynienia z pewną zagadką, a nikt tu zdaje się nie mieć do końca czystych intencji. Zwieńczeniem filmu jest oczywiście tytułowe starcie - brudne, brutalne, zajadłe, daleko od czystości i honoru, kojarzonych z rycerstwem.

Tak przynajmniej prezentuje się ten film na pierwszym poziomie, gdy zmusza widza do analizowania postaw i motywacji bohaterów. Jednocześnie "Ostatni pojedynek" zdaje się być metakomentarzem społecznym, mówiącym, że przez kolejne setki lat pewne problemy nie uległy zmianie. Może nie skaczemy sobie już w normalnym życiu do gardeł, powołując się na wolę boską, ale sytuacja zgwałconej kobiety, dla której lepszym rozwiązaniem jest milczeć, niż domagać się kary i jakiegokolwiek zadośćuczynienia, przypominała mi w trakcie seansu niedawne skandale obyczajowe z Hollywood. Można ten wątek analizować zresztą głębiej pod kontem roli kobiety, która tu jest traktowana czysto przedmiotowo, zarówno przez ojca, męża, jak i natrętnego ponad przesadę zalotnika.

Ridley Scott sprawnie opowiada tu kilkupoziomową historię, ale nie zapomina też, że jego film to widowisko. Jego wizja Francji wieków średnich robi wrażenie. Wpływ na to ma zarówno scenografia, imponujące cyfrowe efekty specjalne, dzięki którym rekonstruowano choćby Paryż, jak i praca kamery Dariusza Wolskiego. Nawet gra kolorów robi tu wrażenie, bo większość filmu jest z nich zwyczajnie wyprana i nieco przytłacza, budując dość posępny nastrój całości. Atmosfery dopełnia muzyka Harry'ego Gregsona-Williamsa.

Produkcja Ridleya Scotta zaliczyła w kinach wtopę - zupełnie niezasłużenie, bo to świetnie zrealizowany film, mieszający konwencje, i pomimo pewnej statyczności, powtarzania tych samych scen (niczym w "Rashomonie" Kurosawy) zaskakujący pewną głębią, której tytuł wcale nie obiecuje. Dodatkowo wspomniany pojedynek można odczytywać metaforycznie, jako starcie aktorskie Matta Damona z Adamem Driverem. W moim mniemaniu zwyciężczynią jest tu jednak znakomita Jodie Comer w roli żony, przed którą stało największe wyzwanie.

Nie jest to może powrót Ridleya Scotta do poziomu jego szczytowych osiągnięć, ale to propozycja nie tylko dla fanów jego twórczości, czy fanów kina historycznego, ale po prostu dla kinomanów. Warto dać mu szansę, bo potrafi zaskoczyć.



Autor recenzji jest redaktorem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Ostatni pojedynek

Ostatni pojedynek

Premiera: Luty 2022
Oprawa: DVD, Blue Ray
Stron: 147 min.
Wydawnictwo: Galapagos
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-