baner

Recenzja

Ultimate X-Men. Tom 4 [recenzja]

Tomasz Kleszcz recenzuje Ultimate X-Men. Tom 4
7/10
Ultimate X-Men. Tom 4 [recenzja]
7/10
Mutanci dla dużych chłopców

Stery nad jedną z najlepszych serii ze świata homo superior przejmuje B. M. Bendis. Robi to z właściwą sobie dozą profesjonalizmu i talentu, dostarczając świetnej historii i mnóstwa frajdy z lektury.

Wolverine ponownie staje na pierwszym planie, skąpany we fleszach reflektorów. Bycie najpopularniejszym mutantem zobowiązuje - niestety może odrobinę za często - do znajdowania się w centrum większości ważkich wydarzeń. Po raz kolejny przeszłość wyciąga po niego długie, mroczne ręce. Niezidentyfikowana grupa zdeterminowanych, dobrze przeszkolonych i dobrze uzbrojonych żołnierzy atakuje Logana w cywilu, w biały dzień, w środku miasta. W brutalny i pozbawiony skrupułów sposób. Ten obrywa naprawdę mocno, tracąc panowanie nad sytuacją do tego stopnia, że musi udać się po pomoc. Tak się składa, że znajduje się akurat w pobliżu dość przyjaznego, niezmiernie wygadanego młodzieńca obdarzonego niezwykłymi mocami. Tak, to Spiderman wkracza do gry. To jednak nie koniec. W trakcie kolejnych starć z enigmatyczną i zabójcza grupą do frontu dołączy jeszcze w ramach gościnnych występów obrońca Hell's Kitchen, a to wszystko tylko przedsmak do kolejnych, pełnych dramatyzmu i dynamiki wydarzeń, w których Spidermana już nie będzie, żeby rozładować napięcie, a które to osiągnie niezwykle wysoki poziom.

Brian Michael Bendis napisał sprawne, dynamiczne opowieści, która dobrze się czyta. Album podzielony jest na kilka odrębnych, ale połączonych ze sobą wątków. Pisarz wyjątkowo dobrze czuje postać Pająka, który skutecznie rozładowuje ciężką atmosferę, w jakiej utrzymany jest pierwszy rozdział. Można to poczytać zarówno na plus (lżejszy, humorystyczny akcent to coś, co niewątpliwie znajdzie wielu usatysfakcjonowanych odbiorców) jak i na minus (brutalna historia rozrzedzona ciągłymi żarcikami traci na ciężarze i staje się czymś sensacyjno-komediowym). W dalszej części albumu główne role grają już tylko mutanci oraz ludzie. Ludzie, którzy nie są pokazani w zbyt pozytywnym świetle. Bendis wielokrotnie w swojej twórczości w dość gorzki sposób podchodził do ludzkich cech, chciwości, małostkowości, głupoty. Echa tej maniery można odnaleźć w postawach członków sztabu z otoczenia prezydenta, którzy nakręcają spiralę konfliktu. Czuć powagę sytuacji i to jedna z największych zalet niniejszego tytułu. Niby wszystko zaczyna się kameralnie, niby to tylko Wolverine i jego kolejne kłopoty. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem Bendis podnosi czytelnika na wyższy poziom, roztaczając przed nim coraz szerszy i bardziej złożony horyzont. Rzadko w mainstreamowych produkcjach z superbohaterami udaje się wypracować taki styl, żeby nie odstraszał dojrzałego czytelnika infantylnością i sztucznym patosem, a jednocześnie nie epatował tanimi sztuczkami w postaci bezsensownej przemocy.

Finch to etap pośredni pomiędzy klasyką lat 90. a nowoczesnymi, realistycznie tworzącymi artystami pokroju McNivena, Hitcha czy Ribica. Artysta jest solidny, ma swój styl, i album wygląda dobrze, ale nie jest niczym wizualnie nadzwyczajnym. Porządnie, rzemieślniczo zrealizowana robota. Daje radę.

Ultimate X-Men tom 4 to mocna, wciągająca historia w poprawnej oprawie graficznej. Bendis nie powiedział jeszcze wszystkiego i czekam na więcej, bo to kawał dobrej roboty dla okrzepłego fana trykociarskich nowel.

Opublikowano:



Ultimate X-Men. Tom 4

Ultimate X-Men. Tom 4

Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: David Finch
Wydanie: I
Data wydania: 23 Luty 2022
Seria: Ultimate X-Men, Marvel Classic
Tłumaczenie: Marcin Roszkowski
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 304
Cena: 109,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ZAPOWIEDŹ
WASZA OCENA
Brak głosów...

Galerie

Ultimate X-Men. Tom 4 [recenzja] Ultimate X-Men. Tom 4 [recenzja] Ultimate X-Men. Tom 4 [recenzja]

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

nrt -

"szpieżka bez ojczyzny..."
xD