baner

Recenzja

Wyprawa do dżungli [recenzja]

Przemysław Pawełek recenzuje Wyprawa do dżungli
7/10
Wyprawa do dżungli [recenzja]
7/10
"Wyprawa do dżungli" to kolejna z disnejowskich produkcji, za których genezą stoi tematyczny park rozrywki. Wszyscy dobrze znają "Piratów z Karaibów", efekt fascynacji opowieściami o korsarzach. Tym razem otrzymujemy zabawę formułą klasycznego, amerykańskiego kina przygodowego, acz ponownie przepuszczonego przez filtr współczesności.

Pisząc o 'klasycznym kinie przygodowym', mam na myśli formułę wykutą w pierwszej połowie minionego wieku, szeroko rozumianą pulpę i staroszkolne komiksy, czy też jedną z najmocniejszych inspiracji dla parku - "Afrykańską królową", której sam Disney był fanem. Nowa produkcja studia czerpie z tych wzorców, osadzając akcję niemal równo sto lat temu w dorzeczu Amazonki, ale sporo tu także współczesnych tropów. Otrzymujemy bowiem opowieść o ciekawskiej i niespokojnej pani doktor botaniki, która razem z bratem rusza tropem podań dawnych odkrywców. Jej partnerem będzie kapitan łodzi rzecznej, cwaniak i kłamca, ale jak się okaże - oczywiście o złotym sercu. By jednak nie było zbyt łatwo - ich tropem, na pokładzie łodzi podwodnej, podążą bezwzględny pruski książę.

Wystarczy posiadać zaledwie przyzwoitą spostrzegawczość i wiedzę z zakresu kina rozrywkowego, by dopisać tu kolejne tropy. Grana przez Emily Blunt doktor Lily Houghton jest w podobnym stopniu Indianą Jonesem, co Larą Croft. Dwayne Johnson wciela się w skipera Franka Wolffa, któremu bardzo blisko do Hana Solo. Da się tu też odnaleźć nawiązania do "Mumii" z 1999 roku i lekkie odniesienia do "Źródła" czy dokonań Wernera Herzoga, nie wspominając o nieumarłych konkwistadorach, którzy prezentują się niczym drużyna retro-złoczyńców z którejś z części "Metal Gear Solid".

Można temu filmowi zalecać sporą wtórność, ale jednocześnie filmowcy oparli się na sprawdzonych wzorcach sprzed wielu dekad, które posłużyły po drodze jako fundamenty dla całego Kina Nowej Przygody, a w który to nurt "Wyprawa do dżungli" zdaje się wpisywać. To przygoda, zwroty akcji, i - zgodnie z recepturą George'a Lucasa - dynamika, która momentami przykrywa logikę kolejnych wątpliwych rozwiązań fabularnych.

By dobrze się bawić na tym seansie, nie wystarczy zawiesić niewiarę w niewytłumaczalne, trzeba też po prostu przymknąć oko na mocno momentami naciągany scenariusz. Nie zaszkodzi też sympatia do Johnsona, który po raz kolejny w zasadzie wykreował taką samą postać, ale przecież właśnie tego oczekują jego fani. Dodatkowo otrzymujemy Paula Giamattiego i piękne widoki dorzecza Amazonki. Nie wszystko tu niestety gra, bo efekty specjalne odbiegają od współczesnych standardów. Także sama sceneria regularnie sprawiała wrażenie doklejonej w blue boxie jako tło łodzi, na pokładzie której rozgrywa się większość filmu.

Mimo wszystko oceniam kolejną propozycję studia Disneya jako relaksujący seans, któremu mógłbym sporo zarzucić, ale co i tak mnie umniejsza przyjemności, jaką wyniosłem z projekcji. Nie jest to kino ani wyrafinowane, ani w jakikolwiek sposób rewolucyjne, ale jako kolejne podejście do formuły stworzonej dla Indiany Jonesa - broni się całkiem nieźle.


Autor recenzji jest redaktorem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Wyprawa do dżungli

Wyprawa do dżungli

Premiera: Grudzień 2021
Stron: 122 min.
Wydawnictwo: Galapagos
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-