baner

Recenzja

Czarna Wdowa DVD/BR [recenzja]

Przemysław Pawełek recenzuje Czarna Wdowa
8/10
Czarna Wdowa DVD/BR [recenzja]
8/10
Tożsamość Romanoff

O solowym filmie poświęconym postaci wykreowanej przez Scarlett Johansson mówiono od lat. Czarna Wdowa nie tylko była kontrastowym, żeńskim pierwiastkiem w zmaskulinizowanej drużynie Avengersów, ale też robiła wrażenie swoimi popisowymi akcjami. Dodatkowo to postać o ciekawym tle, niedopowiedzianej biografii wpisanej w post-zimnowojenną historię napięć pomiędzy USA a Rosją. Krótko mówiąc - superbohaterka z potencjałem. Co prawda pierwszą kobiecą postacią MCU, która doczekała się własnego filmu, była Kapitan Marvel, ale dopiero teraz, po dwóch latach, doczekaliśmy się porządnego marvelowskiego filmu z kobietą w roli głównej.

To przewrotne, ale jedną z największych zalet "Czarnej Wdowy" jest fakt, że to film stosunkowo mało 'marvelowski', co czuć już od pełnych napięcia pierwszych scen. Poznajemy w nich 'normalną, amerykańską rodzinę', tylko że w nietypowej sytuacji. Strapiony Pan Domu wraca na klasyczną 'amerykańską kolację', ale zamiast poinformować żonę, że już wrócił z pracy, i zapytać ją, jak minął dzień, to informuje ją, że nadszedł czas na działanie. Wszyscy szybko pakują się do samochodu, by przedzierać się przez policyjny kordon, a potem uciekać agentom SHIELD.

Już samo otwarcie, cofające widza do dzieciństwa Natashy Romanoff odcina się od familijnej marvelowskiej tradycji. Jest napięcie, jest ponuro, a kamera prowadzona z ręki potęguje nastrój, bliższy rzeczywistości niż technologicznej baśni. Bo "Czarna Wdowa" nie jest kolejną historią o superbohaterce, tylko opowieścią szpiegowską osadzoną w kinowym uniwersum Marvela. Akcja szybko przenosi się w późniejsze lata, w okres przypadający po wydarzeniach z "Wojny bohaterów". Gdzieś tam trwa walka stronników Starka i Kapitana Ameryki, ale opowieść Natashy skręca w koleiny klasycznej opowieści sensacyjnej o tajnych agentach. Mamy tu typowe elementy opowieści szpiegowskiej - złola w wypasionej bazie i intrygę godną organizacji WIDMO (Bond, po drodze zresztą bohaterka ogląda "Moonrakera", razem z bohaterami mówiąc dialogi), odkrywanie tajemnic własnej przeszłości (Bourne), w końcu tajny eksperyment, mający stworzyć superzabójców, czy w tym przypadku superzabójczynie (seria gier Metal Gear Solid, do której trzeciej części też zdaje się nawiązywać biały kostium z finału).

Jednocześnie film przełamuje co jakiś czas przyjętą konwencję, nawiązując do kluczowej dla niego sceny otwierającej - to opowieść o tożsamości, miłości i rodzinie. Rosyjscy agenci, którzy infiltrowali amerykański tajny program wojskowy, byli rodziną 'na niby', ale nie da się zamarkować miłości, zdaje się mówić reżyserka "Cate Shortland". Wątek przewija się przez film, bardzo mocno wybrzmiewając choćby w scenie ponownego spotkania, będącej pastiszem podobnych scen z amerykańskiego kina, gdy dawno nie widziani krewni spotykają się przy stole w Boże Narodzenie czy Święto Dziękczynienia, a na wierzch wypływają dawne krzywdy i pretensje. Tylko że tu mamy przyszywaną rodzinę Rosjan, którzy pijąc wódkę wylewają na siebie żale związane z emocjonalną stroną tajnej misji i bezwzględnych programów wojskowych. Tragizm przelata się z wisielczym poczuciem humoru, które zresztą okazuje się być całkiem niezłą stroną tego filmu. Z jednej strony wprowadza je Yelena, 'siostra' Natashy, która podkpiwa sobie z jej superbohaterskości, z drugiej strony potężną dawkę komizmu dostarcza David Harbour jako rosyjski superheros, będący w istocie parodią Kapitana Ameryki.

Nie jest ten film pozbawiony pewnych niedociągnięć. Ja na przykład zmęczony już jestem konsekwencją Marvela, z jaką szatkuje on sceny akcji na plasterki za pomocą stroboskopowego montażu. Dawno temu "Matrix" pokazał punkt odniesienia w temacie tego, jak można realizować sceny akcji czy walk w blockbusterach. Robotę robiły tam dopracowane choreografie, dłuższe ujęcia, ograniczenie montażu, maskowanego gdy się da różnymi sztuczkami, oraz wyćwiczona ekipa aktorska. Tu już na jeden skok Natashy, połączony z zakładaniem chwytu na głowę nogami, leci parę cięć, a o jeszcze dłuższych sekwencjach generalnie raczej nie ma mowy. W ostatnich latach takie filmy jak "John Wick" czy "Atomic Blonde" udowodniły, że z zaangażowanym zespołem nawet filmy o niższych budżetach mogą zaskakiwać scenami akcji, tymczasem Disney nie potrafi (albo nie chce) tego zrobić nawet i za 200 milionów dolarów.

Są i inne mankamenty, fani świata Marvela pewnie zgrzytali zębami przez sposób wprowadzenia do fabuły Taskmastera. Osobiście miałem mniejszy problem z wzięciem do filmu Olgi Kurylenko tylko po to, by pokazać ją dosłownie dwa razy, choć generalnie wątek obsady wpada raczej na listę zalet. Mamy tu w końcu wspomnianego David Harboura, Rachel Weisz (choć chemia między ta parą jest akurat wręcz ujemna), rzadko widywanego w MCU Johna Hurta. Dobrze wypada O-T Fagbenle, jest też Ray Winstone, i to w kontekście, który przypomniał mi losy jego Willa Scarleta z jednego z odcinków "Robina z Sherwood" z Michaelem Praedem. Fani MCU mogą jednocześnie narzekać na to, co wcześniej wspomniałem - na wyrwanie tego filmu z typowo marvelowskiej konwencji. Nie dla każdego pewnie plusem będzie pewna retrospektywność tej opowieści, nie mamy tu ciągu dalszego kolejnej fazy ani nie cofamy się przed wydarzenia sprzed pierwszego "Iron Mana", tylko zostajemy wstrzeleni gdzieś tam, powiedzmy w środek serii, choć dla mnie takie wsteczne nadpisywanie historii tego świata też jest pewną zaletą. W końcu motyw przewodni - nie każdy włącza sobie film szpiegowski, by obejrzeć film o rodzinie, i o sile kobiet, bo facetów mamy tu raptem czterech, i nie licząc złola - żaden nie jest dla fabuły kluczowy.

Osobiście doceniam jednak pewną odwagę, bo każde wychodzenie Disneya poza wykute ramy serii daje nam filmy na swój sposób wyróżniające się. I właśnie dzięki temu na pewno "Czarna Wdowa", którą jednocześnie porządnie zrealizowano, opatrzono spektakularnymi efektami specjalnymi, utkwi w mojej pamięci bardziej wyraziście, niż spora część reszty kinowej sagi trykociarzy z Domu Pomysłów.


Autor recenzji jest redaktorem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Czarna Wdowa

Czarna Wdowa

Premiera: Listopad 2021
Seria: Czarna Wdowa, Marvel Now 2.0
Druk: kolor
Oprawa: DVD, Blue Ray
Stron: 128 min.
Wydawnictwo: Galapagos
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-