baner

Recenzja

Zimno i... drętwo?

Tomasz Kleszcz recenzuje Hill House Comics. Toń
6/10
Zimno i... drętwo?
6/10
Joe Hill kontynuuje swoją zabawę z komiksem i horrorową konwencją. W poprzedniej odsłonie było sucho i gorąco gdzieś na amerykańskiej prowincji, więc tym razem czas na chłodniejsze i znacznie mniej przyjazne miejsce.

Derleth to statek badawczy, który przepadł przeszło 30 lat temu. Jak na owe czasy jednostka należała do supernowoczesnych, a jej zaginięcie wraz z całą załogą pozostawało całkowicie niewyjaśnione. Teraz może się to zmienić, bowiem statek zaczął nadawać sygnał SOS. Korporacja wydobywcza Rococo wysyła swojego człowieka, by zbadał sprawę. Ten, aby dotrzeć na miejsce, musi wynająć odpowiednią załogę. Tą załogą dysponuje i dowodzi kapitan Carpenter. A Ty, drogi czytelniku będziesz miał okazję sprawdzić, co też za tajemnice skrywają się na zimnych morzach północnych...

Scenariusz napisany jest z dużą swobodą. W trakcie lektury trudno odpędzić się od przywoływania w pamięci takich klasyków kina, jak Głębia czy Coś (nazwisko kapitana świeci niczym reflektor). Postaci - jak na tak krótki komiks - są dość wyraziste, chociaż schematyczne. Kapitan to bezpośredni twardziel, przedstawiciel Rococo to kropka w kropkę Burke, chciwy i bezwzględny przedstawiciel Firmy z Obcego 2. Do tego młoda specjalistka od nurkowania, prawie jak Ripley, a w tle obcy, potwory i egzotyczne miejscówki, spora część pod wodą. Hill sprawnie korzysta z popkulturowych rozwiązań lat 80., miksując je w opowieść grozy, w której jednak znajdzie się też sporą dawkę humoru. Ponownie nie jestem w stanie nazwać tego komiksu horrorem. To raczej makabreska, nieco przerysowana, czerpiąca garściami z nostalgicznych kawałków, do których pamięcią sięgać może pokolenie z 30-stką na karku, które w młodzieńczych latach przeżywało swoje przygody ze srebrnym ekranem i jego wielkimi hitami z lat 80. Hill nie osiąga jednak w najmniejszym stopniu takiego poziomu wrażeń, a raczej serwuje zgrabną, lekką historyjkę na popołudnie, bez głębszych ambicji.

Bardzo dobrze prezentuje się oprawa graficzna. Rewelacyjny rysownik Immonen, wsparty przez giganta komiksowej kolorystyki Stewarta dostarczają produkt z najwyższej półki. Komiks wygląda świetnie, ogląda się go z najwyższą przyjemnością i strona wizualna to najmocniejsza część niniejszej publikacji.

Można by już powiedzieć, że Toń to kolejny komiks w stylu Hilla. Niby horror, a jednak nie do końca, z raczej przeciętną i krótką, ale treściwą historią, w bardzo ładnej stylizacji. Można przeczytać, ale bez rewelacji.

Opublikowano:



Hill House Comics. Toń

Hill House Comics. Toń

Scenariusz: Joe Hill
Rysunki: Stuart Immonen
Kolor: Dave Stewart
Wydanie: I
Data wydania: Czerwiec 2021
Seria: Hill House Comics
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170 × 260 mm
Stron: 166
Cena: 69,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328160675
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Zimno i... drętwo? Zimno i... drętwo? Zimno i... drętwo?

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-