baner

Komiks i Okolice

''Garfield'' - gra

Yaqza, Yaqza
Ci, którzy mieli okazję natknąć się na wspomnianego kocura znać muszą także pozostałych bohaterów jego przypadków – ale jeśli jest inaczej, musimy ich przedstawić. Jon jest - z braku innego określenia –„panem” naszego ulubieńca (fajtłapowaty z niego do potęgi młodzian; wielbiciel akordeonów i mieszczuch o farmerskich korzeniach), zaś Odie „towarzyszem” zabaw kota (zwierz o zapędach kaskaderskich – niejednokrotnie zaliczał, brutalnie rzecz ujmując, glebę po potężnym kopniaku Garfielda).
Teraz, gdy prezentację bohaterów mamy już za sobą czas przejść do meritum...

No bo jak tu go nie kochać – Garfielda, wielbiciela lasanii; Garfielda, telemaniaka; Garfielda, nienawidzącego (z wzajemnością) poniedziałków...



Kryptoreklama pewnego "zielonego" napoju o właściwościach wyskokowych


Wykorzystując popularność żarłocznego rudzielca CD Projekt rzucił na rynek lotem koszącym grę pod wiele mówiącym (i niespecjalnie odkrywczym, ale cóż tu nowatorskiego wymyślić) tytułem „Garfield”.
Z góry muszę rozczarować graczy spodziewających się fajerwerków i wyzwań ponad ludzką miarę – gra przeznaczona jest dla młodszego odbiorcy i nie uraczymy tu rozrywki wymagającej od osoby ślęczącej przed monitorem zaangażowania więcej niż dwóch szarych komórek czy małpiej zręczności wypracowanej podczas wakacji w dżungli.
Tytuł należy do gatunku logiczno – zręcznościowych, głównym zaś zadaniem, jakie przed nami postawiono, jest posprzątanie bałaganu jaki zostawił po sobie niesforny Odie. Oczywiście za bałagan oberwie nie kto inny jak Garfield (mający na koncie wszelkie możliwe wykroczenia i notoryczne łamanie kodeksu domowego), dlatego też należy jak najszybciej doprowadzić dom do porządku - nim Jon powróci ze swych wojaży. W przeciwnym wypadku grozi nam DIETA!
Gramy, moi drodzy, o najwyższą stawkę.

W szczytnym (choć wymuszonym) dziele posprzątania domu pomocny będzie tak prozaiczny sprzęt jak odkurzacz – zasysając i „odsysając” porozrzucane po całym domu przedmioty będziemy mogli je przenosić na właściwe im miejsce.
Porządki dodatkowo ułatwia przezroczysty wizerunek przedmiotu podpowiadający, co musimy w danym konkretnym miejscu „odessać” z odkurzacza – i tak np. w miejscu, gdzie powinna stać waza zobaczymy właśnie jej „widmo”.
W trakcie misji Garfield buszował będzie po trójwymiarowym środowisku domu Jona- odwiedzimy także wyższe piętra i okolice budynku. Będzie nam dane wytężyć zastałe mięśnie i wskakiwać na niektóre meble, by sięgnąć pożądanych przedmiotów, niekiedy pojawi się także potrzeba przesunięcia czegoś na właściwe miejsce...ogólnie rzecz biorąc i eufemizmu używając rudzielec szczytów ekwilibrystyki dokonywać nie będzie, ale czego spodziewać się po kocie z takim brzuszkiem...

W trakcie rozgrywki czekają na nas mini gry urozmaicające zabawę – jak chociażby układanie puzzli. Nie zanudzimy się biegając po domu, oj nie.

Bohater nie dysponuje przesadnie rozbudowanym garniturem ruchów – w zasadzie tylko najbardziej niezbędnymi, jak skok, okno ekwipunku, zasysanie, odsysanie, zapobiegawczy kopniak pomocny w pewnych sytuacjach...Nie można tego jednak zapisać jako wadę gry, wziąwszy pod uwagę fakt, iż ta skierowana jest dla dzieci, nie zaś dla wytrawnych graczy z palcami niczym informatycy w „Ghost in the Shell”, potrafiących wyczyniać cuda z klawiaturą.
Nieco denerwować może sterowanie – najbardziej zaś fakt, iż Garfield, by się obrócić, musi przebiec jeszcze ok. metra w kierunku, w którym się poruszał do tej pory, i dopiero wtedy zawraca (czyżby tusza aż tak bardzo ograniczała jego ruchy?). Także ześlizgiwanie się bohatera z mebli itp. może irytować – już, już sięgamy po przedmiot, na który polowaliśmy, już praktycznie trzymamy go w łapkach, gdy...nagle widzimy jak rudzielec po równi pochyłej spada z szafki/krzesła/pufy. I zaczynamy wspinaczkę od początku.

Oprawa graficzna co prawda nie powala na kolana i nie przeciąga po podłodze jak mopa w trakcie prac porządkowych, ale nie można jej także zbyt wiele zarzucić – jest kolorowo, obiekty i postaci utrzymano w stylistyce samego komiksu, każde pomieszczenie różni się od poprzedniego i ma swoje własne, wyraźne cechy. Więcej chyba nie potrzeba – starsi gracze mogliby narzekać, ale – ponownie - pamiętajmy dla kogo gra jest skierowana. Młodszych nie interesuje szczegółowość środowiska, ilość pikseli z których zbudowana jest postać itp., a raczej fakt, iż gra jest, jak by to powiedział niejeden młodzik, „ładna”. A „Garfield” to kryterium z pewnością spełnia – przetestowano na żywym obiekcie.

Jedynym graficznym mankamentem jest mieniące się na wszelkie sposoby i mamiące wzrok menu, powodujące rychły oczopląs – ten element można było śmiało przebudować na statyczny, a gra by wyłącznie na tym zyskała.



Czyżby "Ghostbusters" w wykonaniu kota-alpinisty?


Co do muzyki i odgłosów dźwiękowych, to uraczono nas spokojną, acz stosunkowo obojętną dla ucha muzyką i polskim dubbingiem. Od czasu do czasu zdarzy się, że Garfield rzuci komentarz odnośnie jakiejś rzeczy, co umila nieco rozgrywkę i przerywa monotonną już w pewnym momencie muzykę.

Gra oprócz wartości czysto rozrywkowych uczy dzieci utrzymywania porządku i wyrabia zdolność logicznego myślenia - poprzez kojarzenie przedmiotów z pomieszczeniami, w których powinny się znajdować- to niewątpliwy plus tej pozycji, który może zaważyć na decyzji kupna.
Gra się przyjemnie, rozgrywka potrafi wciągnąć, a dla młodszych jest w sam raz. Bez rewelacji, ale na porządnym poziomie.

Zobacz galerię screenów z gry

Grę do recenzji udostępniłą firma CD Projekt, oficjalny wydawca "Garfielda" w Polsce.

Opublikowano:



Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-