baner

Recenzja

Najemnik klasyczny, zdatny do czytania

Krzysztof Tymczyński recenzuje Deadpool Classic #02
6/10
Najemnik klasyczny, zdatny do czytania
6/10
Zanim Deadpool stał się bohaterem serii internetowych memów, a następnie kinowego filmu, na punkcie którego oszalała masa osób, był ”tylko” jednym z wielu bohaterów Marvela. Wymyślony przez Roba Liefelda najemnik idealnie wpasował się w legendarną już estetykę amerykańskiego komiksu z lat dziewięćdziesiątych, w którym dominowały ogromne mięśnie, wielkie… kobiece atrybuty, masa ekstremalnej akcji i minimum dobrej historii za nią stojącej. Jego początki były moim zdaniem bardzo średnie, o czym wspomniałem zresztą w recenzji poprzedniego tomu, zaś aktualne przygody Wade’a Wilsona (licząc od serii Daniela Way’a, której w Polsce nie opublikowano) nigdy mnie do siebie nie przekonały. Przynajmniej większość z nich, bo zdarzały się miniserie pokroju ”Deadpool MAX” czy występy na łamach innych serii (jak na przykład ”Uncanny X-Force”, już wkrótce od Muchy), gdzie bohater ten był czymś więcej, niż maszynką do rzucania suchych żartów i bezmyślnego zabijania na lewo i prawo.

Był jednak powód, dla którego ucieszyłem się na wieść o tym, że Egmont będzie publikować cykl ”Deadpool Classic” i był to run Joe Kelly’ego. Pierwsza jego odsłona pojawiła się jako epilog premierowego tomu serii, w drugim zaś scenariusz to niemal w stu procentach praca wspomnianego twórcy. I chociaż komiks bardzo daleki jest od tego, by wychwalać go pod niebiosa, cały czas ma w sobie te momenty, które sprawiają że Deadpool Kelly’ego jest tą wersją tej postaci, której powrotu bym sobie życzył.

Daniel Way zapomniał o tym kompletnie, zaś duet Posehn/Duggan miał tylko chwilę, w której przypomniało im się, że Deadpool to nie tylko zabójczy, chodzący dowcipniś, ale także postać naznaczona osobistą tragedią i z masą przeżyć z nią związaną. Kelly rozumiał to cały czas i zaznaczał to w swoich historiach, a także stworzył całkiem ciekawy drugi plan, dodając tym samym nieco jakości do standardowej siekaniny. Bo tutaj nie ma się co oszukiwać – Deadpool to postać stworzona z myślą o tym, by być gwiazdą komiksów wypełnionych akcją, totalną rozwałką i wybuchami. To nie ulega żadnym wątpliwościom. Dlatego też nie potrafię pojąć jak to jest, że scenarzysta działający w ponurych latach dziewięćdziesiątych, gdy sensu w komiksach z USA często próżno było szukać, stworzył lepszego Deadpoola niż skrybowie działający obecnie.

I tak oto obok pojedynków z Hulkiem, Daredevilem czy całą masą złoczyńców wyższego lub niższego kalibru, czyli rzeczami stanowiącymi nieodłączny element typowego komiksu superbohaterskiego, dostajemy też wiele innych, broniących się do dziś, rzeczy. Mamy tu więc ciekawy drugi plan: Ślepą Al i jej szalenie dziwaczną relację z głównym bohaterem, ciapowatego Weasela czy Siryn, która jako jedna z niewielu osób rozumie Wade’a i mu współczuje. Z tym też wiąże się kolejny plus komiksu – otrzymujemy bohatera skrywającego się za więcej niż jedną maską. Jedną nosi na twarzy, drugą zaś jest jego zachowanie, nierzadko stanowiące po prostu zakamuflowanie bólu, z jakim Deadpool żyje na co dzień. Deadpool Kelly’ego także robi coś, czego w zasadzie nie znajdziecie w jego obecnych przygodach – bierze odpowiedzialność za swoje nie do końca przemyślane czyny. Nie są to co prawda rzeczy, które decydują o kształcie drugiego tomu ”Deadpool Classic”, ale tych kilka scen, w których Wade okazuje się być ”jakiś”, mile łechta i przypomina, dlaczego pomimo bycia cały czas bardzo przeciętnym komiksem, run Joe Kelly’ego wspominam ciepło.

O samej fabule drugiego tomu ”Deadpool Classic” w zasadzie nie ma co się za dużo rozpisywać. Kolejne wydarzenia stanowią w większości preteksty do kolejny wymyślnych walk, rzucania cierpkich dowcipów (których notabene i tak nie ma tu aż tylu, by szybko głowa rozbolała) i krzyżowania mieczy tytułowego bohatera z bardziej lub mniej rozpoznawalnymi postaciami z uniwersum Marvela. Wielbiciele tego typu prostych historii nie powinni czuć się zawiedzeni. Warto jednak podkreślić, że ponownie jest tu kilka odniesień do wydarzeń z komiksów, których w naszym kraju raczej nigdy nie uświadczymy.

Rysunkowo jest bardzo różnie. Przy omawianym tomie ”Deadpool Classic” pracowało łącznie sześciu rysowników i to oczywiście bardzo mocno widać. Niestety, brak tu kogoś pozytywnie się wyróżniającego. Podział mamy raczej na tych, którzy spisali się poprawnie i tych, którzy totalnie zawalili sprawę. Najsłabiej zdecydowanie pokazał się Ed McGuinness, którego ilustracje dość otwarcie pokazywały, że rysownikowi bardzo często wcale nie chciało się wykonywać swoich obowiązków i podchodził do nich mocno lekceważąco. Cały czas też trzeba pamiętać, że komiksy te powstawały w bardzo specyficznym okresie czasu i to w rysunkach cały czas widać.

Czy warto sięgnąć więc po drugi tom ”Deadpool Classic”? Fanów postaci przekonywać nie będzie trzeba, reszta powinna się dwa razy zastanowić. Jest lepiej niż w odsłonie premierowej, lecz nadal nie jest to nic szczególnie dobrego i w tej cenie znajdziecie masę lepszych pozycji.

Opublikowano:



Deadpool Classic #02

Deadpool Classic #02

Scenariusz: Joe Kelly
Rysunki: Ed McGuinness, Kevin Lau, Aaron Lopresti, Bernard Chang
Wydanie: I
Data wydania: Lipiec 2017
Seria: Deadpool Classic, Marvel Classic
Tytuł oryginału: Deadpool Classic Vol. 2
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 252
Cena: 79,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328118577
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Najemnik klasyczny, zdatny do czytania Najemnik klasyczny, zdatny do czytania Najemnik klasyczny, zdatny do czytania

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-