baner

Recenzja

Dwaj bracia i koza

Krzysztof Tymczyński recenzuje Quantum and Woody #01: Najgorsi superbohaterowie na świecie
7/10
Dwaj bracia i koza
7/10
”Quantum and Woody” to pierwszy komiks z wydawnictwa Valiant, jaki ujrzał światło dzienne na polskim rynku. Wybór wydawnictwa Fantasmagorie jest całkiem rozsądny, wszak na listach sprzedaży królują ”Deadpool” czy ”Harley Quinn”. Czy ta pozycja jest lepsza od obu wymienionych?

Uniwersum wydawnictwa Valiant dotąd nie było znane polskiemu czytelnikowi. Szkoda, bo od swojego szumnego wskrzeszenia w 2012 roku jest to najbardziej zdrowo i logicznie budowany świat. Poszczególne serie nie są ciągnięte na siłę i co moment restartowane oraz wikłane w rozmaite crossovery. Gdy twórcom uda się opowiedzieć całą zaplanowaną historię, tytuł idzie w odstawkę, a jego miejsce zajmuje inny. Nie jest to też świat, który trudno ogarnąć – Valiant publikuje miesięcznie około 10 zeszytów i chociaż niektóre cieszą się dość dużą popularnością, wydawca nie reaguje w sposób nieprzemyślany i nie zarzuca rynku dziesiątkami spin-offów. Bardzo podoba mi się taktyka wydawnicza Valiant i chciałbym, aby wkrótce było obecne na rynku w nieco szerszym zakresie. Uważam, że ”Quantum and Woody” na przetarcie jest w sam raz.

Historia skupia się na Ericu i Woodym. To adoptowani bracia, którzy w dzieciństwie stanowili nierozłączny duet. Z czasem jednak zaczęli się mocno różnić i w końcu oddalili się od siebie. Gdy umiera ich ojciec, drogi obu mężczyzn ponownie się krzyżują, co także stanowi drogę do kłopotów, w efekcie których uzyskują nadludzkie moce. Co zrobić z tymi umiejętnościami? Prosta sprawa – czas na zupełnie nowy duet superbohaterów. Absolutnie najgorszy z możliwych.

James Asmus nie należy do grona najbardziej popularnych scenarzystów w USA, lecz jest to twórca charakteryzujący się ogromną solidnością. Pisane przez niego tytuły nigdy nie schodzą poniżej przyzwoitego poziomu, a także umie się on odnaleźć w wielu konwencjach. ”Quantum and Woody” jest mocno nastawiony na akcenty humorystyczne, Asmus zaś wcześniej pokazał na łamach ”The End Times of Bran and Ben” z Image Comics, iż potrafi stworzyć w tych klimatach oryginalną i nieprzewidywalną opowieść. ”Quantum and Woody”, w przeciwieństwie do solowych tytułów z Deadpoolem czy Harley Quinn, autentycznie mnie bawił. Asmus postawił tu nie na uparte rzucanie wymuszonymi sucharami, przesadzoną przemoc i liczne pseudo-żarty z seksualnym kontekstem (chociaż te ostatnie i tak się pojawiają), ale mocniej skierował swój wzrok ku dowcipom sytuacyjnym i słownym utarczkom między oboma głównymi bohaterami. Te momentami ocierają się o granicę dobrego smaku, ale w moich oczach ani razu jej nie przekraczają. Podczas lektury bawiłem się naprawdę nieźle, co już odróżnia pierwszy tom ”Quantum and Woody” od innych miksów superbohaterszczyzny z komedią.

Jednakże nie tylko dowcipami człowiek żyje i nimi samymi Asmus komiksu by nie udźwignął. ”Quantum and Woody” to także całkiem interesująca intryga, pełna nieco naciąganych rozwiązań, ale za to zaskakująco dobrze odnajdujących się w konwencji komediowej. Nie jest to nic szczególnie wyszukanego i skomplikowanego, ale zaangażowało mnie jako czytelnika i po zakończeniu lektury złapałem się na myśli, iż z chęcią sięgnąłbym już po kolejną odsłonę tytułu. Pojawia się sporo pomysłowych i niecodziennych postaci (koza!), także po złej stronie barykady.

Nie wszystkim za to przypadnie do gustu fakt, że komiks bardzo szybko się kończy. Valiant przyzwyczaił już swoich czytelników do publikowania wydań zbiorczych zawierających nie standardowe 5-6 numerów, a jedynie cztery. W efekcie oznacza to, że ”komiksu w komiksie” mamy mniej niż sto stron i przypuszczam, że nie każdemu tak nieduża dawka lektury może się spodobać.

Objętość komiksu „ratują” nieco dodatki, których łącznie jest dwadzieścia stron. Znajdziemy wśród nich galerię wariantowych okładek, szkice oraz jednoplanszowe komiksy rysowane przez Ty Templetona, które w USA były dość nietypowymi reklamami startującej serii. Nie jest to coś, co możecie często spotkać.

Za warstwę graficzną głównej fabuły pierwszego tomu ”Quantum and Woody” odpowiada Tom Fowler. Z postawionych przez nim obowiązków wywiązuje się przyzwoicie. Komiks zilustrowany został w lekko kreskówkowy sposób, ale za to wyraziście i z polotem. Widać momentami, że artysta ma bogatą wyobraźnię. Dodatkowo, całość została pokolorowana z wyczuciem, lecz po Jordie Bellaire nie spodziewałem się absolutnie niczego innego. Okładki Ryana Sooka sprawiają, że człowiek żałuje, iż nie odpowiada on za całość warstwy graficznej.

”Najgorsi superbohaterowie na świecie” to komiks, który nie odmieni Waszego życia, lecz z pewnością dostarczy odrobiny rozrywki na nieco wyższym poziomie od tego, do którego przyzwyczaili nas Deadpool czy Harley Quinn. Co więcej, daje on pewien ogląd na to, jak funkcjonuje komiksowe uniwersum wydawnictwa Valiant, tak bardzo zdrowo odmienne od uwięzionych w pułapce restartów i wielkich eventów Marvela oraz DC. Cena okładkowa to raptem 37,99 zł, więc wydatek do wielkich nie należy, a żałować nie powinniście.

Opublikowano:



Quantum and Woody #01: Najgorsi superbohaterowie na świecie

Quantum and Woody #01: Najgorsi superbohaterowie na świecie

Scenariusz: James Asmus
Rysunki: Tom Fowler
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2017
Tytuł oryginału: Quantum and Woody 1: The World’s Worst Superhero Team
Rok wydania oryginału: 2013
Wydawca oryginału: Valiant
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 170×260 mm
Stron: 124
Cena: 37,90 zł
Wydawnictwo: Fantasmagorie
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-