baner

Recenzja

Frank powraca. Znowu.

Michał Grygiel recenzuje Punisher Max #01
8/10
Frank powraca. Znowu.
8/10
Mogą go pojmać. Mogą go pokonać. Mogą go nawet zniewolić, ale i tak z nim nie wygrają.

Punisher powrócił - jest stary, zmęczony i poharatany przez życie, ale wcale nie złagodniał. Przygody Franka Castle w jego klasycznej wersji są polskim czytelnikom dobrze znane, znamy też podejście do tematu Gartha Ennisa, ale wersja Max to coś nowego. Seria (obok takich tytułów jak obecne już na rynku "Alias" czy "Cage") wpisuje się w marvelowską linię wydawniczą skierowaną do dorosłych, gdzie miało uchodzić rysownikowi i scenarzyście dużo więcej. Trzeba przyznać, że autorzy skrzętnie z tej furtki korzystają.

W pierwszym tomie cyklu, który trafił niedawno w nasze dłonie, otrzymujemy dwie zamknięte historie. W pierwszej poznajemy Punishera, ale poznajemy go na nowo. Ennis - tak jak w swoim czasie Frank Miller w "Powrocie Mrocznego Rycerza" - bawi się tu mitologią bohatera, ale dokładając pierwiastek upływu czasu. To weteran z Wietnamu, którego przejścia dobrze znamy - wojskowa przeszłość, tragiczna śmierć rodziny, która trafiła pomiędzy mafijne potyczki, decyzja o życiu poza prawem, jako samozwańczy stróż sprawiedliwości. Niczym Sędzia Dredd Punisher jest jednoosobową ławą przysięgłych, sędzią i katem. Tak wyglądało jego życie kilka dekad temu. Tak wygląda i teraz.

Pierwsza z historii to wejście w obecną rzeczywistość Franka Castle. Lat mu nie ubywa, lista wrogów może się i kurczy z czasem, za to coraz bardziej po piętach depczą mu służby i dawni przyjaciele. W jednej opowieści ścierają się tu interesy Punishera, CIA, mafii i Micro - dawnego kumpla naszego bohatera. W drugiej z opowieści Frank na własne życzenie daje się wciągnąć w wojnę pomiędzy irlandzkimi gangsterami. Obie historie to klasyczne opowieści o Punisherze, ale opowiedziane bez kompromisów. Trup ściele się gęsto, trupem padają i złoczyńcy, i cywile, a autorzy nie szczędzą nam wizualizowania detali kolejnych masakr.

Nowa seria, którą przygotował nam Egmont, to oferta dla tych czytelników, którzy nieco wyrośli już z klasycznego trykociarstwa. To także pozycja dla starszych odbiorców, których mierzi infantylizm superbohaterów. Dostajemy tu w jednym tomie dwa strzały, skierowane centralnie między oczy. Historie są dość krwiste, a mięsistej treści towarzyszy fachowa oprawa wizualna, zwłaszcza w pierwszej z historii, rysowanej przez Lewisa Larossę, dążąca w stronę realistycznego naturalizmu. Całości dopełniają świetne jak zawsze okładki Tima Bradstreeta.

Nie ma tu zbyt dużo zaskoczeń, w końcu to historia o jednoosobowej armii, której głównym wrogiem są wszyscy złoczyńcy tego świata, ale Ennis dostarczył tu naprawdę porządne czytadło w duchu podstarzałego Brudnego Harry'ego. Ten Punisher to podstarzały Clint Eastwood, który dawno temu zwątpił w system, a po dekadach samodzielnego egzekwowania 'sprawiedliwości' jest jeszcze bardziej zgorzkniały i beznamiętny niż wcześniej. I jeszcze bardziej bezwzględny - a chyba właśnie tego oczekują po Punisherze jego fani.

Opublikowano:



Punisher Max #01

Punisher Max #01

Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Lewis LaRosa
Okładka: Tim Bradstreet
Wydanie: I
Data wydania: Kwiecień 2017
Seria: Punisher Max, Marvel Classic
Tytuł oryginału: Punisher MAX
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Cena: 89,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328118607
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Frank powraca. Znowu. Frank powraca. Znowu. Frank powraca. Znowu.

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-