baner

Recenzja

Napalony na komiks

Karol Wiśniewski recenzuje Andrzej Janicki - Napalony na komiks
7/10
Napalony na komiks
7/10
Andrzej Janicki. Współzałożyciel „Awantury” i „Produktu”, udzielał się w m.in. „AQQ” czy „Czasie Komiksu”, a współpracował z kilkunastoma innymi magazynami, niekoniecznie komiksowymi. Rysownik, scenarzysta, ilustrator, kolorysta, redaktor. Człowiek-orkiestra, grający już trzecią dekadę. Choć w ostatnich kilku latach przycichł, nigdy w pełni nie znalazł się na komiksowej emeryturze, czego dowodem jest choćby niedawna premiera komiksu „Red”, no i rzecz jasna omawiana tu antologia „Napalony na komiks”.

Zanim przejdziemy do tego czym ten zbiór jest, wyjaśnimy też czym nie jest. Nie sądźmy, że to antologia wszystkich komików, jakie narysował Janicki – do tego potrzeba by jeszcze kilku równie opasłych woluminów. Nie mamy także do czynienia z typową składanką typu „The Best Of”. Owszem, mamy tutaj pełen przekrój czasowy jak i stylistyczny, ale do zestawu najlepszych hitów zabrakło m.in. komiksów z "Awantury" (nie licząc wzmianek o niej), brak też choćby jednego epizodu popularnej „Aurory” - tutaj podejrzewam, że może szykuje się osobny album.

„Napalony na komiks” to zbiór krótszych form oraz rarytasów wybranych z pokaźnego dorobku autora. Najwięcej miejsca znalazło się na komiksowe nowelki, ale mamy także sporo plansz z niedokończonych projektów, nieco nowości, a także spory wybór okładek i ilustracji. Razem ponad dwieście sześćdziesiąt stron, całość w twardej oprawie.

Wolumin rozpoczyna obszerny tekst biograficzny autorstwa Macieja Jasińskiego, przeplatany wypowiedziami samego Janickiego. Dowiadujemy się z niego o początkach autora, jego inspiracjach oraz ambicjach zostania profesjonalnym twórcą komiksów. Ze wszystkich znaczeń słowa „profesjonalista”, miejmy na uwadze, że to ktoś, kto utrzymuje się ze swojej profesji. W przypadku polskich komiksów zadanie to jest zawsze trudne, ale w latach 90. było praktycznie niewykonalne. Przy komiksie ostali się jedynie ludzie pokroju Janickiego – fascynaci, twardziele, a zarazem marzyciele w jednym.

janicki-il-1
Fragment planszy z nowelki "Przypadek Rajmunda K."


Janicki narysował (prawie) wszystkie komiksy w zbiorze, na ogół do własnych scenariuszy, nie stroniąc przy tym od tworzenia tandemów z innymi twórcami. Jedynym wyjątkiem jest bardzo Moebiusowski „Lap of the Gods”, gdzie za scenariusz i rysunek odpowiada brytyjski artysta Liam Sharp. Janicki położył tutaj znakomite kolory, które wreszcie doczekały się porządnego wydania - komiks ten był swego czasu opublikowany w trzynastym „Znakomiksie”, ale numer prześladowały wpadki edytorskie i drukarskie.

Pośród komiksów tematycznie przeważa SF i fantasy. Niektóre pozycje przywodzą na myśl formułę „Future Shocks” z AD 2000: kilka plansz z przewrotnym zakończeniem. Bo owego przewrotnego humoru i puszczania oka do czytelnika jest całkiem sporo, niewiele jest komiksów zdecydowanie poważnych w swej wymowie. Od strony graficznej przekonujemy się natomiast, jak zróżnicowany jest warsztat Janickiego. Można prześledzić jego ewolucję od konwencji komiksu realistycznego do rysunku bardziej przerysowanego, zawierającego sporą dawkę karykatury.

Oprócz krótkich form, w albumie znalazło się także miejsce na plansze z niedokończonych projektów. To najbardziej "fanowska" część publikacji. Sporo tutaj ciekawostek, można też zastanowić się „co by było gdyby...”. Największą siłą albumu jest jednak część ostatnia, którą można podsumować terminem „artbook”. Znajdziemy tutaj znakomite ilustracje, okładki do czasopism oraz magazynów, nieco prac typowo zarobkowych, a także garść ciekawostek i konceptów. Duży format albumu zdecydowanie sprzyja wrażeniom wizualnym.


janicki-il-2
Fragment planszy z nowelki "On"



Czas na kilka łyżeczek dziegciu. Trochę żałuję, że w spisie treści nie oznaczono pochodzenia publikacji obok tytułów komiksów. Tak, można tego się doszukać w nocie biograficznej, ale nie jest to zbyt wygodne. Nie do końca przekonuje mnie też tytuł i okładka woluminu. Jako rzecz skierowana do fanów Janickiego sprawdza się bardzo dobrze, ale nie sądzę, aby skutecznie zachęciła ludzi z zewnątrz.

Być może jednak przesadzam, gdyż album jest zdecydowanie skierowany do fanów twórczości Andrzeja Janickiego, którzy zresztą współfinansowali publikację. Nie traktujmy jej jednak jako ciekawostki. Album stanowi dość ważny typ publikacji, będącej próbą zachowania dorobku autora. Zabrzmi to dość górnolotnie, ale w naszym interesie jest ochrona dziedzictwa kulturowego polskiego komiksu. Potrzebujemy więcej takich przekrojowych antologii. Z upływem czasu coraz trudniej będzie o polskie magazyny i albumy w dobrym stanie, a co dopiero o dobrze zachowane plansze komiksowe. Twórczość Andrzeja Janickiego została już „zremasterowana” i zachowana drukiem dla przyszłych pokoleń. Cieszy, że nadal są fascynaci chcący zachować ten fragment naszego dorobku, a tym bardziej cieszy, że władze Bydgoszczy także to zrozumiały, dofinansowując album. Mam nadzieję, że i inne miasta oraz jednostki administracyjne spojrzą na swych zasłużonych komiksiarzy równie „łaskawym” okiem co na pisarzy, muzyków czy twórców sztuk wizualnych.

Kto następny w kolejce? Sławomir Jezierski? Jacek Michalski? Adrian Madej? Lista jest długa, mam nadzieję, że prace już ruszyły.

Opublikowano:



Andrzej Janicki - Napalony na komiks

Andrzej Janicki - Napalony na komiks

Scenariusz: Andrzej Janicki, Łukasz Chmielewski I, Maciej Jasiński, Tomasz Marciniak, Krzysztof Różański, Jerzy Szyłak
Rysunki: Andrzej Janicki, Liam Sharp
Ilustracja: Andrzej Janicki, Liam Sharp
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2017
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 220x295 mm
Stron: 264
Cena: 99 zł
Wydawnictwo: Ongrys
ISBN: 978-83-65803-05-4
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-