baner

Recenzja

Zwyczajne życie superherosa

Michał Grygiel recenzuje Hawkeye #01: Moje życie to walka
8/10
Zwyczajne życie superherosa
8/10
Po seriach z najpopularniejszymi postaciami świata Marvela otrzymaliśmy właśnie cykl o Hawkeye'u - postaci mniej znanej, ale bardzo dobrze przyjętej w swoim nowym wydaniu. Czy słusznie?

Hawkeye nigdy nie należał do marvelowskiej pierwszej ligi. Brak większych mocy i wyjątkowe umiejętności łucznicze czyniły z niego biedny i fioletowy odpowiednik Green Arrowa. Clint Barton nie miał przez kolejne dekady ani większego szczęścia do komiksów, ani do filmów - dość powiedzieć, że w kinowych Avengersach sprawia wrażenie postaci celowo wyszperanej z grona drugo-, trzeciorzędnych herosów, by odegrał rolę, która nie przystoi uwielbianemu Iron Manowi czy Thorowi. Tym większym zaskoczeniem okazała się jego seria z Marvel NOW!

Matt Fraction i David Aja to nie przypadkowa para autorów - sprawdzili się już przy świetnym Immortal Iron Fist, który to cykl z perspektywy czasu może wydawać się treningiem przed podejściem do przygód łucznika. Hawkeye to na pewno dla autorów wyzwanie, w końcu trudno z takiej postaci za dużo wykrzesać, jednocześnie wydawca patrzy pewnie na zabawy scenarzystów w przypadku takich bohaterów łaskawszym okiem. Zarówno Fraction, jak i Aja, nieźle tu przyszaleli.

Album wita czytelnika dość lapidarnym wprowadzeniem. Burton, zakładając kostium, ratuje świat jako członek Avengers, ale ma też życie prywatne i to na nim koncentrują się autorzy, w dosłowny wręcz sposób traktując 'uliczny poziom' tego herosa. Hawkeye w cywilu przejmuje się losem swoich sąsiadów, bezdomnych psów czy sytuacją dzielnicy, w której mieszka. Nieco cwaniakuje, co jakiś czas dostaje łomot, ale przez to mamy do czynienia z postacią z krwi i kości, a nie odlaną ze spiżu czy tytanu. W jego codziennym życiu nie brakuje akcji, choć nie są to przygody o kosmicznym wymiarze, z którymi stykają się Avengersi czy Fantastyczna Czwórka. Zamiast patosu jest tu sporo autodystansu, żarcików czy zabaw popkulturą.

Seria Hawkeye'a wyróżnia się nie tylko fabułą, ale też formą. Autorzy łamią chronologię, śmiało poczynają sobie z kadrowaniem czy kompozycją plansz, nie odpuszczają nawet dymkom czy onomatopejom. Rysunki Aji (a później Javiera Pulido) sprawnie wspiera Matt Hollingsworth, którego ograniczona kolorystyka nadaje komiksowi dodatkowego charakteru.

Album uzupełnia historyjka z cyklu Young Avengers Prestents i niestety mamy tu do czynienia z mocnym kontrastem. Cykl o Hawkeye'u to inteligentny pastisz trykociarstwa, skierowany raczej do starszego czytelnika szukającego czegoś bardziej oryginalnego niż klasycznego prania po gębach i nadętego perorowania o ciążącej na herosach odpowiedzialności. Dodana opowieść wpisuje się praktycznie w ten nurt, od którego reszta albumu ucieka. Jednocześnie ten kontrast pozwala jeszcze bardziej docenić pierwszych 5 zeszytów otwartej właśnie serii. Na pewno dla niektórych samochodowe pościgi czy szarpanie się z lokalnymi gangsterami będą krokiem wstecz w stosunku do rozbuchanych, epickich Avengersów. Innych przekona jednak na pewno inteligentna i śmiała zabawa gatunkiem, pojawią się też pewnie głosy, że to najlepsze, co jak dotąd zaoferowała nam linia Marvel NOW!. Osobiście zaliczam się raczej do tej drugiej grupy.

Opublikowano:



Hawkeye #01: Moje życie to walka

Hawkeye #01: Moje życie to walka

Scenariusz: Matt Fraction
Rysunki: David Aja, Javier Pulido
Wydanie: I
Data wydania: Marzec 2017
Seria: Hawkeye, Marvel Now
Tytuł oryginału: Hawkeye, Vol. 1: My Life as a Weapon
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 165x255 mm
Stron: 132
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328119482
WASZA OCENA
6.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Zwyczajne życie superherosa Zwyczajne życie superherosa Zwyczajne życie superherosa

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-