baner

Recenzja

Wirtualne morderstwo nie grozi karą

Tomasz Kleszcz recenzuje Superman/Batman #04: Zemsta
6/10
Wirtualne morderstwo nie grozi karą
6/10
Superman jest ucieleśnieniem superbohaterskiego mitu. Walczy zawsze w imię dobra. Ma nieskazitelny charakter, tak czysty i szlachetny, że wręcz nieosiągalny. Konsekwencją tej utrwalonej przez dekady charakterystyki jest fakt, że nie zabija i zawsze stara się znaleźć lepsze rozwiązanie. Do zmiany tej zasady mogą zmusić go tylko spektakularne okoliczności.

Dla podwyższenia stawki Jeph Loeb sięga po to sacrum i niszczy je. Ogarnięty żądzą zemsty po śmierci Lois Clark dopada mordercę swojej żony i pozbawia go życia. Bruce wiernie dotrzymuje mu towarzystwa w tym tragicznym momencie. Od tego dość niezwykłego zdarzenia, jakim jest krew na rękach Syna Kryptona, zaczyna się historia, która nie ma czytelnikowi do przekazania kompletnie niczego majestatycznego czy wybitnie ciekawego. Znaczne nagromadzenie postaci, mające przyciągnąć czytelników, wprowadza chaos. Drapacz Chmur, którego zabił Supermana, to postać jednego epizodu. To samo tyczy się jego towarzyszy z grupy Maximus, która została stworzona tylko na potrzeby tego albumu, a potem dość banalnym chwytem usunięta.

Do starcia między superludźmi dochodzi głównie dlatego, że jedna strona nie daje drugiej żadnej szansy na wyjaśnienia, więc zamiast błyskotliwego budowania konfliktu scenarzysta raczy nas mordobiciami na siłę. Zwłaszcza ciekawie zaprojektowany, Thoropodobny osiłek ciągnie do bitki, kompletnie nie interesując się tym, co mają do powiedzenia Superman z Batmanem. Członka Maximus nie zabija bowiem ten sam Superman, którego aktualnie grupa bierze na celownik. Całość przypomina czarną komedię, w której bohaterowie nie są w stanie wyjaśnić sobie najbardziej podstawowych spraw, zamiast tego pakując się w coraz bardziej absurdalne sytuacje. Z tego całego galimatiasu autor znajduje wyjście, którego oryginalnym raczej nie da się nazwać, natomiast jeszcze bardziej trywializuje ono przedstawione wydarzenia. Tym samym dochodzimy do punktu, w którym śmierć Drapacza Chmur okazuje się mało istotna, chociaż powinno być to wydarzeniem o wielkiej randze, w końcu na przestrzeni dziesięcioleci Clark Kent mordował dość rzadko. Jeph Loeb zdecydowanie potrafi pisać ciekawsze rzeczy, dlatego nie ma dla niego taryfy ulgowej i wymagania są wysokie.

Ed McGuinness jest na tyle charakterystycznym artystą, że jego prace od razu łatwo zidentyfikować. Kartonowa stylistyka, wielgachne mięśnie, krępe postury i uproszczone tła sprawdzają się nieźle. Czytelnicy lubiący taki typ konwencji będą zadowoleni. Przyjemne dla oka kolory oraz sposób ich rozprowadzenia świetnie pasują do kreski rysownika. Strona wizualna stoi na bardzo przyzwoitym poziomie.

Lektura albumu pozostawia niejasne uczucia, zupełnie zbieżne z tymi z poprzedniego tomu. Z jednej strony autor stworzył po raz kolejny podstawy do czegoś, co mogło okazać się wciągającą i dobrą historią. Z drugiej, rozwiązania, które wykorzystał przy zamykaniu opowieści, umniejszają rangę wydarzeń, przez co zaciekawienie i więź nawiązana z postaciami jakby gdzieś wyparowują. Nie jest źle, ale też trudno się czymś zachwycić. To poziom podobny jak w poprzedniej odsłonie, jeśli trzeci cześć cyklu "Superman/Batman" przypadła do gustu, to śmiało ktoś taki może sięgać po "Zemstę". Graficznie, choć w nieco kreskówkowej stylistyce jest dobrze i interesująco.

Opublikowano:



Superman/Batman #04: Zemsta

Superman/Batman #04: Zemsta

Scenariusz: Jeph Loeb
Rysunki: Dexter Vines
Tusz: Tim Sale, Dexter Vines
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2016
Seria: Superman/Batman
Tytuł oryginału: Superman/Batman #
Tłumaczenie: Jakub Syty
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 165x255 mm
Stron: 144
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328118263
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Wirtualne morderstwo nie grozi karą Wirtualne morderstwo nie grozi karą Wirtualne morderstwo nie grozi karą

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

ljc -

totalny bełkot + ładne rysunki