baner

Recenzja

Po czym rozpoznać prawdziwą kobietę?

Przemysław Pawełek recenzuje Wonder Woman #06: Kości
6/10
Po czym rozpoznać prawdziwą kobietę?
6/10
Seria o Wonder Woman do scenariusza Briana Azzarello odróżniała się na tle reszty nowego DC. Przygody amazonki odchodziły od klasycznego superbohaterskiego sznytu w stronę greckich mitów z całym ich dobrodziejstwem inwentarza - okrucieństwa, pragnienia władzy, ale też przy wtórze współczucia i wrażliwości. Po pięciu tomach otrzymujemy finał i... albo DC w tajemnicy podmieniło scenarzystę, albo Azzarello przed przekazaniem cyklu w inne ręce postanowił wrócić w koleinę historii o wielkiej mocy, która pociąga za sobą wielką odpowiedzialność.

Szósty tom to klasyczne superbohaterskie podsumowanie dłuższej historii - większość bohaterów wprowadzonych przez poprzednie albumy zalicza ze sobą kolejne mordobicia, tłumacząc swoje racje albo i nie. Po prostu. Olimp wszedł we władanie pierworodnego syna Zeusa, ale spełnienie przepowiedni, która wywróci świat do góry nogami, ciągle wisi w powietrzu, nadchodzi więc czas próby. Walki przebiegają raz na Olimpie, to znów na wyspie amazonek, by znowu wrócić na Olimp. Fabuła zalicza kolejne zwody tylko po to, by Diana oraz kolejni bogowie i herosi mogli dostać łomot, wyłączyć się z akcji, by powrócić i znowu odebrać albo dać łomot, przybliżając ostateczne zakończenie serii. Całości dopełniają nadęte przemowy, którymi raczą się wzajemnie pomiędzy razami wszyscy bohaterowie. Gdy wszyscy zaliczą przepisowe mordobicie, nastanie dość zakręcona kulminacja, ale w moim przypadku przyniosła ona więcej konsternacji niż usatysfakcjonowania. Dotąd marszczę czoło, gdy o niej myślę.

Lektura serii Azzarello i Chianga do połowy sprawiała mi frajdę bezpretensjonalnością, pewną dozą autodystansu i rezygnacją z trykociarskiego sztafarzu na rzecz antycznych lokacji i kostiumów greckich bóstw przeniesionych do współczesności. Przy czwartym tomie w recenzji sugerowałem, że czegoś tu brak. Przy piątym - że być może serii szkodzi nadmierne rozciągnięcie. Teraz, przy szóstym, miałem momentami wrażenie, że Azzarello pisze ten scenariusz za karę. Brak tu lekkości, jest łomot konsekwentnie rozpisany na sześć zeszytów i dęte farmazony, które wygadują absolutnie wszyscy, bez względu na swoją wagę dla fabuły. Diana, którą dało się wcześniej lubić, jest teraz kolejną papierową postacią, która cierpiąc katusze, czyni dobro - równie papierowi są jej pomocnicy i wrogowie. Na pewno spadku nie zaliczyły rysunki Chianga ze świetnymi kolorami Matthew Wilsona i kapitalne okładki, ale tylko one wynoszą cykl ponad superbohaterską przeciętność, od której seria u swego zarania się odcinała. Niestety - Wonder Woman kończy wyraźnie gorzej, niż zaczęła.


Autor recenzji jest pracownikiem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Wonder Woman #06: Kości

Wonder Woman #06: Kości

Scenariusz: Brian Azzarello, Cliff Chiang
Rysunki: Cliff Chiang, Goran Sudzuka
Kolor: Matthew Wilson
Okładka: Cliff Chiang
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2016
Seria: Wonder Woman, Nowe DC Comics
Tytuł oryginału: Wonder Woman Vol. 6: Bones
Rok wydania oryginału: 2015
Wydawca oryginału: DC
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260 mm
Stron: 160
Cena: 75,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328118270
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Po czym rozpoznać prawdziwą kobietę? Po czym rozpoznać prawdziwą kobietę? Po czym rozpoznać prawdziwą kobietę?

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-