baner

Recenzja

Fiszki w dłoń i w drogę!

Tomasz Kleszcz recenzuje Nieskończoność
7/10
Fiszki w dłoń i w drogę!
7/10
Nieskończoność miała być celem, do którego zmierzało kilka serii wydawanych obecnie w Polsce przez Egmont. "Avengers" #4, "New Avengers" #2 oraz miniseria "Nieskończoność" stanowią ukoronowanie zakrojonych na szeroką skalę przygotowań.

W mobilnym społeczeństwie, które ciągle jest w ruchu, czas na hobby w postaci książek czy komiksów staramy się często wygospodarować np. w drodze do pracy, w poczekalni u lekarza, na przystanku czy w wielu innych, mniej lub bardziej przyjaznych miejscach. Żeby ogarnąć dzieło Hickmana, musimy mieć więcej czasu, swobody i miejsca. Może był to celowy zamysł, kto wie? Trzy wymienione we wstępie albumy przenikają się praktycznie co zeszyt. Do tego każdy z zeszytów zbudowany jest często z 3-4 podrozdziałów. Wszystkie elementy mają swoje strony tytułowe, część posiada dodatkowe ilustracje. Żeby ułatwić sprawę autorzy - lub redaktorzy, na wzór seriali, dodali szybkie skróty przed zeszytami, mające przybliżyć czytelnikom poprzednie wydarzenia, ale skuteczności tego zabiegu pozostawia pewne wątpliwości. Jest bardzo dużo rzeczy, które technicznie nic nie wnoszą, sztucznie komplikując to, co chciał przedstawić autor. Warto oznaczyć wystającymi fiszkami z numeracją podaną w chronologii na końcu każdego albumu poszczególne zeszyty, inaczej stracimy cenny czas na poszukiwania koniecznego rozdziału, żonglując tytułami i świstając kartkami.

Sprawy techniczne mamy za sobą, czas na przygodę.
Nieskończoność składa się w sumie z szesnastu zeszytów, rozrzuconych w trzech odrębnych albumach. Ilość elementów biorących w tym wszystkim udział jest - zgodnie z lubianą przez amerykański naród zasadą "duże jest piękne" - duża. W ratowanie zagrożonych wszechświatów zaangażowani są Ziemianie, Skrullowie, Kree, imperium Shi’ar, rasa Inhumans, Atlantydzi, hordy Anihilacji... Naprzeciw stają budowniczowie, inżynierowie oraz Alephy, wyposażeni w olbrzymią flotę powietrzną, w skład której wchodzą tak egzotyczne jednostki jak niszczyciele światów. Na stronach prezentujących skrótowo obsadę tej kosmicznej sagi [kolejny dodatek] można doliczyć się przeszło sześćdziesięciu postaci, które w mniejszym lub większym stopniu biorą udział w akcji. Liczby, liczby… marketingowo wygląda to na pewno oszałamiająco. A co reprezentuje sama opowieść?

"Avengers" #4
Główne i najbardziej epickie starcie toczy się w kosmosie i jest to motyw przewodni 4. albumu "Avengers". Pierwsze skrzypce w bitwie, w której udział biorą wszystkie liczące się potęgi, grają oczywiście Mściciele z Kapitanem na czele. To Steve Rogers, widzący świat tylko w czerni i bieli - jak sam stwierdza - okazuje się być najlepszym strategiem w kosmosie, któremu nie dorównują żadni generałowie zjednoczonych armii. Znajduje sposób na przeciwnika, który wydawał się niepokonany, a wszystkie superistoty grzecznie wykonują jego rozkazy. Rozmach bitewny jest wielki, ale nie towarzyszą temu równie wielkie emocje. Nie czuć, że budowniczowie są tak wielkim zagrożeniem, z jakim do tej pory jeszcze nie mieliśmy do czynienia.

Ilustracjami zajmuje się Leinil Francis Yu, wspierany przez trzech kolorystów. Ich współpraca powinna spowodować u miłośników mainstreamu opad szczęki. Niesamowity rozmach scen bitewnych przeplata się z kozackimi ilustracjami facetów w trykotach oraz seksownymi heroinami. Dynamiczne sceny walk, perfekcyjna anatomia, bogactwo szczegółów, ciekawy styl i świetne kolory powinny zadowolić nawet najbardziej wymagających czytelników. Graficznie to najlepsza część całości. Można tutaj zaobserwować też faktyczny wkład inkerów w jakość komiksu. Zeszyty 18-22 tuszuje Gerry Alanguilan, natomiast ostatni, 23 zeszyt tuszuje rysownik Yu. Różnica jest dość znaczna i warta obejrzenia.

"Nieskończoność"
"Nieskończoność" skupia się na Thanosie, wspieranym przez wierny Czarny Zakon. Tytan chce wydrzeć spod opieki Inhumas swojego syna i zabić go. Dlaczego? Ciężko jednoznacznie powiedzieć. Na drodze staje mu potężny Black Bolt. Dochodzi do bezpośredniego pojedynku, który jest całkiem ekscytujący i szkoda, że zajmuje tak mało miejsca. Po wybuchu bomby z terrigenową mgłą mającą mutagenny wpływ, młody tytan Thane przechodzi nieoczekiwaną przemianę, której nie oprze się nawet Thanos. Seria co prawda zawiera inne wątki, ale mają one raczej ozdobny charakter, niemniej album jest ciekawy i dobrze się z nim zapoznać. Za ilustracje [szkic, tusz oraz kolor] odpowiedzialnych jest ośmiu artystów. Wszyscy radzą sobie bardzo dobrze, oprawa graficzna jest zbliżona stylistycznie do "New Avengers", chociaż mniej agresywna. Niemniej, ilustracje to także w przypadku tego albumu mocniejsza strona.

"New Avengers" #2
Pierwszy tom serii "New Avengers" ukazał się przeszło rok temu, zatem warto zacząć od krótkiego przypomnienia. Najwięksi herosi na Ziemi, należący do tajnej grupy Iluminatów, stają przed trudnym zadaniem. Na skutek wydarzeń dziejących się poza ich zasięgiem Ziemia staje w obliczu zagłady. Tym razem nie chodzi o znalezienie sposobu na pokonanie przeciwnika. Zagrożenie, z jakim trzeba się zmierzyć, nie dotyczy tylko Ziemi, ale też lokalnego wszechświata, a także całego multiwszechświata. Aż chciałoby się rzec, wszechświat to za mało… Aby uratować naszą planetę, trzeba zniszczyć wiele innych, a to daje asumpt do prawdziwie moralizujących wywodów, których jest tu zdecydowanie dużo. Drugi tom kontynuuje rozpoczęte wątki. Dominuje konflikt pomiędzy Wakandą i Atlantydą. Dzieje się dużo, trochę chaotycznie, ale i tak ma to więcej sensu niż w pozostałych albumach z tej trylogii. Przede wszystkim mamy jeden motyw przewodni, który spina cały album, a nie zbiorowisko ledwie powiązanych, następujących po sobie wydarzeń.

Deodato, odpowiedzialny za rysunki wypracował styl, którego konsekwentnie się trzyma. Poza postaciami, które są rysowane z referencji lub wręcz na referencjach, wszystkie pozostałe elementy znajdujące się na planszach to przerobione zdjęcia lub podkoloryzowane konstrukcje przypominające projekty z popularnego programu Sketchup. Jest to zrobione z wyczuciem i wygląda dobrze, nowocześnie. Ale czy wszystkim się spodoba? Trudno ocenić. Sądzę, że zawartość rysunku w rysunku jest dość dyskusyjna. Niemniej, nie można niczego zarzucić artyście, album ogląda się z przyjemnością.

"Nieskończość" - używając filmowego określenia - to typowy blockbuster. Dużo barwnych i popularnych postaci, dużo fajerwerków, spora doza nieodłącznego, ale zjadliwego patosu. I niestety niewiele ponad to. Historia skierowana jest do jak najszerszego grona potencjalnych nabywców, nie wyłamuje się z superbohaterskich schematów. Hickmanowi udało się skonstruować wielowątkową opowieść napakowaną akcją, ale nie jest to dzieło fabularnie powalające. Na setkach stron prawie nie znajdziemy motywów, które chociaż na moment wymusiłyby na czytelniku refleksję. Zwrotów akcji praktycznie nie ma. Pokonanie niezwyciężonych przeciwników następuje wyjątkowo łatwo. Poszatkowanie zeszytów i namnożenie rozdziałów utrudnia czytanie, ale najprawdopodobniej stoją za tym czynniki marketingowe, co i tak nie rozgrzesza tego podejścia. Mnóstwo sił włożyli autorzy w przygotowanie tej epopei, ale ciężko nazwać "Nieskończoność" czymś nadzwyczajnym. To nadmiernie rozbudowana wojenka z wymyślnymi tworami, w której nie sposób bez notowania spamiętać co, po co, i z kim, mająca na celu przedstawienie jak największej liczby postaci, z których żadna nie ma dość miejsca ani czasu [może poza Kapitanem, T’Challą oraz Namorem, którzy zostali potraktowani wyjątkowo], żeby naprawdę zaistnieć. Albumy dają się czytać pojedynczo, a jeśli ktoś spróbuje, będzie jeszcze bardziej rozczarowany. Graficznie całość to coś wspaniałego, z fenomenalnym Francisem Yu na czele, dla którego pracy warto kupić przynajmniej Avengersów. Jeśli styl opowieści się Wam spodoba, sięgnijcie wtedy po resztę. Nie powinniście się rozczarować, ale zachwytów raczej nie oczekujcie.

Fabuła całości: 6/10
Ilustracje:
Avengers #4: 9/10
Nieskończoność: 8/10
New Avengers #2: 7/10

Opublikowano:



Nieskończoność

Nieskończoność

Scenariusz: Jonathan Hickman
Rysunki: Jim Cheung, Jerome Opena, Dustin Weaver
Okładka: Adam Kubert
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2016
Seria: Marvel Now
Tytuł oryginału: Infinity
Rok wydania oryginału: 2013
Wydawca oryginału: Marvel
Tłumaczenie: Marek Starosta
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 165x255 mm
Stron: 216
Cena: 69,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328116771
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Fiszki w dłoń i w drogę! Fiszki w dłoń i w drogę! Fiszki w dłoń i w drogę!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-