baner

Recenzja

Wielkie roboty w wielkiej przestrzeni

Paweł Panic recenzuje Rycerze Sidonii #01
7/10
Wielkie roboty w wielkiej przestrzeni
7/10
W bieżącym roku mamy do czynienia z prawdziwą ofensywą Tsutomu Niheia. Równolegle i regularnie zaczęły ukazywać się na naszym rynku dwie jego serie: „Blame!” oraz „Rycerze Sidonii”. Ten drugi tytuł uchodzi za rzecz lżejszą w odbiorze, bliższą temu, z czym większość czytelników tradycyjnie kojarzy komiks japoński. Wcale to jednak nie znaczy, że okazjonalny czytelnik mangi, z pietyzmem wybierający tylko prawdziwe perełki, powinien sobie odpuścić „Rycerzy Sidonii”.

Oto daleka przyszłość, tysiąc lat po zagładzie Ziemi. Przestrzeń kosmiczną przemierza jedyna enklawa gatunku ludzkiego: tytułowa Sidonia. Jest to gigantyczny statek-arka, na którym od wieków żyją niedobitki naszej cywilizacji. Komiks nie zawiera zbyt wielu informacji na temat istniejącego stanu rzeczy. Nie wiemy nic na temat tego, skąd się wzięła Sidonia i jak udało jej się przetrwać atak adwersarzy zwanych pustelniakami. Wiemy jedynie, że do zagłady doszło tysiąc lat temu, zaś jedyną bronią zdolną stanąć do walki przeciw tajemniczym przeciwnikom są mechy pilotowane przez starannie wyselekcjonowaną młodzież.

Samo założenie fabularne nie jest zbyt odkrywcze. Właściwie po jaką mangę lub anime z wielkimi robotami byśmy nie sięgnęli, to mamy spore szanse trafić na historię, w której całą nadzieją ludzkości są nastolatki. Nie inaczej jest w tym przypadku. Ten element, a także tajemniczy, groteskowi najeźdźcy momentalnie nasuwają skojarzenia z kultowym „Neon Genesis Evangelion”. To jednak opowieść nie tego kalibru. „Rycerzom Sidonii” bliżej do hitu ostatnich lat: „Ataku Tytanów”. I myślę, że przede wszystkim miłośnikom tego ostatniego tytułu omawiana seria powinna przypaść do gustu. Co prawda, świat przedstawiony jet zupełnie inny, ale bardzo wyraźny wątek militarny, groteskowi człekokształtni przeciwnicy i bohater z przypadku będący jedyną nadzieją ludzkości, są już bardzo znajome. Oczywiście przywołane motywy występują w wielu produkcjach, jednak dla takiego niedzielnego fana japońskiego komiksu i animacji jak ja, najbardziej naturalnym skojarzeniem był tytuł, za którym stoi Hajime Isayama.

Nihei do dosyć typowej opowieści o walce ludzkości z tajemniczym zagrożeniem przemycił sporo elementów charakterystycznych dla swojej twórczości. Najbardziej wyrazistym z nich jest poczucie wszechobecnej pustki. Mimo że w pierwszym tomie naprawdę sporo się dzieje – zarówno jeśli chodzi o sceny akcji, jak i wątki obyczajowe, to nieustannie towarzyszy nam owo poczucie pustki. Wbrew pozorom pustka nie jest tutaj tylko domeną przestrzeni kosmicznej, ale przede wszystkim tytułowego statku-arki. Jak na ostatnią enklawę ludzkości, na której w tłoku powinno żyć możliwie najwięcej przedstawicieli naszego gatunku, to na Sidonii człowiek wydaje się prawdziwą rzadkością. Dość wspomnieć, że główny bohater tej opowieści, Nagate Tanikaze, aż do momentu, w którym go poznajmy, żył w odosobnieniu i poza swoim dziadkiem nie miał styczności z innymi ludźmi. Tę pustkę idealnie oddają oszczędne ilustracje, na których próżno szukać detali. Z kolei o drugoplanowych bohaterach trudno napisać coś więcej, ponad to, że większość z nich z nieufnością lub wręcz niechęcią podchodzi do Tanikaze. Od początku sympatią darzy go tylko Izana Shinatose. I to właśnie ta postać wypada najciekawiej, nie tylko dlatego, że jest przedstawicielką trzeciej płci.

Lektura „Rycerzy Sidonii” należy do bardzo przyjemnych. Zaprezentowana wizja wypada przekonująco, więc nieco wtórny i bardzo pusty świat opowieści przyjmujemy z całym dobrodziejstwem inwentarza. Pomimo faktu, że przecież już gdzieś to wszystko widzieliśmy, wczuwamy się w klimat i dajemy porwać historii. Nihei swoim dziełem przypomina nam, że manga to przede wszystkim świetna rozrywka. Zwłaszcza manga o wielkich robotach.

Opublikowano:



Rycerze Sidonii #01

Rycerze Sidonii #01

Scenariusz: Tsutomu Nihei
Rysunki: Tsutomu Nihei
Wydanie: I
Data wydania: Kwiecień 2016
Seria: Rycerze Sidonii
Tytuł oryginału: Sidonia no Kishi
Tłumaczenie: Tomasz Molski
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka, obwoluta
Format: A5
Stron: 200
Cena: 25,20 zł
Wydawnictwo: Kotori
ISBN: 9788363650780
WASZA OCENA
2.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-