Recenzja
Ostatni zajazd w Bretanii
Przemysław Pawełek recenzuje Krwawe godyKomiks dwóch gigantów europejskiego komiksu to historia radosnego z pozoru wydarzenia, które szybko staje się groteskowe, by w efekcie stać się dramatem. Pycha, upór i głupota prowadzą do eskalacji sporu, a w efekcie do niepotrzebnej przemocy. W konfrontację zostają wmieszani nie tylko skłóceniu mężczyźni, ale te też cała grupa weselników, pracownicy zajazdu czy postronni goście.
Hermann i Van Hamme niemal chirurgicznie rozkładają tu sytuację na czynniki pierwsze, w kocioł wrzucając rasizm, demencję, urażoną dumę ojca, synowskie poczucie odtrącenia, pogardę i inne elementy codziennego życia rodzinnego bądź społecznego. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że chociaż licznych bohaterów udało się zarysować w sposób zróżnicowany, to każdy z nich pozostaje jednak postacią jednowymiarową, czasami do granic przerysowaną, co zwłaszcza odczułem w przypadku głowy rodziny Maillardów. Na nadmiar psychologii narzekać tu nie sposób. Także absurdalny stopień eskalacji konfliktu, który powoli przekształca się w małą wojenkę, wypada nie do końca wiarygodnie. To praktycznie rzecz biorąc, historia rodem z westernu, tylko że przeniesiona we współczesne czasy. Poddanie się nienawiści i zaślepienie osiągające takie granice w cywilizowanych realiach powinno robić tym większe wrażenie, ale właśnie mało przekonuje, być może właśnie przez grubą kreskę, jaką zarysowano patriarchę rodu, i ślepo posłusznych mu zauszników. Być może to też częściowo efekt zbyt powolnego rozwoju sytuacji, gdy i tak wiadomo, do czego to wszystko zmierza, i czeka się tylko aż broń palna dosięgnie pierwszych ofiar.
"Krwawe gody" to solidnie opowiedziana opowieść o demonach drzemiących w ludziach, także o tych niewygodnych tajemnicach, o których często wiemy, ale wszyscy boją się o nich mówić na głos. Na pewno po album powinni sięgnąć fani Hermanna - prezentuje on tu kondycję wyraźnie lepszą, niż w niektórych jego ostatnich dziełach, a i jego kreska dobrze sprawdza się w tej właśnie opowieści. Belg z wprawą oddaje zarówno silne emocje targające bohaterami, które odznaczają się na ich mimice, jak i maski obojętności, za którymi kryją się inni. Bardzo interesująco w jego wykonaniu wypadają też sceny rozgrywające się w świetle księżyca - monochromatyczne, kontrastowe, ale i czytelne. Fabularnie ten komiks nie dostarczy zbyt wielu niespodzianek - jego tytuł jest niemalże zawartym w dwóch słowach streszczeniem - ale ze względu na nazwiska autorów można (lub - wedle własnych sympatii - nawet trzeba) dać mu szansę. Być może szału nie będzie, ale zbytniego zawodu raczej też nie.
Autor recenzji jest pracownikiem Polskiego Radia.
Opublikowano:
Krwawe gody
Scenariusz: Jean Van Hamme
Rysunki: Hermann
Wydanie: II
Data wydania: Maj 2016
Tytuł oryginału: Lune de guerre
Rok wydania oryginału: 2000
Wydawca oryginału: Le Lombard
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 240 x 320 mm
Stron: 54
Cena: 41,90 zł
Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe
ISBN: 978-83-8069-333-3
Rysunki: Hermann
Wydanie: II
Data wydania: Maj 2016
Tytuł oryginału: Lune de guerre
Rok wydania oryginału: 2000
Wydawca oryginału: Le Lombard
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 240 x 320 mm
Stron: 54
Cena: 41,90 zł
Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe
ISBN: 978-83-8069-333-3
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Galerie
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-