baner

Recenzja

A mogło być tak pięknie...

Tomasz Kleszcz recenzuje Uncanny Avengers #01: Czerwony cień
6/10
A mogło być tak pięknie...
6/10

Kapitan Ameryka rezygnuje z przywództwa na rzecz brata Cyklopa, Alexa Summersa – alias Havoka. Ma to pokazać światu, że mutanci nie stanowią zagrożenia i mają poparcie u najbardziej rozpoznawalnych herosów Ameryki. Niestety, dobre intencje to za mało, kiedy na scenę – nieprzypadkowo - wkracza mutant o morderczych skłonnościach. Uderza szybko i z zaskoczenia, a efekty jego działań są tragiczne i stanowią punkt zapalny do nowego konfliktu między ludźmi a ich zmutowanymi krewnymi. Scenarzysta Rick Remender zaskakuje w kilku miejscach, uderzając mocno i dosadnie, nazywając Amerykanów tępakami, wypominając im ich konsumpcyjny styl życia oraz egzystencję bez celu. Równie nieźle spisuje się na początku Red Skull, który jest przekonujący w swoich działaniach, a ekipa S-menów, która mu towarzyszy ma dość zaskakujące umiejętności, które sprawiają, że starcie z nimi stanowi dla czytelnika ciekawe doznanie, ponieważ nie ogranicza się do typowej nawalanki. Niestety, te ciekawe elementy zostają zagłuszone przez banały, a trzon fabuły sprowadza się – po raz kolejny – do słowno-pieściarskich pojedynków, w których szlachetni herosi ścierają się ze złem. Red Skull, który początkowo działa racjonalnie i znalazłby zapewne wielu zwolenników w realnym świecie, zostaje szybko i gładko sprowadzony do roli wariata, który chce wprowadzić nową Trzecią Rzeszę, a to jak wiadomo nie podoba się raczej nikomu. Gdyby sprawa skupiała się bardziej na relacjach człowiek – mutant, historia mogłaby się rozwinąć w naprawdę fascynującą opowieść. Nie tak łatwo byłoby Kapitanowi przekonać społeczeństwo do powstania przeciwko Skullowi, gdyby ogłosił on, że jego jedynym celem jest likwidacja mutantów... Zbyteczne są również – moim zdaniem - rozbudowane akapity, które serwuje nam narrator, stylizowane na komiksy sprzed dwóch dekad. Nie brzmią zbyt przekonująco, a nie wnoszą specjalnie wiele do treści.

Ilustracjami w czterech pierwszych zeszytach zajmuje się John Cassaday i trzeba przyznać, że ten artysta wie, co robi, chociaż mimo wszystko stać go na więcej. Ma styl, który odróżnia go od innych, doskonale się w nim porusza i nawet takie postaci, jak wielki, groźny żółw, który w wykonaniu mniej wyrafinowanych rysowników mógłby straszyć, wyglądają nieźle, co jest niewątpliwie spowodowane wysokim poziomem kunsztu amerykańskiego rysownika. Wspierany przez fenomenalną Laurę Martin oddaje w nasze ręce coś, na co patrzy się z czystą przyjemnością. Ponownie ukłon w stronę scenarzysty, który nie bawi się w przesadne fajerwerki, oraz nie rzuca do akcji zbyt wiele postaci, dzięki czemu Cassaday ma miejsce na ciekawe kadry, które są czytelne i wyraziste, a nowa postać nie wyłazi z każdej strony tylko po to, żeby zniknąć już na następnej. Piątym zeszytem zajmuje się Olivier Coipel, który także zalicza się do ścisłej czołówki i trzyma wysoki poziom.

Wielkie starcie dopiero się zaczyna. Miejmy nadzieje, że scenarzysta nie sprowadzi go do tradycyjnej formy, w której zły Red Skull polegnie z rąk nieskazitelnego Kapitana i jego sojuszników, a cała historia nie posłuży tylko do prezentowania kolejnych herosów. Ciągła zmiana składu Avengers w końcu kiedyś się znudzi. Ludzie nie lubią obcych i boją się innych od siebie. Jeśli Rick Remender podejmie ten wątek, a nie przytłamsi go wyświechtanymi frazesami i walką z abstrakcyjną Trzecią Rzeszą, może być naprawdę ciekawie. Graficznie jest bardzo dobrze. Mam nadzieję, że kolejne albumy uderzą znacznie mocniej, historia niesie ze sobą duży potencjał. Warto sięgnąć po ten tytuł i dać autorom szansę. Oby nie zawiedli.

Opublikowano:



Uncanny Avengers #01: Czerwony cień

Uncanny Avengers #01: Czerwony cień

Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: John Cassaday, Olivier Coipel
Tusz: Mark Morales
Kolor: Laura Martin, Larry Molinar
Okładka: John Cassaday
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2016
Seria: Uncanny Avengers, Marvel Now
Tytuł oryginału: Uncanny Avengers Volume 1: The Red Shadow
Rok wydania oryginału: 2014
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 165x255 mm
Stron: 120
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328116689
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

A mogło być tak pięknie... A mogło być tak pięknie... A mogło być tak pięknie...

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-