baner

Recenzja

Wzloty i upadki Gothtopii

Tomasz Kleszcz recenzuje Batman. Detective Comics #05: Gothtopia
6/10
Wzloty i upadki Gothtopii
6/10
„Bogracz – lub strogonow, jak kto woli, jest dobry wtedy, kiedy wszystkie elementy wchodzące w jego skład są dobre. Ale jeśli zamiast soczystej wołowiny wrzucimy tanią parówkę lub zamiast czerwonej papryki nadpsutą rzodkiewkę, nie osiągniemy zadowalającego efektu”.

Piąty tom serii „Batman. Detective Comics” o podtytule „Gothtopia” to jedna dłuższa - trzyczęściowa historia, uzupełniona kilkoma krótszymi opowieściami. Składa się to wszystko na całkiem pokaźny, liczący sobie 208 stron album.
Na przystawkę otrzymujemy krótki, ale nieźle napisany przez Johna Laymana epizod o pierwszych krokach stawianych przez Jima Gordona w jego komisarskiej karierze. Batman gra tu rolę drugoplanową, a my mamy możliwość bliższego spotkania z bardzo ważną postacią ze świata Gacka. Ten rozdział ilustruje Jason Fabok, do którego powrócimy przy okazji głównego dania.

Druga przystawka to opowieść – również Laymana - o znanym doświadczonym czytelnikom naukowcu, który po zaaplikowaniu sobie serum własnej receptury przemienia się w ogromnego nietoperza. Historia jakby zbliżona do pierwszej, pozwala zapoznać się nam z fragmentem przeszłości, jest jednak znacznie słabsza. Rysowana głównie przez Aarona Loprestiego, którego prace są – niestety - mocno nijakie i przywodzą na myśl pulpę średniej jakości, której raczej nie powinno być w komiksach z najważniejszą postacią ze świata DC. Ten artysta będzie nam towarzyszył także w trakcie dania głównego i nie jest to przyjemne towarzystwo.

Opowieść główna zawodzi na całej linii i jest bardzo słaba. Pomysł Laymana, w którym to Scarecrow zatruwa mieszkańców Gotham gazem jest mało oryginalny (wręcz wtórny). W trakcie rozwoju akcji mamy do czynienia z drewnianymi kukłami, nie z prawdziwymi postaciami, a rozwiązanie problemu jest banalne i nie rodzi żadnych emocji. Jedyną zaletą dania głównego jest Fabok, o którym teraz słów kilka. Rysownik naprawdę świetnie pasuje do gothamowskich klimatów. Jego kreska jest w miarę klasyczna, mroczna, całkiem realistyczna, szczegółowa i dynamiczna. Widać fascynację pracami Jima Lee, ale Fabok ma swój styl - bardziej agresywny od zasłużonego weterana – i Batman w jego wykonaniu prezentuje się naprawdę mocno. Kobiety również wyglądają wspaniale i udział tego rysownika to najmocniejsza moim zdaniem zaleta całego albumu.

Przechodząc do deseru, dwie historie pomijam zupełnie, są słabe i brzydkie (chyba że ktoś jest fanem Neala Adamsa ), więc zajmijmy się krótko pozostałymi. Brad Meltzer za pomocą Bryana Hitcha zabiera nas w podróż do pewnego niezmiernie istotnego zakładu chemicznego, w którym karierę zrobi elegant w fioletowym garniturze... Kolejny raz powrót do korzeni, historia opowiedziana ciekawie, lekko przegadana. Występ marvelowskiej sławy niestety trochę zaskakuje. Po spektakularnych „Ultimates” #1 i #2 Hitch jakby poszedł nieco na łatwiznę. Jego rysunki to nadal kawał świetnej roboty, ale daleko im do poziomu, za który został wyniesiony – bardzo słusznie - do komiksowej superelity. Natomiast Peter J. Tomasi opowiada lekką historyjkę, ilustrowaną przez Iana Bertrama. Jeśli lubicie wizualne eksperymenty lub prace Franka Quitely’ego, to powinniście rzucić okiem.

Na koniec zostaje nam Dwadzieścia Siedem. Jest to jedna z najlepszych historii z Batmanem, jakie miałem przyjemność czytać w ogóle i zdecydowanie najlepsza w tym albumie. Scott Snyder na zaledwie kilku stronicach przedstawia naprawdę dużą i oryginalną koncepcję. Jeszcze większe wrażenie zrobił na mnie efekt współpracy Seana Murphy'ego (rysunek) i Matta Hollingswortha (kolor). Ci panowie kopią tyłki i mam nadzieję zobaczyć znacznie więcej Nietoperza w ich wykonaniu.

Kończymy tą obfitą ucztę. Jakby to powiedział Son Goku: „Smak jako tako, ale ilość wporzo”. W Gothtopii znajdziemy kilka naprawdę dobrych rzeczy oraz kilka naprawdę słabych. Jeśli jesteście fanami Nietoperza, dla tych kilku dobrych rzeczy warto sięgnąć po ten obszerny album. Tworzenie krótkich historii przybliżających genezę Bat-świata jest pomysłem dobrym, trzeba jeszcze doszlifować wykonawstwo. Świetny Snyder, Fabok, Murphy oraz Hollingsworth.

Opublikowano:



Batman. Detective Comics #05: Gothtopia
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Wzloty i upadki Gothtopii Wzloty i upadki Gothtopii Wzloty i upadki Gothtopii

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-