Recenzja
Cyrk przybył do miasta, ale nie był wcale zabawny ani ekscytujący
Tomasz Kleszcz recenzuje Wolverine i X-Meni #01: Cyrk przybył do miastaAlbum „Wolverine. Cyrk przybył do miasta” to komiks skierowany prawdopodobnie do dojrzewającego czytelnika. Dominującą rolę odgrywają w nim nastolatkowie, zarówno po złej, jak i dobrej stronie. Stara, czyli podstawowa ekipa X-Menów to już poważni ludzie, którzy przyjęli posady profesorów i prowadzą szkołę swojego mentora Charlesa Xaviera, który niestety nie żyje. Mamy więc Kittie Pryde i Wolverina jako dyrektorów, Bestię jako wicedyrektora, a Icemena i Storm jako wykładowców – przy czym ta ostatnia została nim właśnie w tym albumie na drodze... castingu. Swoją drogą, gościnne występy superbohaterów, o których mowa we wstępie, sprowadzają się do jednokadrowych sekwencji, w których ich kandydaturę na stanowisko nauczyciela odrzuca kolejno Kittie. Deadpool wywalczył odrobinę więcej, bo zajął aż cztery kadry.
Motyw przewodni albumu stanowi bliżej niesprecyzowany spisek, który w pewnym momencie przeradza się w prawdziwy cyrk. Ów spisek rozpoczął się wcześniej na kartach innych zeszytów, a jego kulminacją był postrzał postaci zwanej Broo, o której nie wiemy nic poza tym, że nie pochodzi z Ziemi. Teraz ta postać umiera i nikt nie potrafi jej pomóc, nawet Reed Richard – na dwóch kadrach, Anthony Stark – też dwa kadry oraz Peter Parker – również dwa kadry. W połowie historii nauczyciele pod wpływem magii świrują, atakując swoich uczniów. Wolverine w stroju clowna, w którym wcale śmiesznie nie wygląda, napina mięśnie na kolejnych kadrach. Walka z oprychami w szerokich spodniach i z czerwonymi nosami do niczego nie prowadzi, a prawdziwe starcie toczy się za kulisami. To tam Frankenstein ujawnia swój demoniczny plan, tłumacząc w paru zdaniach swą żądzę mordu, co nie działa specjalnie przekonująco. Zwłaszcza że zostaje dość gładko załatwiony (oczywiście tylko tymczasowo) przez młodą mutantkę o wpadającym w ucho i łatwym do zapamiętania imieniu - Idie Okonkwo. Na dokładkę po kilku stronach Storm bez większego wysiłku zrywa zaklęcie i wtedy wszystkim klapki opadają z oczy.
Wspomniałem, że dominującą rolę w tym komiksie odgrywają ludzie młodzi, a jak na razie nie ma o nich ani zdania. Ma to swoje uzasadnienie, mianowicie nowa generacja mutantów jest...mało porywająca. Człowiek z oczami wokół całej głowy, różowowłosy chłopak z przyszłości, grubas z przezroczystą skórą, który nawet słowem się nie odezwał... Jak czytelnik ma się utożsamiać z kimś takim i chcieć czytać jego przygody? Jedna z pierwszoplanowych – poza Indie – bohaterek to Kobieta Rekin (poważnie!), która paraduje w stroju bikini i szczerzy zęby z wielkiej paszczy. Nie chcecie tego oglądać.
Sytuację ratują nieco rysownicy, a raczej jeden z nich, Nick Bradshaw. W stopce redakcyjnej brak informacji, kto za co odpowiada z podziałem na strony. Jest to błąd, skoro szatę graficzną przygotowało w sumie ośmiu ludzi, bo mamy jeszcze pięciu kolorystów i nie do końca wiemy, co kto robił. Pozostali obaj panowie odpowiedzialni za ilustracje zdecydowanie nie pasują swoim klimatem do takiego komiksu, a kobieta rekin w drugim rozdziale rysowanym przez Steve’a Sandersa wygląda obleśnie. Styl Bradshawa jest czysty, bardzo kreskówkowy i przyjazna dla oka. Pasuje w sam raz do albumu, który w zamierzeniu miał być w miarę lekki i przyjemny w odbiorze.
Próba odświeżania mutantów i dotarcia do nowych czytelników obrała niejasny kierunek w tym albumie. Dziwactwa, wielowątkowość, nieprzekonujące spiski i kalejdoskop postaci nie powodują żadnych wypieków na twarzy. Dobre ilustracje Bradshawa to jedyna rzecz, dla której warto sięgnąć po ten album. Reszta to cyrk bez managera, w którym bez ładu i składu mieszają się postaci, które nie potrafią skupić na sobie naszej uwagi. Niektóre nawet ją odpychają. Broo obudził się pod sam koniec, aby zapowiedzieć nam powrót w kontynuacji. Miejmy nadzieję, że wszystkie puzzle wskoczą na swoje miejsce i historia nabierze koloru, jak na razie pomimo jaskrawych postaci jest dość blada.
Opublikowano:
Wolverine i X-Meni #01: Cyrk przybył do miasta
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Nick Bradshaw, Steve Sanders, David Lopez
Tusz: Walden Wong, Scott Hanna, Norman Lee, Danny Miki, Craig Yeung, Nick Bradshaw, Alvaro Lopez
Kolor: Laura Martin, frank D'Armata, Morry Hollowell, James Campbell
Okładka: Nick Bradshaw, Guru-eFX
Ilustracja: Ramon K. Perez
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2015
Seria: Wolverine i X-Meni, Marvel Now
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 165x235 mm
Stron: 132
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-281-1074-8
Rysunki: Nick Bradshaw, Steve Sanders, David Lopez
Tusz: Walden Wong, Scott Hanna, Norman Lee, Danny Miki, Craig Yeung, Nick Bradshaw, Alvaro Lopez
Kolor: Laura Martin, frank D'Armata, Morry Hollowell, James Campbell
Okładka: Nick Bradshaw, Guru-eFX
Ilustracja: Ramon K. Perez
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2015
Seria: Wolverine i X-Meni, Marvel Now
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 165x235 mm
Stron: 132
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-281-1074-8
WASZA OCENA
2.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
2 /10
Zagłosuj!
Galerie
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-