baner

Recenzja

Niestety znów o wampirach

Maciej Gierszewski recenzuje Sherlock Holmes i Wampiry Londynu #1: Zew krwi
4/10
Niestety znów o wampirach
4/10
Wydawać by się mogło, że cechą charakterystyczną pewnej części rynku komiksowego, a właściwie szerzej: książkowego, jest przemożna potrzeba uczynienia z wampirów i zombie bohaterów literackich. Być może związane jest to z błędnym przeświadczeniem wydawców i autorów, że bez nich publikacja się nie sprzeda, że nakłady będą niskie, a co za tym idzie – niskie zyski. Twórcom serii „Sherlock Holmes" można zarzucić podobną obawę i próbę wykorzystania aktualnie nośnych motywów przewodnich: wampiry & słynny detektyw zamieszkały na Baker Street 221b. Jednakże w obu wypadkach scenariusz nic nowego nie wnosi, to zwykłe odcinanie kuponów, próba załapania się na wnoszącą falę medialnego zainteresowania.

Tom pierwszy, wspomnianego wyżej serialu, nosi tytuł „Zew krwi” i nie jest, wbrew temu co można by sądzić, dziełem Anglików. To kolejna, zupełnie nowa na polskim rynku, odsłona rozrywkowa produkcja rodem prosto z Francji. I już na wstępie napiszę, że niewiele ma ona wspólnego z Mistrzem Detektywów i osławioną metodą dedukcji. Co prawda głównym bohaterem jest sam Sherlock Holmes, ale tylko z tytułu – dla scenarzysty postać wymyślona przez Arthura Conan Doyle’a to jedynie użyteczny rekwizyt, tak jak ciemne zaułki XIX-wiecznego Londynu.

Akcja albumu rozgrywa się kilka miesięcy po sfabrykowanej „śmierci” Holmesa nad Wodospadem Reichenbach w Szwajcarii – „tragiczny” koniec kariery mistrza dedukcji znamy z prozy. Francuski autor uznaje, że była to mistyfikacja, która miała pomóc odejść detektywowi na zasłużoną emeryturę. Zdarzenie musiało być przeprowadzone precyzyjnie, aby wszyscy, a szczególnie szpiedzy profesora Moriarty'ego, uwierzyli w jego śmierć. Tymczasem Holmes ukrywa się w Paryżu, do którego przyjeżdża jego brat Mycroft z walizką pieniędzy. Panowie siedzą w restauracji i rozmawiają o przyszłości. Wydawać by się mogło, że nic nie pokrzyżuje planów Holmesa, ale trup jego nowej gospodyni z dwoma charakterystycznymi ranami gardła zmusza go do pojęcia działań przeciw oprawcom. Sprawa tylko wydaje się oczywista, a detektyw zostaje przymuszony do współpracy z wampirami, które mają bardzo wpływowych protektorów...

Rysunek jest dość szczegółowy, przedstawienie postaci realistyczne, mimika twarzy rozbudowana. Scenarzysta zdecydował się na pasywny sposób prowadzenia narracji: Holmes relacjonuje wydarzenia, pisząc list do doktora Watsona, aby uatrakcyjnić przekaz i zwiększyć tempo opowiadania rysownik często zmienia perspektywę, energicznie kadruje, budując plansze z różnej wielkości paneli. Do tego dochodzą dynamiczne sceny walki wręcz (wybijane zęby latają w powietrzu). Przytłumione kolory oddają atmosferę przemysłowego i mrocznego Londynu.

Fabuła zbudowana jest z wyświechtanych klisz i sprawdzonych narracyjnych chwytów. Dobrze użytych, ponieważ komiks czyta się szybko, ale bez większych emocji. Jest kilka drobnych zwrotów akcji, które uatrakcyjniają opowieść. Jest jednak źle, ale na szczęście obyło się bez spektakularnej katastrofy. Co w dużym stopniu jest zasługą rysownika.

Opublikowano:



Sherlock Holmes i Wampiry Londynu #1: Zew krwi

Sherlock Holmes i Wampiry Londynu #1: Zew krwi

Scenariusz: Sylvain Cordurie
Rysunki: Vladimir Krstic-Laci
Kolor: Axel Gonzalbo
Okładka: Jean-Sebastien Rossbach
Wydanie: I
Data wydania: Marzec 2015
Seria: Sherlock Holmes
Tytuł oryginału: Sherlock Holmes et les Vampires de Londres: L'appel du sang
Rok wydania oryginału: 2010
Wydawca oryginału: Soleil Productions
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 215x290 mm
Stron: 48
Cena: 29,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-281-0297-2
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Niestety znów o wampirach Niestety znów o wampirach Niestety znów o wampirach

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Garf -

"Francuski autor uznaje, że była to mistyfikacja, która miała pomóc odejść detektywowi na zasłużoną emeryturę" - to raczej nie wymysł francuskiego autora. Sam Doyle w opowiadaniu "Pusty dom", dziejącym się już po "Ostatniej zagadce" z walką nad wodospadem, przywrócił do życia Holmesa, wyjaśniając, że detektyw sfingował swoją śmierć, by rozpracować resztę szajki Moriarty'ego i przez parę lat ukrywał się, podróżując po świecie.

Natomiast co do wampirów - też do mnie w ogóle nie przemawia takie połączenie...

giera -

---> Garf

dziękuję za uwagę redaktorską.