baner

Wywiad

Kajetan Kusina: Robimy komiks, który sami chcielibyśmy przeczytać

Łukasz Chmielewski
Rozmowa z Kajetanem Kusiną, scenarzystą komiksu o Iwanie Kotowiczu. Projekt uzyskał wsparcie finansowe na wydanie albumu dzięki zbiórce platformie wspieram.to.

Aleja Komiksu: Udało się! 172 osoby wsparły wydanie komiksu „Niesłychane losy Ivana Kotowicza”. Cieszycie? Liczyliście, że tak szybko (na ponad 2 tygodnie przed terminem) zbierzecie wymagane pieniądze (8 tysięcy złotych)?

Kajetan Kusina
: Oczywiście mieliśmy nadzieję, że uda nam się uzbierać pieniądze, bo inaczej nie byłoby akcji. Ale tak pozytywny odbiór i duży odzew były dla nas dużym zaskoczeniem i wielkim zastrzykiem energii.

kajetan_kusina14

Kajetan Kusina


Co znaleźli ludzie w waszym projekcie, że zdecydowali się do wesprzeć?

Mamy nadzieję, że spodobało im się to, co zaprezentowaliśmy. Może wyczuli, że robimy komiks, który sami chcielibyśmy przeczytać i naszą zajawkę z robienia czegoś, co uważamy za fajne. A może to kotek ich skusił ;)

Obaj jesteście debiutantami. Nie boicie, że nie udźwigniecie ciężaru tego albumu? Albumu, który zbiera w komiksowie bardzo pochlebne recenzje jeszcze przed stworzeniem i wydaniem.

Ja się trochę denerwuję i boję chyba przy każdej stronie, którą wysyłam do Michała. Ale to raczej ten pozytywny rodzaj strachu, wynikający z chęci zrobienia czegoś najlepiej, jak się da. Jak czytam opinię zamieszczane w sieci, to sam jestem zaskoczony, że Ivan tak się ludziom spodobał. To jednocześnie strasznie motywuje, ale też budzi niepokój, że możemy nie podołać rozbudzonym wymaganiom. Na szczęście to pierwsze przeważa.

Przykładowe strony – zarówno scenariuszowo jak i graficznie – wyglądają bardzo obiecująco. Jak to się stało, że wcześniej nie publikowaliście komiksów, tylko od razu startujecie z 80-stronicowym albumem?

Cała historia z tworzeniem tego komiksu zaczęła się od jednostronicowego żartu. A było to tak, że w czasie odwiedzin o mojego kolegi Wojtka Tyszkiewicza, zauważyłem na ścianie jego grafiki z ludźmi z głowami różnych zwierząt. Jedną z nich był właśnie radziecki żołnierz z głową kota, który nazywał się Ivan Kotowicz. Spytałem go, czy mogę się pobawić tą postacią i zrobić krótką historyjkę o jego śmierci. Podesłałem Michałowi opis tej jednej strony (ta pierwsza strona w komiksie to właśnie taki żart), on ją narysował i niedługo potem napisał, że tak mu się spodobała postać, że zrobił okładkę do jej przygód. Z kolei ta okładka sprawiła, że zacząłem wymyślać początek fabuły. A potem jakoś się potoczyło. Stwierdziliśmy, że jak kochać to ułana i trzeba próbować uderzać na szerokie wody.

Micha_Ambrzykowski14

Michał Ambrzykowski, rysownik Iwana Kotowicza


Ostatnia strona 21-stronicowego fragmentu, jakim próbujecie skusić darczyńców, sugeruje historię w stylu Hellboya. Z resztą nie kryjecie się też z tą inspiracją. O czym robicie komiks?

Chcemy zrobić historię, w której będą się przeplatać wątki paranormalne, mistyczne i science fiction, a czytelnik myśłał, że wszystko się może w niej zdarzyć.. Ja osobiście za to między innymi uwielbiam komiksy z pierwszego okresu działalności Vertigo. W tym medium sprawdza się to wyjątkowo dobrze. Pamiętam, jak bardzo spodobał mi się fragment „Invisibles”, w którym okazuję się, że Operheimer był czcicielem starych bóstw, a wybuch bomby atomowej miał wyzwolić energię, która pozwoli im wrócić na Ziemię. Mam nadzieję, że uda się nam wywołać podobne emocje.



A może Ivan Kotowicz i jego stalinium ma być remedium na Jana Hardego? Stawiacie tylko na rozrywkę bez zaangażowania polityczno-światopoglądowego?

Nie mamy zamiaru bawić się w żadne akcje polityczne. Chyba, że zaliczymy do tego fakt, że bolszewicy byli źli i zabijali ludzi, ale to raczej prawda historyczny.. Wchodzimy w okres paranoi, kiedy cokolwiek, co ma związek z Rosją, od razu odbierane jest jako akt światopoglądowy. Nie tym razem.

Ambasadorem zbiórki na wydanie komiksu jest Szymon Holcman z wydawnictwa Kultura Gniewu. Dlaczego więc zdecydowaliście na crowdfunding, a nie na współpracę z tym wydawcą?

Bo nastąpiło to w odwrotnej kolejności. Dokładnie to było tak, że wypuściliśmy pierwszy rozdział do sieci, a po jakiś dwóch tygodniach odezwał się do mnie Grzegorz Młudzik z wspieram.to, który powiedział, że komiks mu się bardzo spodobał i chętnie pomógłby nam z akcją crowdfundingową. Poczułem, że to znak od losu, bo wcześniej coś o tym myślałem, ale nie miałem pojęcia, jak się za to zabrać. Szymon Holcman został ambasadorem dopiero po tym, jak akcja już ruszyła.

Coraz więcej polskich twórców komiksów szuka pieniędzy na wydanie na portalach crowdfundingowych. Myślisz, że ta forma finansowania projektów może zmienić układ sił na polskim rynku komiksowym?

Ostatnie dwa miesiące były pod tym względem rewelacyjne, na samym wspieram.to udało się uzyskać pieniądze na cztery tytuły. Boję się tylko sytuacji, w której nastąpi zapchanie rynku i temat na jakiś czas ucichnie, bo kiedyś trzeba też kupować normalnie wydane komiksy :)

Będzie kolejna cześć przygód Ivana Kotowicza? Znów na wspieram.to?

To jest długa historia, którą mamy nadzieję ciągnąć przez kilka tomów. Więc tak, jeśli pierwsza część zostanie ciepło przyjęta, to na pewno pojawią się następne. Nie sądzę, byśmy chcieli je wydawać za pomocą wspieram.to, bo wydaje się to lekko nieuczciwe. Jeśli tytuł się przyjmie, to z następnymi można już zaryzykować na normalnych zasadach.


Rozmawiał Łukasz Chmielewski.


Zdjęcia z archiwum Kajetana Kusiny.

Opublikowano:



Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-