baner

Recenzja

Asteriks #35: Asteriks u Piktów

Łukasz Chmielewski recenzuje Asteriks #35: Asteriks u Piktów
7/10
Asteriks #35: Asteriks u Piktów
7/10
Kiedy w Polsce ukazał się pierwszy Asteriks, miałem 12 lat. Pamiętam, że od razu „Przygody Gala Asteriksa” stały się jednym z moich ulubionych komiksów. Dowcipny i przygodowy, mądry i dystyngowany przez łacińskie sentencje i odniesienia do historii, no i oczywiście bardzo ładny – tak go wówczas postrzegałem. Jestem też z tych, którzy uważają, że pierwsze Asteriksy były lepsze od późniejszych. Od tamtego czasu minęło prawie ćwierć wieku, moje drogi i Asteriksa rozeszły się, ale mała osada galijska dalej dzielnie broni się przez legionami Juliusza Cezara.

Równie znani jak Asteriks i Obeliks są ich twórcy, scenarzysta Rene Goscinny i rysownik, Albert Uderzo. Po śmierci Goscinny’ego od 25. tomu serię prowadził sam Uderzo. „Asteriks u Piktów” jest 35. tomem cyklu. To wyjątkowy album. Uderzo ma 87 lat i postanowił oddać serię. Wybór padł na scenarzystę Jeana-Yves'a Ferriego i rysownika Didiera Conrada. Przejmowanie serii nie jest niczym niezwykłym, ale nie w przypadków takich tytułów jak ten. Kreska, poczucie humoru, wyczucie bohaterów i historii są organicznie związane z twórcami. Obawy były duże, ale okazało się, że duet Ferri i Conrad są godni powierzonego im zadania.

„Asteriks u Piktów” to album w starym, dobrym stylu serii. Znów jest wyprawa do egzotycznego miejsca, gdzie można porównywać swoje obyczaje, zachowania, jedzenie i stroje z tymi u obcych, ale jakoś jednak podobnych. Znów trzeba ruszyć na pomoc, znów bez dwóch Galów doszłoby do nieszczęścia. Znów są „ci głupi Rzymianie” i piraci. Jest nawet wątek romansowy, a wszystko tradycyjnie kończy się ucztą. Conrad jest świetnym kopistą: ale ten album nie jest imitacją przygód Asteriksa i galijskiej spółki, to jest album z krwi i kości o Asteriksie i galijskiej spółce. Duża w tym zasługa także trójki kolorystów. W przypadku takich serii naśladownictwo nie jest wadą, ale zaletą. Nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekuje zmiany stylu rysowania i wyglądu bohaterów. Imitatio est aemulatio – ta renesansowa reguła świetnie sprawdza się w tym przypadku: nowy duet konkuruje ze starym i daje radę!

Scenariusz ponownie stawia na gagi i cechy charakteru bohaterów, które rodzą komiczne sytuacje. Ferri napisał lekką, sprawną historię, która wciąga i bawi. Ktoś, kto czytał poprzednie tomy, po lekturze 35. będzie mógł powiedzieć: „To stary, dobry Asteriks”. I to prawda, bo ten album nawiązuje do świetności najlepszych części serii. Można jednak dojść do wniosku, że wszystko to już było. Ferri wziął z tradycji serii to, co najlepsze, wszystkie sprawdzone chwyty i zmienił miejsce akcji oraz główny wątek. Nagromadził wszystkie elementy, które decydowały o sukcesie. Ten album jest trochę jak oglądanie czarno-białego filmu w kolorowej wersji. Wszystko niby inne, ale i tak wcześniej znane. Wspomniane nagromadzenie ma także posmak barszczu, w którym jest zbyt dużo grzybów. Czytelnik jest co chwila poganiany kolejnym gagiem lub zwrotem akcji. Do takich wniosków nie dojdzie jednak 12-latek, a jedynie szukający dziury w całym 35-latek, który nie jest odbiorcą humorystycznych przygodówek. Gdybym miał dziś tyle lat, ile w 1990 roku, to jestem przekonany, że „Asteriks u Piktów” byłby jednym z moich ulubionych albumów. Myślę, że najnowsze przygody Asteriksa spodobają się nie tylko nastolatkom, ale także dorosłym, którzy szukają czegoś lżejszego.

Opublikowano:



Asteriks #35: Asteriks u Piktów

Asteriks #35: Asteriks u Piktów

Scenariusz: Jean-Yves Ferri
Rysunki: Didier Conrad
Kolor: Thierry Mebarki, Murielle Leroi, Raphael Delerue
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2013
Seria: Asteriks
Tytuł oryginału: Asterix chez les Pictes
Rok wydania oryginału: 2013
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Druk: kolor, offset
Oprawa: miękka
Format: 22x29 cm
Stron: 48
Cena: 19,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-6181-5
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-