baner

Recenzja

Batman. Miasto sów

Karol Sus recenzuje Batman #02: Miasto sów
6/10
Batman. Miasto sów
6/10
Nikt nie ma chyba wątpliwości co do tego że, że Batman i Superman są sztandarowymi postaciami, prawdziwymi końmi pociągowymi całego uniwersum DC. Nie dziwi więc również, że amerykański miesięcznik „Batman” jest jedną z głównych serii w odnowionym świecie DC, New 52. Z tego powodu scenarzysta serii, utalentowany Scott Snyder, stanął przed nie lada wyzwaniem. Batman to nie jakaś poboczna postać, z której występów szefostwo firmy może bez mrugnięcia okiem zrezygnować w razie braku komercyjnego sukcesu. Scenarzysta przyjął na barki ogromny ciężar. Czy wywiązał się ze swego zadania należycie?

„Miasto sów” to drugi tom wydania zbiorczego przygód Mrocznego Rycerza przygotowany przez duet Scott Snyder (scenariusz) i Greg Capullo (rysunki) (przynajmniej w głównej mierze, gdyż obaj twórcy dobrali sobie pomocników, o czym w dalszej części recenzji). Koniec poprzedniego tomu, „Trybunału sów” zostawił Nietoperza w krytycznej sytuacji. Zmasowany atak Szponów, tajemniczych i odpornych na rany assasynów mrocznego Trybunału Sów jest tylko kwestią czasu. Tymczasem Batman wciąż liże rany, ukrywając się w swej posiadłości. Zdany na własne siły będzie musiał stanąć oko w oko nie tylko z nowym potężnym przeciwnikiem, ale także z demonami przeszłości.

Scott Snyder, zdając sobie sprawę z trudnego zadania, jakim jest poprowadzenie Batmana niejako na nowo, już od samego początku raczy czytelnika zaskakującymi faktami na temat Mrocznego Rycerza. W poprzednim tomie na światło dzienne wyszła mroczna tajemnica Nightwinga. W „Mieście sów” scenarzysta sporo namieszał w życiorysie Bruce’a Wayne’a. Zgodnie z Hitchcockowską maksymą, czytelnik musi przygotować się na prawdziwe trzęsienie ziemi, które w dodatku zwiastuje jeszcze bardziej trzymające w napięciu wydarzenia. Scenarzysta sprytnie otworzył sobie ścieżki do kolejnych wątków, które pozostawione na razie w odwodzie, dają szansę na dość ciekawe rozwinięcie w przyszłości. Pytanie tylko, czy aby Snyder nie przedobrzył? Nawet komiks superhero musi dawać poczucie odbiorcy, że cała historia ma sens i trzyma się kupy. Snyder, choć bardzo utalentowany, momentami zaczyna tracić kontrolę nad bohaterami. Pod tym względem tom pierwszy był znacznie lepszy, a przede wszystkim przemyślany. Tam gdzie w „Trybunale sów” mieliśmy do czynienia z mroczną zagadką, w „Mieście sów” zastępuje ją typowa młócka.

Poprowadzenie akcji w kierunku zwykłego mordobicia dało szansę wykazać się w pełni głównemu rysownikowi serii, Gregowi Capullo. Ten znany z serii „Spawn” rysownik operuje niezwykle realistyczną i bogatą w szczegóły kreską, a przy tym bardzo dynamiczną. Wszelkie wybuchy, pełne ruchu kadry i sceny walk ogląda się z prawdziwą przyjemnością. W przypadku serii tworzonej przez Snydera, postawionej raczej na nieskrępowaną akcję, wybór tego rysownika to strzał w dziesiątkę.

Jak wspomniałem wyżej, twórcy komiksu otrzymali do pomocy także innych artystów. Swym piórem wspomagał Snydera James Tynion IV. Część zeszytów Greg Capullo oddał natomiast Rafaelowi Albuquerque, Jasonowi Fabokowi, Becky Cloonan i Andy’emu Clarke. Rafael Albuquerque zilustrował dwa zeszyty, nie tak dynamiczne i obfitujące w akcję, jak te powierzone Capullo. Wyszło to historii jednak na dobre, gdyż specyficzny styl, obfitujący w stosunkowo grube linie konturowe, mógłby nie oddać w pełni dynamiki kadrów, przez co odbiór zeszytu mógł być utrudniony. W zamian za to czytelnik otrzymuje dość sprawnie, choć bez polotu, narysowane przerywniki, ważne dla całej fabuły, ale dające czytelnikowi chwilę oddechu i czas na uporządkowanie pewnych faktów. Jason Fabok, typowy rzemieślnik, tworzy całkiem sprawne kadry, do których w zasadzie niby nie można się przyczepić, ale za to niespecjalnie zapadające w pamięć. Ostatnia dwójka artystów zilustrowała ostatni zeszyt wchodzący w skład niniejszego wydania zbiorczego. Niestety, tak pod względem scenariusza, jak i rysunków, jest to najsłabsze ogniowo całego tomu. Rysunki Becky Cloonan i Andy Clarke są zwyczajnie słabe i nieciekawe, pasujące raczej do jakiejś młodzieżowej serii. Podobnie scenariusz, typowy zapychacz, cofający czytelników do pewnego epizodu dziejącego się podczas „Trybunału sów”, jest mało interesujący.

„Batman. Miasto sów”, zamykając (przynajmniej do czasu) wątek Trybunału sów, stara się robić to w wielkim, hollywoodzkim stylu. Niestety scenarzyście momentami brakowało lekkości i polotu, zastępując je typową nawalanką po gębach. Mimo to nie mogę powiedzieć, żebym był rozczarowany. Pod względem rozrywkowym dostałem to, czego oczekiwałem: wartką akcję, zaskakujące fakty w życiorysach bohaterów i cudowne, dynamiczne rysunki. Wszystkim szukającym jednak głębszej historii polecam sięgnięcie po klasyka przygód Mrocznego Rycerza, który niedawno ukazał się pod skrzydłami konkurencyjnego wydawnictwa.

Opublikowano:



Batman #02: Miasto sów

Batman #02: Miasto sów

Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV
Rysunki: Greg Capullo, Rafael Albuquerque, Jason Fabok, Becky Cloonan, Andy Clarke
Tusz: Jonathan Glapion, Becky Cloonan, Sandu Florea
Kolor: Fco Plascencia, Dave McCaig, Peter Steigerwald, Nathan Fairbairn
Okładka: Greg Capullo, FCO Plascencia
Ilustracja: Greg Capullo, Jason Fabok, Rafael Albuquerque, Andy Clarke, Bryan Hitch
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2013
Seria: Batman, Nowe DC Comics
Tytuł oryginału: Batman Vol. 2: The City of Owls
Rok wydania oryginału: 2013
Wydawca oryginału: DC Comics
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 170x260 mm
Stron: 208
Cena: 75,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-6177-8
W październiku 2014 roku komiks miał dodruk.
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Batman. Miasto sów Batman. Miasto sów Batman. Miasto sów

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-