baner

Wywiad

Wojciech Szot: Mam dość konkursów

Łukasz Chmielewski



Aleja Komiksu: Na czym polega nierynkowość stypendium sklep.gildia.pl i dlaczego była powodem jego likwidacji?

Wojciech Szot: Nierynkowa jest kwota. Stypendium nie może przekraczać sum, które dostają uznani twórcy za stworzenie komiksu zamówionego do wydania. Powiedzmy sobie wprost – mało kto dostaje 6 tysięcy za stworzenie 48-stronicowego komiksu. A takie były warunki stypendium. Jak czytam, że Szymon Holcman zarzuca nam publicznie, że warunki stypendium były nieciekawe, to proponuję, by wydawcy złożyli się na nowe stypendium dla debiutantów lub wydawali więcej debiutów niż teraz.

To jak wygląda obecnie rynek komiksu w Polsce?

Chociaż prowadzę – chyba – największy sklep z komiksami w kraju, to nie wiem. Komiks ma kilka miejsc dystrybucji. Kioski – WKKM, Kaczorki i Scooby-Doo; księgarnie niespecjalistyczne – tu głównie królują Kajki, Tytusy i Thorgale oraz księgarnie jak nasza – specjalistyczne – tu już na czele są komiksy droższe i dla doroślejszego czytelnika. Rynek komiksu w Polsce można zatem podzielić zależnie od tematu i dystrybucji. Wygląda on ciekawie, bo np. finalista NIKE u nas się sprzedawał i sprzedaje gorzej niż marnie, a jakoś cały pierwszy nakład (500 egz.?) się wyprzedał. Z drugiej strony są tytuły, które sprzedajemy w ilościach powyżej 500-600 egzemplarzy w ciągu dwóch-trzech miesięcy.

Istotne jest w tej rozmowie to, że komiks polskich autorów i autorek nie ma wzięcia niezależnie od jego jakości – wśród 100 najczęściej kupowanych komiksów w Sklep.gildia.pl w tym roku znalazłem 16 komiksów rodzimych twórców i twórczyń. Nakłady są chyba oczywiste – 500 egzemplarzy to już chyba ekstrawagancja, druk często cyfrowy, żeby było taniej i tak dalej. Przepraszam, ale nie da się zapłacić 6 tysiaków twórcy za komiks w nakładzie 500 egz. i cenie 40 zł. Prosta matematyka – przy średnim rabacie 45 proc. od okładki dla dystrybutorów wychodzi 11000 zł możliwego zysku przy 100 proc. sprzedaży, a trzeba opłacić też promocję, druk, samego siebie, podatki i tak dalej. Jest ciężko, ale tym bardziej trzeba doceniać wydawców, że inwestują i jakoś udaje im się zarabiać na zagranicznych tytułach, by wydawać polskich autorów. Na komiksie w Polsce zarabia, w rozumieniu utrzymuje się tylko z komiksów (tworzenie, wydawanie) może z 20 osób? Mógłbym spróbować wymienić nazwiska, ale darujmy sobie.

Czy stypendium nie zostałoby zlikwidowane, gdyby zwycięskie komiksy wydawało Wydawnictwo Komiksowe?

A co to ma wspólnego ze stypendium? WK nie istniało, gdy stypendium wędrowało do Agaty Wawryniuk i dopiero startowało, gdy nagrodę dostawał Skrobol. Sebastian pracuje nad komiksem, który może być wstrząsem na naszym rynku, dlatego sądzę, że wydawcy będą się o tytuł bić, ale jako opiekuni wydania zachowujemy dla siebie decyzję o tym, kto wyda komiks, żeby też mieć wpływ na to, by była to najciekawsza oferta tak od strony edytorskiej jak i promocyjnej. Istnienie WK nie ma nic wspólnego z rezygnacją ze stypendium. O sklepie myślę w kategoriach niezależnych od WK, choć jest dla niego olbrzymim wsparcie, dzięki któremu możemy sobie pozwolić na darmowego Tardiego.

Stypendium zostało zlikwidowane, ale z oświadczenia wynika, że 6 tysięcy złotych będzie przeznaczane dalej na stworzenie komiksu. Na jakich zasadach będzie to się odbywać?

Już się powoli odbywa – poprosiłem kilku twórców o przedstawienie tego, co planują. Takie future-cv, żeby móc, nie patrząc na realia rynkowe, ulokować te pieniądze w tych tytułach. Jak się uda, to będą to też tytuły osób debiutujących, ale do współpracy z uznanymi twórcami. To, że dany komiks będzie wydany na zasadach nie do końca rynkowych będzie najlepiej widoczne po ich jakości edytorskiej i wydawniczej. Myślę, że patrząc na komiksy, które wydajemy, jesteśmy tego gwarantem.

Czym nowa forma będzie różnić się od stypendium (poza kwestią formalną) i dlaczego ma być lepsza od stypendium?


Arbitralnością podejmowanych decyzji – tym się będzie różnić. A dlaczego lepsza? To nie jest lepsze, to po prostu brutalne spotkanie z rzeczywistością, gdzie twórcy dostają 15 kawałków za komiks, którego się nie da wydać w innym niż antologia albumie.

Jak oceniasz ryzyko trafienia na dobry komiks w kontekście stypendium (gdzie wybierałeś z pomysłów) i arbitrażowego wsparcia (gdzie dasz pieniądze na pomysł w oparciu o dorobek czy nazwisko)?

Dużo fajniej się pracuje nad pomysłem u jego zarania i to mnie kręci w zmianie nastawienia. Można zrobić rzeczy szalone, jak Rycerz Ciernistego Krzewu, który był próbą sprawdzenia, czy opłaca się po prostu wspierać inicjatywy komiksowe (opłaca się, ale nie ma sensu wizerunkowo), a można podrzucać tematy, czy wybierać z zaproponowanych. Na konkurs napływały zgłoszenia już gotowych pomysłów i niekiedy bardzo bliskie końca realizacji – w większości jednak warto nad nimi popracować więcej. A po konkursie jest strach, czy można twórcy/twórczyni proponować zmiany, zbyt dużo ingerować. Ja naprawdę byłem zachwycony, jak widziałem, że głosy jury układają się tak, że Skrobol wygra – bo tu wiedziałem i wiem dalej, że jest to dojrzały twórca mimo, że faktycznie – więcej go w konkursowych antologiach niż w indywidualnych albumach. I to mi – sorry Sebastian – dało sporo do myślenia.

Przyznaję, że mam już absolutnie dość wszystkich ogłoszeń o konkursach komiksowych – komiks przez to wcale nie wybija się do przodu, a grzęźnie w byciu traktowanym jako doskonała promocja zagadnienia dla targetu „młodzieżowego”. Tylko że to nie młodzież kupuje [w większości] komiksy, bo jej na to nie stać. Efekty tych konkursów są niezłe, to trzeba przyznać, ale nie przekładają się w ogóle na sytuację rynku komiksowego. A nawet – poprzez ciągłe zawyżanie nagród – do jego dewaluacji przez artystów na rzecz konkursów.

Stypendium sklep.gildia.pl było jedynym tego typu projektem w kraju. Dlaczego nikt nie chce sobie pozwolić na ufundowanie takiego stypendium (zwłaszcza, że 6k PLN nie jest zawrotną sumą)?

Bo brutalna prawda jest taka, że wszyscy sami liczą na dofinansowania, a stawki twórców są żenująco niskie, bo i takie są nakłady. Stąd też więcej mamy nagród komiksowych [przesadzam, wiem] niż polskich komiksów rocznie wydanych. Popatrzcie na kilku zawodowych uczestników tego typu konkursów – o ile lepsze są ich prace na konkursy, od opublikowanych tytułów? O ile bardziej dopracowane? Jako sklep i wydawca musimy promować wydawanie komiksów, a nie tworzenie pod konkursy. Stypendium miało to robić, ale prawdę mówiąc przez dwie edycje tylko może ze cztery komiksy naprawdę nadawały się do wydania i szerszej dystrybucji. Dwa najlepsze wygrały. Na nasz konkurs wpływało dużo mniej prac niż na pozostałe, bo zasady były trudniejsze – scenariusz całości, pomysł na minimum 48 stron komiksu i tak dalej. Rynek komiksu w Polsce jest niezwykle trudny i jeśli mamy szukać polskiego „Persepolis”, to nie pozostaje nam nic innego jak je po prostu wyciągnąć z artystów. Choćby w tej sposób, że kasę za stypendium przeznaczymy na te poszukiwania. Może kiedyś trafimy, co proponuję, by nam życzyć.

Kończąc, bardzo zależy mi na tym, by polski komiks, zwłaszcza pomysły młodych autorów, stały się nie tylko „fajnymi rzeczami”, ale i produktem. Bo to niestety jest najtrudniej pogodzić.


Rozmawiał Łukasz Chmielewski.


Opublikowano:



Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

wolfram97 -

Śledzę naszych autorów, patrzę na zwycięzców różnych konkursów, i po prostu ręce opadają. Polski komiks staje się w pełni amatorką. Wygrywają Ci, którzy narysują większego gniota. W almanachach są ich prace wsparte odrzuconymi(profesjonalnymi), gdyż nikomu chyba nie chciałoby się wydawać na te gryzmoły ciężko zarobionych pieniędzy. A i płacić nie trzeba za te naprawdę dobre prace. W jury często zasiadają ludzie, którzy pierwszy raz chyba spotykają się z definicją "komiks".Puki się tego nie zmieni takie potęgi jak Pan Rosiński będą musiały wyjeżdżać i robić karierę za granicą. Poziom prac, który jest w wielu wypadkach preferowany, zagranicą wydawany jest w dziale listów od czytelników. Żenada.

turucorp -

A jak tam w domu? Wszyscy zdrowi? :roll:

Ystad -

wolfram97 pisze:Śledzę naszych autorów, patrzę na zwycięzców różnych konkursów, i po prostu ręce opadają. Polski komiks staje się w pełni amatorką. Wygrywają Ci, którzy narysują większego gniota. W almanachach są ich prace wsparte odrzuconymi(profesjonalnymi), gdyż nikomu chyba nie chciałoby się wydawać na te gryzmoły ciężko zarobionych pieniędzy. A i płacić nie trzeba za te naprawdę dobre prace. W jury często zasiadają ludzie, którzy pierwszy raz chyba spotykają się z definicją "komiks".Puki się tego nie zmieni takie potęgi jak Pan Rosiński będą musiały wyjeżdżać i robić karierę za granicą. Poziom prac, który jest w wielu wypadkach preferowany, zagranicą wydawany jest w dziale listów od czytelników. Żenada.


wolfram97 pozwala myśleć, że to pisał to człek rocznik 1997. Tak więc 17 latek. Pierwszy post na forum. Super znawca. Uwielbiam takich ludzi :)

ljc -

młodość ma swoje prawa, starcy tylko zrzędzą...

turucorp -

ale z analizy Ystada wynika, ze to mlody zrzedzi :idea: :?:

General75 -

Według mnie to wcale nie oznacza że użytkownik wolfram97 ma 17 lat i
urodził się w 1997.
Chociaż taka opcja jest najbardziej prawdopodobna.
Mógł urodzić się w 1897 i ma 117 lat. Co teoretycznie i fizycznie jest możliwe.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Najstarsi_ludzie
Inna możliwość, liczba 97 nie musi oznaczać roku urodzenia.

Ystad -

General75 pisze:Inna możliwość, liczba 97 nie musi oznaczać roku urodzenia.


U Ciebie nie oznacza? :>

ljc -

nie, młody swoim prawem robi, jak umie, a starzy zrzędzą na młodego

General75 -

No właśnie że u mnie oznacza. Dlatego dodałem że taka opcja jest najbardziej prawdopodobna.
No ale innych możliwości z całą pewnością nie można wykluczyć.