baner

Recenzja

Orły Rzymu #1

Paweł Panic recenzuje Orły Rzymu #1
7/10
Orły Rzymu #1
7/10
Enrico Marini to rysownik, którego prace zachwyciły dekadę temu polskich fanów komiksu. Kontakt z jego dziełami skończył się, kiedy wydawnictwo Egmont mocno uszczupliło swoją ofertę komiksu europejskiego. Teraz jednak postanowił przypomnieć o nim Taurus, więc miłośnicy kreski włosko-szwajcarskiego twórcy mogą ją podziwiać zarówno w kolejnych tomach „Skorpiona”, jak i w całkiem nowej serii pt. „Orły Rzymu”.

W tym ostatnim przypadku mogą zresztą podziwiać nie tylko kunszt graficzny Mariniego, lecz także scenopisarski, gdyż jest to pierwszy całkowicie autorski album wspomnianego artysty. Mimo to nie ma co liczyć na rewolucję – Marini samodzielnie zrobił komiks bardzo podobny do dzieł, które tworzył chociażby ze Stephenem Desbergiem. Ot, kolejny przygodowy komiks osadzony w historycznych realiach. Zaskoczenia tym razem nie będzie, co nie znaczy wcale, że „Orły Rzymu” nie przypadną do gustu czytelnikom, którzy wcześniej stronili od dzieł wspomnianego twórcy. Elementem, który może jeszcze niezbyt rzuca się w oczy na okładce, ale za to już po przekartkowaniu albumu staje się bardziej wyraźny, jest lekka zmiana stylu graficznego. Co prawda, nadal opiera się on na realistycznej i niezwykle dynamicznej kresce oraz bogatej, żywej palecie barw, ale już sposób przedstawienia postaci jest mniej schematyczny. Bohaterowie stracili nieco ze swej posągowości, a ich twarze stały się mniej pociągłe. Przez ten zabieg można odnieść wrażenie, że kosztem zwiększenia realizmu, ilustracje straciły nieco na swym dynamizmie. Najnowszy komiks Mariniego przypomina teraz inne europejskie dzieła o podobnej tematyce, co dla odbiorców nieprzekonanych do wcześniejszej kreski tego autora może być zachętą do lektury. Z kolei jego fani też nie powinni czuć się zawiedzeni, gdyż warstwa graficzna „Orłów Rzymu” robi naprawdę ogromne wrażenie i z czystym sercem można stwierdzić, że to jeden z najlepiej narysowanych albumów komiksowych o starożytnym Rzymie.

Treść komiksu tylko nieznacznie ustępuje ilustracjom (i to nawet bez brania poprawki na fakt, że Marini debiutuje w roli scenarzysty). Opowieść ma dobre tempo, a wątki historyczne zostały na tyle umiejętnie wplątane w fabułę, że wydaje się, iż przedstawione wydarzenia w pełni oparto na antycznych źródłach. Akcja „Orłów Rzymu” została osadzona na przełomie er, podczas panowania pierwszego cesarza, Oktawiana Augusta. Po ostatecznym ujarzmieniu plemienia Cherusków, syn jego wodza, Ermanamer, zostaje wysłany jako zakładnik do Rzymu. Tutaj zyskuje obywatelstwo i rzymskie imię Arminiusz, a następnie trafia pod opiekę Tytusa Falco, zasłużonego dowódcy, który chętnie wraca pamięcią do żołnierskich czasów. Falco ma syna, będącego w podobnym wieku, co cheruski „książę”. Ów chłopiec, Marek Waleriusz, to odważny, ale arogancki marzyciel, sprawiający swojemu ojcu niemało trosk. Pierwsze spotkanie nastolatków kończy się bójką. Mimo że początkowy etap ich znajomości nacechowany jest nie tyle niechęcią, co otwartą wrogością, to nietrudno zgadnąć, że ostatecznie staną się najlepszymi przyjaciółmi. Charaktery obu bohaterów zbudowano na zasadzie kontrastu. Arminiusz to urodzony wojownik - dumny, pewny swego, a przy tym bezwzględny. Z kolei Marek Waleriusz, mimo że równie sprawny fizycznie i odważny, nie jest tak zdeterminowany w działaniu, a jego czyny często podyktowane są przez emocje. I właśnie dlatego jest on postacią znacznie ciekawszą niż młody Germanin. Zresztą los Arminiusza nie stanowi tajemnicy dla każdego, kto słyszał o bitwie w Lesie Teutoburskim. Za to w przypadku jego towarzysza Marini może popuścić wodze wyobraźni i zaskoczyć czytelnika. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że uda mu się to w kolejnych tomach.

„Orły Rzymu” doskonale wpasowują się we współczesny trend przedstawiania starożytnego Rzymu w dziełach kultury popularnej. Jest zatem dużo przemocy, seksu, niewyszukanego języka, a także nieco intryg. Tych ostatnich mniej jednak niż, np. w „Murenie”, co można tłumaczyć faktem, że skala przedstawionych wydarzeń nie jest na razie zbyt wielka. Lwia część komiksu poświęcona została relacjom pomiędzy Arminiuszem a Markiem - od ich spotkania, przez trudne szkolenie, aż po braterstwo krwi. Dopiero pod koniec tomu pojawia się kilka scen, w których młodzieńcy pojawiają się już jako ekwici, a akcja szybko przenosi się z obozu wojskowego do rzymskiej dzielnicy uciech. Wszystkie te fragmenty dobrze ze sobą współgrają, jednak niestety niczym szczególnym nie zaskakują. I mimo że zakończenie albumu stanowi zapowiedź przyszłych wydarzeń, które na cesarstwie rzymskim odcisną spore pięto, to jak na razie, pod względem zagęszczenia wydarzeń i liczby zwrotów fabularnych, pierwsza część „Orłów Rzymu” nie jest w stanie równać się z analogicznym tomem wspomnianej „Mureny”.

Marini „Orłami Rzymu” udowadnia, że jest twórcą, który cały czas się rozwija. A przecież, patrząc przez pryzmat „Drapieżców” czy „Skorpiona”, można by sądzić, że to artysta, który znalazł już swoją drogę i nie zamierza z niej zbaczać. Aby udowodnić, że jest inaczej, wystarczyło mu niewielkie ugładzenie efektownego stylu graficznego i wzięcie na siebie funkcji scenarzysty. Wyszło z tego bardzo przyjemne czytadło. „Orły Rzymu”, wraz z wydanym wcześniej pierwszym tomem „Za Imperium” i nowymi częściami cyklu „Murena”, sprawiają, że miłośnicy komiksów inspirowanych starożytnym Rzymem mogą zaliczyć ten rok do naprawdę udanych.

Opublikowano:



Orły Rzymu #1

Orły Rzymu #1

Scenariusz: Enrico Marini
Rysunki: Enrico Marini
Wydanie: I
Data wydania: Lipiec 2013
Seria: Orły Rzymu
Tytuł oryginału: Les Aigles de Rome #1
Tłumaczenie: Jakub Syty
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Cena: 38,00 zł
Wydawnictwo: Taurus Media
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-