Recenzja
All-Star Superman
Łukasz Chmielewski recenzuje All-Star Superman„All-Star Superman” scenarzysty Granta Morrison i rysownika Franka Quitely’ego (wspieranego przez inkera i kolorystę Jamiego Granta) to epopeja o Supermanie, kosmicie, którego celem stało się pomaganie i ratowanie ludzkości. Na potrzeby tego komiksu Morrison postanowił stworzyć na nowo Człowieka ze Stali i jednocześnie sprawić, żeby był bardzo klasyczny i jeszcze bardziej superbohaterski. W tej kreacji dużą rolę odrywają rysunki, dzięki którym ten bohater jest monumentalną i nieskazitelną ikoną, wzorcem. Jest jeszcze bardziej prawy i dobry niż zwykle. Nie staje się jednak ani swoją karykaturą, ani patetycznym i infantylnym kuriozum. Redefinicji poddano też Clarka Kenta, czyli dziennikarza, którego na co dzień udaje Superman. Morrison i Quitely zrobili z niego niedorajdę i osiłka ze wsi – aż trudno sobie wyobrazić, że ktoś taki odnalazł się w wielkim mieście. Pomysł, żeby Kent odróżniał się diametralnie (a nie tylko okularami) i dzięki temu ukrywał swoją prawdziwą tożsamość, jest trafiony. Realizacja już nie, bo ta niezgrabność jest mało przekonująca.
Scenarzysta zlecił Supermanowi (jak Eurysteusz Heraklesowi) 12 prac. W przeciwieństwie do Heraklesa Superman nie wykonuje swoich zadań za karę. Podejmuje się ich z własnej woli, bo chce, żeby ludziom było jeszcze lepiej – zwłaszcza że może go zabraknąć. Prace są zatem kolejnymi elementami, które budują pomnik temu herosowi. Każda z nich to oczywiście także okazja do efektownych scen. Morrison nie napisał jednak wyłącznie sensacyjnej historii. Pogłębił ją o relacje między Lois Lane a Supermanem i Kentem czy Człowiekiem ze Stali a Lexem Luthorem, a także o wątki dotyczące przeszłości i przyszłości Supermana i roli, jaką powinien odegrać dla świata. Wyszło ciekawie i wciągająco, ale niestety miejscami bełkotliwie za sprawą spiętrzenia irracjonalnych wątków, np. w równoległej rzeczywistości. Mimo tego fabuła jest spójna i konsekwentna. Zaletą są także dobrze nakreślone pozostałe postacie, jak Lane (przy okazji bardzo atrakcyjnie narysowana), Jimmy Olsen i Luthor.
Podobnie jak scenariusz Morrisona, tak i kreska Quitely’ego jest jednocześnie klasyczna i nowoczesna, a przy tym monumentalna, co dodatkowo podkreślają oszczędne tła. Graficznie komiks jest efektowny, zrobiony z rozmachem i łatwo przystępny. Epicki scenariusz i estetyczna grafika zapewniają dobrą rozrywkę dla każdego. Nie trzeba też być biografem Supermana, by czytać ten komiks bez poczucia zagubienia.
Opublikowano:
All-Star Superman
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Frank Quitely
Tusz: Jamie Grant
Kolor: Jamie Grant
Wydanie: I
Data wydania: Czerwiec 2012
Tytuł oryginału: All-Star Superman #1-#12
Wydawca oryginału: DC Comics
Tłumaczenie: Michał Zdrojewski
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Stron: 304
Cena: 140 zł
Wydawnictwo: Mucha Comics
ISBN: 978-83-61319-29-0
Rysunki: Frank Quitely
Tusz: Jamie Grant
Kolor: Jamie Grant
Wydanie: I
Data wydania: Czerwiec 2012
Tytuł oryginału: All-Star Superman #1-#12
Wydawca oryginału: DC Comics
Tłumaczenie: Michał Zdrojewski
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Stron: 304
Cena: 140 zł
Wydawnictwo: Mucha Comics
ISBN: 978-83-61319-29-0
WASZA OCENA
8.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
8 /10
Zagłosuj!
Galerie
Komentarze
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
Ystad -
wczoraj w pociągu przeczytałem ten komiks (tak - kupuje i czytam komiksy super hero, i stąd wiem że mi nie leżą).I tak sobie zauważyłem, że na stronie 228 w jednym dymku są przestawione litery w jednym słowie :>