baner

Recenzja

Trylogia Triumwirat: Smok, Mag i Rycerz

Michał Misztal
"Triumwirat" Roberta Zaręby (scenariusz) i Zygmunta Similaka (rysunki) to komiksowy cykl składający się z trzech zeszytów ("Smok", "Mag" oraz "Rycerz"), z których każdy ma po czterdzieści kilka stron. Autorom udało się zmieścić na nich naprawdę sporo pomysłów i przygód w klimacie humorystycznej opowieści fantasy. Ostatni zeszyt ukazał się w formie czarno-białej, pozostałe są kolorowe. Żarty bardzo przypominają te z "Gwiezdnych bezdroży" tego samego scenarzysty, są jednak pozbawione aż takiej ilości nawiązań do współczesnych wydarzeń (na szczęście wydają się też mniej oczywiste), a całość kojarzy mi się z prostą, niewymuszoną, dość zabawną historią opowiadaną przy kuflu piwa.

Jako rysownik, Zygmunt Similak sprawdził się dużo lepiej w "Triumwiracie" niż w swoich autorskich komiksach, "W cieniu gwiazdy" i "Historiach okupacyjnych". Nie jest to wyłącznie zasługą kolorów, których w epizodzie "Rycerz" przecież nie ma. Ilustracje są tutaj bardziej szczegółowe od tych opublikowanych w autobiograficznych opowieściach Similaka, co mogło zostać wymuszone ciekawszymi pomysłami Roberta Zaręby dotyczącymi tego, co miało znaleźć się w kadrach. W każdym razie wygląda to dość dobrze i choć trudno zachwycać się warstwą graficzną "Triumwiratu", trzeba przyznać, że pasuje idealnie do scenariusza i nie zaniża poziomu. Zabawna kreska ilustrująca zabawną opowieść, z niedociągnięciami, na które można przymknąć oko.

Przymykanie oka na niedociągnięcia przychodzi o tyle łatwiej, że trylogia fantasy Zaręby i Similaka to kolejny komiks, który nie udaje dzieła sztuki, z góry dając czytelnikowi do zrozumienia, że autorom chodziło jedynie o humor i dobrą zabawę. Co do humoru, w czasie lektury nikt nie powinien umrzeć ze śmiechu, ale jako zabawne czytadło "Triumwirat" sprawdza się całkiem nieźle. Należy jeszcze raz podkreślić pomysłowość scenarzysty oraz dużą ilość pomysłów, jakie zostały wykorzystane we wszystkich trzech zeszytach. Inną kwestią jest to, czy są to pomysły dobre. Główną wadą trylogii jest moim zdaniem jej nijakość, sprawiająca, że po przeczytaniu całości nie czuje się ani zachwytu, ani rozczarowania. Czuje się za to, że po miesiącu już nie będzie się o tym komiksie pamiętać.

Trafiają się żarty z przeciwnych biegunów, i te dobre, i kiepskie, ale po przeczytaniu "Smoka", "Maga" i "Rycerza" towarzyszyła mi obojętność. Nie przywiązałem się do żadnej postaci, nie zachwyciłem ani jednym pomysłem, ani jednego nie uznałem za naprawdę beznadziejny. Może zachwyci się tym ktoś inny, ja o "Triumwiracie" zapomnę raczej szybko, co nie zmienia faktu, że sama lektura nie należy do nieprzyjemnych doświadczeń. Po prostu zabrakło tu czegoś, za co dałoby się ten komiks pokochać lub znienawidzić, a przez to zapamiętać na dłużej.

Michał Misztal

Opublikowano:



Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-