Recenzja
Dobić Dziada
Dr.Agon, Dr.Agon recenzuje Jakub Wędrowycz. Dobić dziadaPo raz pierwszy słynny polski egzorcysta pojawił się w opublikowanym w 1996 roku na łamach Feniksa opowiadaniu "Hiena". Od tamtej pory Pilipiuk wielokrotnie wybierał go na bohatera swoich opowiadań, które z czasem zyskały na popularności. "Dobić dziada" nie należy jednak uznawać za pierwsze przeniesienie Jakuba na grunt komiksowy. Na łamach SFFiH w odcinkach był publikowany komiks z ilustracjami Daniela Grzeszkiewicza. Pilipiuk szybko zyskał sporą rzeszę fanów, a jego książki sprzedają się w sporych nakładach, tworząc z Andrzeja Pilipiuka jednego z najczęściej poczytnych polskich autorów nurtu fantastyki ostatnich lat. Szkoda jednak, że "Dobić dziada" jest zaledwie komiksowym zobrazowaniem opowiadań Pilipiuka, które znamy już bardzo dobrze. O wiele ciekawszym zabiegiem byłoby napisanie nowej historii, którą później Andrzej Łaski by zilustrował.
"Dobić dziada" to tytuł, który może z całą stanowczością pochwalić się formą wydania. Album w twardej oprawie, niewiele większy od formatu A4. Gruba, lakierowana okładka oraz strony w kolorze, zarówno z komiksem jak i dodatkową zawartością. No i oryginalne wykończenie na górze, z tłoczonymi nazwiskami autorów przypominające stare książki. Pod tym względem komiks wywarł na mnie pozytywne wrażenie.
Jeśli chodzi o treść, to mogę śmiało podzielić ten tytuł na dwie części. Pierwszym daniem jest kilkudziesięciostronicowy komiks będący zlepkiem fabularnym, z takich opowiadań jak "Hiena" czy "Hrabia". Później dostajemy 32-stronicową gazetkę "Niski Gumofilc", gdzie znajdujemy pełne opowiadania wykorzystane w komiksie, artykuliki znane z książek (jak na przykład przepis na hot-doga czy ogłoszenia), wszystko stylizowane na starą gazetę. Dodatkowo mamy teksty o autorach i wydawnictwie. Niestety, jeśli patrzymy na zawartość jako na całość, to "Dobić dziada" należy potraktować jako artbook, ciekawostkę dla fanów serii niż jako samodzielny komiks. Kilka opowiadań jako obrazki z tekstowymi dymkami to trochę za mało, by ten album zyskał pełnoprawne miano komiksu.
Jako całość album nie wypada najgorzej, przyjemnie się go czyta, a ilustracje Andrzeja Łaskiego cieszą oko, chociaż w kolorowej stylistyce wyglądają trochę kreskówkowo, o wiele lepiej wypadają w czerni i bieli. No i może straszyć cena, która oscyluje wokół 60 zł, jednak to normalne, za twardą okładkę i kolor. Komu można polecić nowe dziecko Fabryki Słów? Na pewno zatwardziałym fanom Pilipiuka oraz Jakuba Wędrowycza. Ci będą cieszyli się z tego tytułu jak dziecko z roweru na święta. Reszcie radziłbym najpierw zapoznać się z którymś zbiorem opowiadań, później dopiero sięgnąć po "Dobić dziada". Dla nowego czytelnika może to być trochę za dużo, niczym pół litra samogonu dla wkraczającego w dorosłość młodzieńca.
Opublikowano:
Jakub Wędrowycz. Dobić dziada
Scenariusz: Andrzej Pilipiuk
Rysunki: Andrzej Łaski
Data wydania: Maj 2011
Seria: Jakub Wędrowycz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 218 x 305
Stron: 96
Cena: 68,25 zł
Wydawnictwo: Fabryka Słów
ISBN: 978-83-7574-540-5
Rysunki: Andrzej Łaski
Data wydania: Maj 2011
Seria: Jakub Wędrowycz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 218 x 305
Stron: 96
Cena: 68,25 zł
Wydawnictwo: Fabryka Słów
ISBN: 978-83-7574-540-5
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Galerie
Komentarze
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego