baner

Recenzja

Dylan Dog #13: Morgana, Opowieść o nikim

Kaja Wabbit recenzuje Dylan Dog #13: Morgana, Opowieść o nikim
Jednym z warunków dobrej opowieści grozy jest doprowadzenie do sytuacji, w której czytelnik, utożsamiając się z bohaterami, może postawić się w ich położeniu i dzięki temu doświadczyć choć częściowo „dreszczyku”, jaki jest ich udziałem. Siłą najlepszych horrorów jest mocne osadzenie w rzeczywistości, dobra konstrukcja psychologiczna postaci, ciekawy pomysł na relacje między nimi. Gdy już do tak solidnie zbudowanego świata przedstawionego wkradają się wreszcie – będące esencją horroru - elementy fantastyczne, przerażające i nie dające się wyjaśnić zjawiska – ich „siła rażenia” jest bez porównania silniejsza w stosunku do tego, co otrzymalibyśmy w przypadku zaistnienia ich w mniej wiarygodnym świecie.

O tej zasadzie scenarzysta „Dylan Doga” Tiziano Sclavi na czas pisania dwóch zeszytów, zebranych przez Egmont w jeden tomik – „Morgana / Opowieść o Nikim” – najwyraźniej zapomniał.

W pierwszej opowieści elementy fantastyczne pojawiają się już od samego początku – i od początku też towarzyszy nam wątpliwość: czy przygody tytułowej bohaterki to jawa, czy sen? Jeśli zaś sen, to sen Morgany, Dylan Doga, czy kogoś innego. Szybko przestajemy ufać, czy kolejne zombie, które spotyka na swojej drodze dziewczyna, istnieją naprawdę, czy to wytwór jej wyobraźni. Sama bohaterka zdaje się nie przejmować powtarzającymi się na jej oczach aktami kanibalizmu – albo ich nie dostrzegając, albo czekając na przebudzenie. Ciężko więc wymagać, aby sam czytelnik zaangażował się w akcję.

Wkrótce sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, bo scenarzysta podrzuca nam kolejne tropy: a może Morgana naprawdę żyje w świecie opanowanym przez żywe trupy, jest jednak pod wpływem środków odurzających? Do tego dochodzą jeszcze wtręty autotematyczne i komiks w komiksie. Czy dziewczyna przeniesiona została w magiczny sposób na karty opowieści obrazkowej? …

Odpowiem wprost – who the fuck cares? Po kilkunastu stronach zgadywanek, zwrotów akcji i kolejnych przebudzeń z koszmarów, czytelnik jest coraz bardziej znużony prowadzoną przez twórców grą. Z ulgą powitamy więc pod koniec komiksu dobrze znanego nam z tomiku „Świt żywych trupów” Xabarasa – z jego pojawieniem się akcja posuwa się nieco do przodu, choć i jego postać pozostawia w końcu więcej pytań niż odpowiedzi.

Druga część komiksu, „Opowieść o nikim”, zaczyna się bardziej interesująco – poznajemy bohatera, który nie jest świadom faktu, że nie żyje. Wstaje z grobu i idzie do swojego domu, gdzie zastaje żonę z najlepszym przyjacielem…

Po świetnym początku znów pojawiają się niestety motywy podobne, jak w „Morganie”. Kolejni bohaterowie – tytułowy Nikt, jego żona, Dylan Dog, czy (na szczęście cały czas zabawny) Groucho – przeżywają momenty grozy, które okazują się tylko snami. Znów pojawia się Xabaras. Nagrodą dla zirytowanego czytelnika pozostaje jedynie fakt, że w tym opowiadaniu Sclavi jest bardziej konsekwentny i zamiast podsuwać kilka fantastycznych wyjaśnień tego stanu rzeczy, decyduje się tylko na jeden. Na koniec pełnej irytujących zwrotów akcji opowieści otrzymujemy zatem rozwiązanie zagadki – ufff, przynajmniej tyle.

Kiedy ktoś zakradnie się do nas od tyłu i wystraszy nas głośnym „BU!” – podskoczymy przestraszeni. Jeśli jednak cały czas będzie nam stał za plecami, co chwilę próbując nas zaskoczyć, w końcu strzelimy go na odlew.

Tak właśnie miałam ochotę zrobić ze Sclavim podczas czytania tego tomu „Dylan Doga”.

Opublikowano:



Dylan Dog #13: Morgana, Opowieść o nikim

Dylan Dog #13: Morgana, Opowieść o nikim

Scenariusz: Tiziano Sclavi
Rysunki: Angelo Stano
Okładka: Claudio Villa
Data wydania: Luty 2011
Seria: Dylan Dog
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 145 x 205 mm
Stron: 192
Cena: 39,9 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Dylan Dog #13: Morgana, Opowieść o nikim Dylan Dog #13: Morgana, Opowieść o nikim

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-