baner

Recenzja

Kapitan Sheer

Paweł Panic recenzuje Kapitan Sheer
„Krytyka to nic takiego!
Recenzent często się myli.
Ba, prawie zawsze!”
(„Kapitan Sheer”, s. 27)

„Kapitan Sheer” to zbiór jednoplanszowych historii z dwójką szczurzych żeglarzy w rolach głównych. Tytułowy Kapitan wraz z Bosmanem pływają po bliżej nieznanych akwenach i głównie dumają nad życiem. Ich filozoficzne pogawędki przerywa co jakiś czas pojawienie się osób trzecich, czy to w postaci pirata, pijanego kraba, czy pociesznego psiaka.

Jeśli ktoś spodziewa się zabawnych, krótkich historyjek, to niestety ich tu nie znajdzie. Perypetie „morskich szczurów” co najwyżej wywołują lekki uśmiech na twarzy czytającego. I nie jest to wcale zarzut, bo ten komiks nie miał być humorystyczny. Tylko właściwie nie wiadomo, jaki miał być... Jako zbiór spostrzeżeń na temat życia sprawdza się raczej średnio. Owszem, jest tu kilka świetnych opowiastek, których puenta naprawdę zaskakuje, ale większość tego albumu składa się z historii, które sprawiają wrażenie stworzonych nieco na siłę. Lepsza część tego tomiku to opowieści o trudach tworzenia historii komiksowych (brawa za autoironię), występy kraba Konrada i przede wszystkim doskonałe zabawy komiksową formą (puzzle, labirynt, gra planszowa). Wśród gorszych rzeczy szczególnie rażą plansze, w których jest mowa o kobietach.

Graficznie „Kapitan Sheer” zasługuje na szczere pochwały. Kreska Marcina Podolca jest bardzo dokładna – tam gdzie trzeba uproszczona, gdzieniegdzie niesłychanie szczegółowa, ale przede wszystkim klarowna. Biorąc poprawkę na młody wiek autora ilustracji (i zarazem jednego z dwóch scenarzystów tego albumu), wydaje się oczywistym, że jest on w tej chwili jedną z największych nadziei polskiego komiksu. Zresztą wystarczy zerknąć na jego blog i przejrzeć najnowsze plansze z Kapitanem i Bosmanem, aby przekonać się, że talent tego artysty cały czas się rozwija.

Wydanie, strona graficzna, nawet cena – te elementy nie budzą żadnych zastrzeżeń. Mimo to „Kapitan Sheer” jakoś mnie nie przekonuje. Spodziewałem się czegoś, co na długo utkwi mi w głowie, a dostałem kilka niezłych historyjek, które mogą się podobać, ale ciężko im wzbudzić jakieś bardziej entuzjastyczne reakcje. Może gdyby twórcy zdecydowali się na pełnoprawną opowieść, a nie zbiór luźno ze sobą powiązanych jednoplanszówek? Tocząca się z wolna historia, co prawda przetykana filozoficznymi spostrzeżeniami głównych bohaterów, ale składająca się jednocześnie na prawdziwą morską przygodę, to mogłoby być coś... Niestety, do rąk czytelników trafił zbiór raz mniej, raz bardziej pomysłowych plansz, które częściej niż bawić po prostu nudzą.

Ponarzekałem, ale uważam, że po album Marcina Podolca i Roberta Wyrzykowskiego i tak warto sięgnąć. Wielu osobom te opowiastki na pewno przypadną do gustu, a prawie każdego zachwycą ilustracje. Pierwszy rejs „Kapitana Sheera” przebiegł spokojnie, jednak mam nadzieję, że kolejny będzie nieco bardziej ekscytujący.


Opublikowano:



Kapitan Sheer
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Kapitan Sheer Kapitan Sheer Kapitan Sheer

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-