baner

Recenzja

Dokumentując przeszłość

Sylwia Kaźmierczak recenzuje We Włoszech wszyscy są mężczyznami
Salerno, niewielkie miasto w Italii. Jedno z tych miejsc, w których wszyscy się znają. I to właśnie w nich najłatwiej o skandale odbijające się szerokim echem jeszcze przez długie lata. Antonio Angelicola – centralna postać „We Włoszech wszyscy są mężczyznami” – miał to nieszczęście być uczestnikiem takiego skandalu.

Z Antonio mają spotkać się Nico i Rocco, pracownicy telewizji, których zadaniem jest nakręcenie dokumentu o prześladowaniu homoseksualistów w latach rządów faszystów we Włoszech. Początkowo marudny i niechętny dziennikarzom starzec, z czasem otwiera się i decyduje opowiedzieć, co też przydarzyło się jemu i jemu podobnym, zwanym „zniewieściałymi”. O łapankach, pobiciach i internowaniu na wyspę San Domino. A miało to miejsce pięć dekad wcześniej...

„We Włoszech wszyscy są mężczyznami” łączy scenki bieżące, a więc odbywające się w trakcie kręcenia reportażu, z retrospekcjami obrazującymi wydarzenia z życia nastoletniego Angelicoli. Jako czytelnicy stajemy się niejako świadkami jego młodości spędzonej w Salerno, zajęć, które przyczyniły się do późniejszego dramatu, oskarżeń oraz zesłania na wyspę. Co ważne, de Santis wplótł w fabułę także motyw niezamkniętego epizodu z życia Rocco. Poza wspomnianymi postaciami w komiksie spotykamy całą plejadę innych barwnych charakterów.

Grafika w „ We Włoszech...” przywodzi na myśl komiksy z serii „Batman Adventures”, będące kontynuacją serialu animowanego „Batman Animated”. Styl Sary Colaone zbliżony jest do Ty’a Templetona. Podobieństwo widać w kwadratowych szczękach, specyficznych barczystych sylwetkach, a nawet rysach twarzy. Brygadier to nikt inny jak Bruce Wayne, a Sabino Paterno to wykapany Joker. Cały komiks wykonany jest ascetycznie. Tła, o ile występują, są dość ubogie i ograniczone do elementów zabudowy lub roślinności. Szarość wykorzystywana jedynie w kadrach obrazujących ujęcia z kamery, w pozostałych przypadkach zastąpiona została kolorem żółtym.

W komiksie razi brak korekty. W dymkach kilkukrotnie trafiają się literówki, zdarza się również, że zamiast spacji użyto tabulatorów. W efekcie albo tekst jest rozstrzelony, albo źle przeniesiony. Wypadałoby też, aby wydawca umieścił w stopce nazwisko osoby odpowiedzialnej za przekład.

Centralnym zagadnieniem podejmowanym w komiksie jest homoseksualizm męski i jego następstwa w okresie przed II Wojną Światową i w jej trakcie. Wydanie zostało zaopatrzone we wstęp wyjaśniający podłoże historyczne oraz wywiad z Giuseppe B., którego losy posłużyły za kanwę do scenariusza. Trafne rozwiązanie, gdyż nie każdy zna historię homoseksualistów w pierwszej połowie XX wieku. De Santis zadbał o uwiarygodnienie środowiska, w jakim rozgrywa się fabuła, kładąc największy nacisk na elementy, takie jak: występy drag queen, „imbryczki” i „garnuszki”1 zniewieściałych gejów.

Może zastanawiać wielokrotnie, czasem nieadekwatne użycie określenia „zniewieściały”. Sformułowania używane przez bohaterów, teraz mogą dziwić, a nawet śmieszyć, zwłaszcza, że aparycja postaci w kadrach często znacznie odbiega od tej przypisanej wspomnianemu terminowi. Pod tym względem polskie wydanie nie odbiega jednak od oryginału. Ówczesny język nie był jeszcze tak bogaty ani zbadany pod względem konstruowania norm męskości i kobiecości. Mężczyźni do samoopisania siebie czy tych, którzy im wadzili, używali potocznego języka opartego o stereotypowe przesłanki.

Kwestia prześladowań, mimo upływu lat, nadal jest aktualna, zmienił się jedynie sposób ostatecznego wykluczenia i karania. Jednak, to co mnie szczególnie uderzyło w tej publikacji, to próba mitologizowania losu prześladowanych Włochów zwłaszcza przez kilkukrotne podkreślanie we wstępie, jak i wypowiedziach Antonio, ogromnej niesprawiedliwość, jaka ich dotknęła. Fakt, ciche aresztowania, brak właściwego procesu i wieloletnie internowanie za rzecz zupełnie naturalną, jaką jest orientacja, nie są traktowaniem ani sprawiedliwym, ani właściwym. Niemniej jednak, przebywający na wyspie mieli pewne swobody i nadzieję (która się ziściła) na powrót w rodzinne strony. Przebywając na wygnaniu, unikali też służby wojskowej w czasie trwania II Wojny Światowej, ich życie nie było zagrożone. Tak naprawdę największe zagrożenie dla internowanych, stwarzali oni sami. Ich los, zamknięty na wyspie, nie był tożsamy z życiem za siatkami Auschwitz, w przyozdobionym różowym trójkątem2 pasiaku. Zesłani na San Domino nie dzielili losu więźniów obozów zagłady. A przecież ci ostatni także trafiali tam za swoją orientację.

Wydany przez Centralę komiks stanowi pewne studiu życia konkretnej grupy Włochów, ich radości, obaw, powinności obywatelskich, jakie na nich spoczywają i ceny, jaką płacą za ich niedopełnienie. Główny bohater jawi się początkowo jako waleczny 20-kilku letni młodzieniec, potem widzimy go jako zgorzkniałego starca doświadczonego przez los, z dużym bagażem wiedzy, którą niekoniecznie chce dzielić się z innymi. Na jego przykładzie najlepiej widać stosunek ofiar represji do tego, co ich spotkało. Nieumiejętność mówienia o przeszłości i zagrzebywanie demonów utrudnia historykom odtworzenie prawdy o prześladowaniach mniejszości. Ale nie tylko oprawcy są złymi, to także zwykli mieszkańcy Włoch, którzy już po wyzwoleniu więźniów z San Domino szykanowali ich. Choć mowa o tym zjawisku we wstępie, niestety scenarzysta nie pokusił się o choćby kilka stron przedstawiających reakcje sąsiadów z Salerno na powrót Antonio. Zabrakło więc ważnego fragmentu domykającego jego opowieść.

Produkt de Santisa i Colaone, choć niepozbawiony wad, jest ważnym głosem zabranym w kwestii fałszowania historii, prób wymazania z niej niechlubnych momentów, które dotyczą innych niż żydowska kwestii.


1imbryczek, garnuszek – kolokwialne wyrażenia określające specyficzną mowę ciała zniewieściałych gejów
2 W nazistowskich obozach koncentracyjnych różowe trójkąty na obozowych strojach nosili geje i wszyscy podejrzani o homoseksualizm męski


Opublikowano:



We Włoszech wszyscy są mężczyznami

We Włoszech wszyscy są mężczyznami

Scenariusz: Luca de Santis
Rysunki: Sara Colaone
Wydanie: I
Data wydania: Styczeń 2011
Druk: kolor
Oprawa: miekka
Format: 150 x 210 mm
Stron: 176
Cena: 39,90 zł
Wydawnictwo: Centrala
ISBN: 978-83-932072-0-6
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Dokumentując przeszłość Dokumentując przeszłość Dokumentując przeszłość

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

endrju -

gdzie można kupić ten komiks?

beken_d -

w sexshopie

endrju -

:? :roll:

charlie_cherry -

Popatrz po sklepach komiksowych, część z nich już ma ten komiks w ofercie. Pewnie na Ligaturze też będzie dostępny.

endrju -

To znaczy wiem, że w internecie można już kupić ten komiks. Natomiast w sklepach stacjonarnych nie mogę znaleźć tego komiksu.
Mimo wszystko dzięki za pomoc i normalną oodpowiedź