baner

Recenzja

Star Wars: Rycerze starej republiki #3: Dni strachu, noce gniewu

Krzysztof Tymczyński recenzuje Star Wars: Rycerze starej republiki #03: Dni strachu, noce gniewu
5/10
Star Wars: Rycerze starej republiki #3: Dni strachu, noce gniewu
5/10
Trzeci już wydany w Polsce tom serii „Star Wars: Rycerze Starej Republiki” coraz bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że tytuł tego cyklu jest co najmniej nietrafiony. Dlaczego? To bardzo proste. Kiedy sięgałem po pierwszą część tego wydawanego przez Egmont komiksu, spodziewałem się historii skupiającej się na tytułowych rycerzach. Tymczasem John Miller sprytnie się z nami zabawił. Owszem, umieścił pisaną przez siebie historię w okresie Starej Republiki (notabene: moim ulubionym w dziejach Star Wars), ale oprócz głównego bohatera nie ma tu zbyt wielu innych rycerzy Jedi. Śmiem stwierdzić, że gdyby przygody Zayne’a Carricka osadzono w okolicach oryginalnej, filmowej trylogii, różnica doprawdy nie byłaby widoczna.

Niestety, niezgodność tytułu komiksu z jego zawartością nie jest jedynym minusem „Dni strachu, nocy gniewu”. Kolejną wadą trzeciego tomu cyklu jest niezaprzeczalny spadek tempa opowiadanej historii. Co prawda wiele rzeczy dzieje się w komiksie, to jednak żadna z nich nie popycha głównego wątku do przodu. Co zatem opowiedział nam John Miller? Scenarzysta niejako podzielił tomik na dwa wątki. W pierwszym z nich ścigany Zayne Carrick i jego towarzysz Gryph trafiają w sam środek frontu wojen Mandaloriańskich, a wszystko ze względu na pewną wizję, której doświadczył młody Jedi. Tymczasem dowódca „Ostatniej Szansy” – staruszek Camper zapada na tajemniczą chorobę i tylko Jarael może mu pomóc. Niestety, wiąże się to z powrotem na ich rodzinną planetę, czyli miejsca, do którego Camper nigdy nie chciał już wrócić.

Opowieść skupia się na pogłębieniu charakterów głównych bohaterów „Rycerzy Starej Republiki”, lecz odbywa się to bardzo oczywistymi ścieżkami. W zasadzie nie dowiadujemy się niczego nowego o poszczególnych postaciach, raczej dostajemy potwierdzenie tego, co wynikało już z poprzednich dwóch tomów. Na domiar złego, fabuła „Dni strachu, nocy gniewu” zupełnie niczym nie jest w stanie nas zaskoczyć. To dość niespodziewane, ponieważ poprzednie dwie odsłony serii były przepełnione ciekawymi zwrotami akcji i dużą ilością dobrego humoru. Teraz zabrakło obu tych rzeczy.

Jest jednak jeden, ale za to duży plus. To rysunki każdego spośród trzech artystów, którzy pracowali nad trzecim tomem „Rycerzy Starej Republiki”. Pozytywne wrażenie robią zwłaszcza sceny bitew na głównym froncie wojen Mandalorianskich, ale rozkoszować oczy można także bardzo dokładnymi ilustracjami wszelkich maszyn i budynków. Zwłaszcza wyróżnić należy Briana Chinga, który tworzy nieco rozmyte rysunki, jednocześnie zawierające niesamowitą ilość szczegółów.

„Dni strachu, noce gniewu” to jak dotąd najsłabsza odsłona serii osadzonej w czasach Starej Republiki. Mam jednak nadzieję, że kolejny wróci już na właściwe tory.


Opublikowano:



Star Wars: Rycerze starej republiki #03: Dni strachu, noce gniewu

Star Wars: Rycerze starej republiki #03: Dni strachu, noce gniewu

Scenariusz: John Jackson Miller
Rysunki: Dustin Weaver, Brian Ching, Harvey Tolibao
Kolor: Michael Atiyeh
Okładka: Colin Wilson
Data wydania: Wrzesień 2010
Seria: Star Wars: Rycerze starej republiki
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 150 x 228 mm
Stron: 144
Cena: 39,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-2575-6
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Star Wars: Rycerze starej republiki #3: Dni strachu, noce gniewu Star Wars: Rycerze starej republiki #3: Dni strachu, noce gniewu

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-