baner

Artykuł

Czy e-komiksy są szansą dla polskiego rynku?

Łukasz Chmielewski, Karol Wiśniewski
Rynek cyfrowych komiksów w USA rozwija się dynamicznie. Obok platform typu ComiXology czy Graphic.ly, gdzie można kupić zdigitalizowane wersje komiksów, także sami wydawcy decydują się na uruchomienie tego typu kanału dystrybucyjnego. Ostatnio do tego grona dołączył Dark Horse, który w styczniu 2011 roku uruchomi własny sklep online.

W Polsce linię płatnych e-komiksów rozwija wydawnictwo Waneko, nieco wcześniej antologia "Komiks Forum" pojawiła się także w płatnej formie cyfrowej. Przed laty swoich sił próbowało w tym segmencie wydawnictwo Mandragora, wydając cyfrowe wersje "Moherowych snów" oraz "48 stron". Komiksy mają być także dostępne za pomocą polskiej aplikacji do czytania książek na iPhone’a, iPoda touch oraz iPada. W zapowiedziach widnieją „Jeż Jerzy”, „Ekspedycja”, „Funky Koval” i „Wilq Superbohater”, ale obecnie mowa jest o pojedynczych albumach niż całych seriach. W sieci jest też sporo darmowych e-komiksów, np. pierwsze numery magazynu "Kolektyw".

Wydawcy komiksów w Polsce nie ukrywają, że spadły wyniki sprzedaży, część z nich ogranicza ofertę. Jednocześnie rosną koszty wydania, głównie druku, co wraz z podwyżką VAT przekłada się na ceny komiksów. Czy oznacza to, że w Polsce zdigitalizowane komiksy mają już rację bytu? Ostatnio pojawił się dość ciekawy kontrargument: Paweł Timofiejuk stwierdził na łamach "Kultury Liberalnej", że cyfrowa wersja "Rewolucji 5" Mateusza Skutnika sprzedała się na świecie w 3000 egzemplarzach, jednakże w samej Polsce wersję zdigitalizowaną kupiło jedynie kilkunastu fanów. Nie nastraja to zbyt optymistycznie, jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że innego wyjścia niż cyfrowa rewolucja nie ma.

Stojąc u progu wielkich zmian w komiksowym świecie, zapytaliśmy polskich wydawców, co sądzą o e-komiksach, czy tego typu publikacje są szansą na poszerzenie rynku czytelniczego w Polsce i czy rozważali takie posunięcie?

Co sądzisz o e-komiksach (na iPoda, PC)?

Wojciech Szot, Abiekt.pl: Komiks w wersji "elektronicznej" ma pewną szansę na znalezienie nowego odbiorcy pod warunkiem, że będzie dużo tańszy niż drukowane wydanie. Dotyczy to zwłaszcza komiksów "cienkich a drogich". Nie będzie to jednak zbyt duże grono nowych czytelników i czytelniczek. Myślę, że komiks w Polsce o ile nie zostanie wprowadzony po strzechy i jako element w edukacji nawet z takimi wynalazkami jak iPad będzie niszowy.

Michał Słomka, Centrala: Myślę że powinna być taka opcja dla tych, którzy tego chcą (wydawcy, czytelnicy), bo sprawdza się to w stosunku do np. muzyki czy wypożyczania filmów online. W sumie spora część komiksów jest czytana raz na jakiś czas i to obniża koszty, poza tym świetnie może sprawdzać się w podróży, bo nie musisz brać papieru tylko pliki. Myślę, że e-komiksy to fajna sprawa.

Bartek Biedrzycki, Dolna Półka: Osobiście nie lubię. Nie lubię czytać z ekranu, bo jednak komfort jest nieporównywalnie niższy. Ipod czy jakikolwiek inny smartphone jest za mały do komfortowego czytania. Ipad może być rozwiązaniem, ale nie testowałem jeszcze. E-papier być może będzie jakimś wyjściem, bo ja nadal wolę nosić komiks, niż taszczyć tabliczkę w stylu iPada. Ale to są moje osobiste odczucia. W praktyce jest to ciekawe rozwiązanie, mocno wdrożone i szeroko stosowane, głównie przez piratów, korzystających ze skanlacji. Jest to też prosta droga na przyszłość, pod warunkiem że nowe nośniki sprawią, że e-komiks będzie tak samo lub bardziej komfortowy w użyciu od tradycyjnego, a także tańszy.

Radek Bolałek, Hanami: Osobiście nie jestem wielkim zwolennikiem tej formy, jednak zdarza mi się z niej korzystać, gdyż ma ona swoje plusy i minusy. Może najpierw dlaczego nie... Nie wyobrażam sobie, czytania komiksów na komórce lub PDA, bo ekran jest za mały, żeby ocenić kompozycje strony, ma to sens jedynie w wypadku stripów lub komiksów, gdzie ta kompozycja nie jest ważna (ale co to za komiks?). Na komputerze również potrzebny jest duży monitor, żeby można było docenić kompozycję. Kolejny czynnik to papier - dla Hanami jest ważne, żeby nośnik ten był dobrej jakości i staramy się dobrać go odpowiednio do tytułu. Wszystkie e-komiksy pod tym względem wyglądają tak samo.
Dodatkowo nie ma takich smaczków jak okładki - różne tworzywa, lakier, zdobienia. Niby małe rzeczy, ale wpływają na odbiór. Taki komiks ma wartość, jest unikatowy - każdy egzemplarz ma swoją duszę i historię, jeśli o niego dbasz za kilka, kilkadziesiąt a może kilkaset lat będzie wart fortunę. Natomiast kopia cyfrowa zawsze będzie tylko kopią. Czy można oglądać malarstwo na komputerze? Jasne! Czy można kupić reprodukcje? Tak! Ale nie mają one już takiej wartości.

Co do dobrych stron – to przede wszystkim dostępność. Może go kupić każdy, kto ma dostęp do Internetu, nawet jeśli siedzi na drugim końcu globu. Nie zabiera przestrzeni, jadąc gdzieś na dłużej, nie musimy się martwić, że skończy nam się lektura. Dla wydawcy nie ma ryzyka, że przesadzi z nakładem. Należy tylko pamiętać, że nadal koszty produkcji takiego komiksu mogą się nie zwrócić.

Szymon Holcman, Kultura Gniewu: Obserwuję z zainteresowaniem i sam czytam. Dużo w ich przypadku zależy od tego, jak wygląda mechanizm, przy którego pomocy się je czyta. W moim przypadku im bardziej przypomina to lekturę papierowego komiksu, tym lepiej. Dlatego na przykład przestałem czytać komiksy na iPhonie, ale marzę o wejście w posiadanie iPada, bo właśnie po zobaczeniu, jak wygląda na nim czytanie komiksów naprawdę uwierzyłem w cyfrową przyszłość komiksów.

Robert Zaręba, Strefa Komiksu: Dla mnie osobiście medium jest nieistotne. E-komiksy z pewnością stworzą szansę dla reedycji wielu tytułów, których dodruk na papierze z ekonomicznego punktu widzenia jest niemożliwy. Ukaże się też pewnie trochę przekładów, gównie zbiorczych wydań długich serii komiksowych zza Atlantyku i mang. E-komiksy nie wpłyną jednak znacząco na produkcję nowych tytułów.

Paweł Timofiejuk, Timof i cisi wspólnicy: E-komiksy to uzupełnienie obecnego rynku i jak najbardziej będą się rozwijać. Najbliższe lata to powolny rozwój tego nośnika komiksowej sztuki od czego nie ma sensu uciekać.


Czy e-komiksy są szansą na poszerzenie rynku czytelniczego w Polsce?

Wojciech Szot, Abiekt.pl: Problem z wydawaniem komiksów w formie "elektro" widzę po pierwsze w umowach licencyjnych - część z nich zapewne będzie trzeba na nowo negocjować i podpisywać, po drugie - obawiam się piractwa. Nawet najlepsze technologie zabezpieczające nie pomogą w walce z tym zjawiskiem. Do tego różnorodność czytników sprawia, że nie jestem przekonany czy na każdym z nich komiks będzie się prezentował równie dobrze, a to jednak forma artystyczna, więc to ważny element. Zapewne za kilka lat nie będzie wyjścia i wszystko trzeba będzie wydawać na Kindle czy inne "większy iPhony", ale - jako na koniec roku pesymista - zastanawiam się ile wydawnictw przetrwa do tego czasu...

Michał Słomka, Centrala: Nie mam pojęcia jakby to wpłynęło na i tak cienką sprzedaż publikacji papierowych. Myślę jednak, że jest szansą, trzeba by to tylko dobrze promować.

Bartek Biedrzycki, Dolna Półka: W Polsce szczerze wątpię. Na tym rynku jest problem ze wszystkim, począwszy od łatwych mikropłatności w sieci, które są podstawą tego typu rozwiązań biznesowych, a skończywszy na tym, że polska mentalność zakłada, że w internecie = za darmo.

Dodatkowo rynek komiksu w Polsce jest dość hermetyczny – nowych czytelników nie przyciągną raczej techniczne nowinki, to grupa, która pod względem swojego składu słabo się zmienia.

Radek Bolałek, Hanami: Nie. Obecnie w Polsce czyta komiksy kilkaset tysięcy osób. Większość tych ludzi w ciągu roku nie kupuje żadnego komiksu, wszystko ściąga z miejsc, które udostępniają w sposób nielegalny tytuły. Czy by kupili e-komiksy? Nie, bo dla nich komiks to rozrywka jedna z wielu - nie kupują muzyki, filmów i innych dóbr kultury, które mogą mieć za darmo.

Szymon Holcman, Kultura Gniewu: Rynek czytelniczy komiksu w Polsce jest tak mały, że każde działanie jest szansą na jego poszerzenie.

Robert Zaręba, Strefa Komiksu: Raczej nie. Dotychczasowi czytelnicy pewnie uzupełnią swoje kolekcje o wydanie elektroniczne pozycji obecnie niedostępnych na papierze. Będą też kupować nowe e-komiksy, jeśli niedostępna będzie wersja papierowa.

Natomiast nie sądzę, aby pojawiły się rzesze nowych czytelników, chyba, że cena wydań elektronicznych będzie przynajmniej o rząd wielkości mniejsza od wydań papierowych.
Ale patrząc na ceny e-książek, raczej w to wątpię.

Paweł Timofiejuk, Timof i cisi wspólnicy: Jakieś szanse są, ale bez upowszechnienia urządzeń do odbioru będzie to niewielkie poszerzenie.


Rozważaliście wydawanie komiksów w takiej formie? Jest na to rynek w Polsce?

Wojciech Szot, Abiekt.pl: Nie.

Michał Słomka, Centrala: Nie myśleliśmy o tym, ale właśnie zaczęliśmy:)

Bartek Biedrzycki, Dolna Półka: DP wypuszcza swoje produkcje w formie elektronicznej od dłuższego czasu. Wystarczy zajrzeć do zakładki E-Kolektyw na stronie magazynu „Kolektyw”, gdzie można pobrać numery, których nakład się już wyczerpał. W chwili obecnej udostępniamy je za darmo (chociażby z dwóch względów wymienionych w poprzednim pytaniu). Nie planujemy obecnie sprzedaży wersji elektronicznych.

W chwili obecnej dostępny w tej formie jest tylko „Kolektyw”, ale niewykluczone, że inne nasze wydawnictwa, których nakłady się w większości wyczerpały, także trafią "do PDFa".

Radek Bolałek, Hanami: Wielokrotnie rozważaliśmy takie rozwiązanie, chociaż najmniej w kontekście polskiego rynku. W Polsce byłyby to najwyżej tytuły, które się wyprzedały, ale nie ma sensu ich dodrukowywać ze względu na koszty.

Szymon Holcman, Kultura Gniewu: Cały czas przygotowujemy się do wydawania komiksów w takiej formie, choć naszym docelowym rynkiem nie byłby ten polski.

Robert Zaręba, Strefa Komiksu: Na razie nie, bo nie ma rynku, ale jeśli rynek się pojawi, to jak najbardziej.

Paweł Timofiejuk, Timof i cisi wspólnicy: Rozważaliśmy. Jeśli wszystko się uda to już w 2011 jakieś tytuły polskie ukażą się na tych nośnikach. Czy będą to też zagraniczne, to będzie zależało od licencjonodawców. Raczej nie będziemy sięgać po tę formę dla rzeczy dłuższych niż 100 stron, na początku. Czy jest na to rynek okaże się. Bez sprawdzenia nie da się tego oszacować.


O komentarz poprosiliśmy także polskich twórców, którzy mają na swoim koncie e-komiksy. Michał Śledziński wydał w ramach promocji „Wartości rodzinnych” e-pizody (5 komiksów związanych tematycznie z serią dostępnych tylko w pdf), Karol Kalinowski zamierzał kiedyś wydać e-komiks z pominięciem wydawcy, a Jarek Gach ma na koncie dwa e-booki: trylogię „Legendy warmińskie” i „Wyskrobki”. Natomiast Mateusz Skutnik wydał komiks na iPhona "Revolutions: Ordinary day". Również Ojciec Rene wydał 3 e-komiksy w początkach swej działalności.

Michał Śledziu Śledziński
E-pizody „Wartości rodzinnych” były wyłącznie akcją promocyjną. Prezentowały styl graficzny oraz rodzaj humoru, który występuje na kartach serii, co za tym idzie pozwalał czytelnikom na zapoznanie się z w/w aspektami komiksu, ułatwiając decyzję o zakupie (lub nie) albumiku.

Chętnie wydałbym e-komiks. Jestem dużym fanem idei cyfrowej dystrybucji, dotyczy to zarówno komiksu, książek, muzyki, filmów i gier. Pierwsze co zrobiłem po zakupie Xboxa 360 pod koniec 2005 roku, to była rejestracja w usłudze Live! i nakupowanie gier "bez pudełka" (dziś większość gier z mojej kolekcji, na różne platformy, pochodzi właśnie z cyfrowej dystrybucji). Cenię sobie wygodę tego typu zakupów, tzw. one click buy, ale i zauważam wady. Np. ceny, które powinny być niższe, jak i nierzetelność niektórych podmiotów gospodarczych - jeden z polskich sklepów, sprzedający muzykę w formacie mp3, nagle zmienił profil i jego klienci stracili zakupioną tam muzykę. To jedno z zagrożeń tego typu formy dystrybucji.

Każdy nowy kanał dystrybucji komiksów to potencjalne zwiększenie liczby odbiorców. Jak wspominałem, wygoda tego typu zakupów to ogromny plus a dzisiejszy masowy klient to klient leniwy. Ułatwienie mu dotarcia do (być może) interesujących go treści to prawdopodobny zysk dla wydawcy i autora. Jednak, za ważniejsze od kwestii "poszerzania grona czytelników w PL" uważam dotarcie z rodzimym komiksem do czytelnika spoza naszych granic i zaprezentowania mu różnorodności naszej komiksowej sceny. Uważam, że jest czym się pochwalić.

Komiksy czytałem namiętnie na iPhonie, zanim złodziej, grasujący po dworcu Łódź Kaliska nie "zanurkował" w mojej kieszeni. Nie jestem typem kolekcjonera komiksowych woluminów, wręcz przeciwnie, więc jestem w stanie bez mrugnięcia okiem zrezygnować z papieru na rzecz dobrego ekraniku. W tym momencie z zainteresowaniem obserwuję to, co dzieje się na rynku tabletów i smartfonów, czekając na rozwój wypadków. Jednym z decydujących czynników, którymi będę się kierował przy zakupie tego typu sprzętu, będzie, oczywiście, ilość aplikacji, tzw. readerów, umożliwiających wygodny dostęp do dużych bibliotek komiksów.

Mateusz Skutnik
Mam firmę zajmującą się tworzeniem gier na pc, iPhone i iPada, więc wydanie komiksu było poniekąd naturalnym krokiem. Komiks "Revolutions: Ordinary day" dobrze się sprzedawał jak na polskie warunki wydawnicze-papierowe, ale nie na tyle by taka inicjatywa była opłacalna. Wyniki sprzedaży obu dziedzin wydawniczych są nieporównywalne i nieprzekładalne. Większość komiksiarzy nie posiada iPhona, a tym bardziej iPada, a użytkownicy tych urządzeń w Polsce raczej nie czytają komiksów. Nie jest to zatem szansa na rozszerzenie czegokolwiek w naszym kraju.

Karol KRL Kalinowski
Z tego co wiem, to jeden mój tytuł jest już przygotowywany do takiej dystrybucji. Mogę zdradzić, że będzie to „Łauma”. Kiedyś faktycznie chciałem sam wydać e-komiks, żeby ułatwić sobie drogę do klienta. Bez drukarni, nakładów, kolportażu. Jednocześnie mało mi się uśmiechało rozdawanie za darmo, bo z jakiej racji - mam w dyplomie zapisane, że mój zawód to grafik. Gdybym miał zapisane, że piekarz, to też nie rozdawałbym bułek za darmo.
Ale w tamtym czasie - kiedy nie było iPadów, to było niemożliwe. Mogłem jedynie pokusić się o wynagrodzenie na zasadzie "co łaska". Chyba by to jednak nie przeszło.

Jarek Gach
Rzeczywiście wydałem e-booka. W moim przypadku umarło to jednak w sposób naturalny, przede wszystkim z powodu kwestii formalnych. Portal wymagał dużego zaangażowania autora. Na początku zająłem się tym ochoczo, ale ilość formalności i ich czasochłonność były w moim przypadku nie do udźwignięcia. Nie wykluczam jednak wydania w przyszłości znów komiksu w takiej formie.

Zdecydowałem się e-booka, bo uznałem że to może mieć przyszłość. Sam nie byłem już w bibliotece całe wieki.

Nie mam pojęcia, jak e-booki mogą wpłynąć na czytelnictwo. Rynek rządzi się swoimi prawami, a "czynnik inicjujący" zainteresowanie może przyjść z "zewnątrz". Np. moda na elektroniczne książki itp.

Ojciec Rene
Uważam,że znajdą się chętni na e-komiksy. To bardzo praktyczne, zwłaszcza że nie musisz tachać ton papieru wszędzie tam gdzie jedziesz i w każdej chwili masz do nich łatwy dostęp. Co prawda nie ma to jak wydanie papierowe, ale może być tak, że ludzie będą kupować część komiksów drukowanych (te, które ich najbardziej "kręcą" i chcą je koniecznie na półce), a część w formie właśnie e-booków.

Szansa na poszerzenie rynku czytelniczego w Polsce... Trudne pytanie, szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby to w jakimś stopniu wpłynęło na poszerzenie owego rynku... Generalnie liczba czytelników komiksów jest stała, takie jest moje zdanie. Faktem jest jednak to, że komiksy drukowane są dość drogie, a większość czytelników to osoby młode, niepracujące lub zarabiające niewiele i wydatek rzędu 30 zł za jeden komiks sprawia, że dużej liczby albumów nie kupi (bo wiadomo, imprezy, koncerty, wydatki na tzw. "życie"...), ale np. wypożyczy w miejskiej bibliotece.

Także czytanie komiksów a nabywanie ich to nie do końca to samo. Jest to jednak jakiś sposób i uważam, że warto spróbować. Trzeba przecierać nowe szlaki, zresztą rozwój techniki sam pokazuje kierunek działania. Trzeba w to wejść, gdyż ludzie spędzają w necie/przed komputerem coraz więcej czasu i tak łatwiej do nich dotrzeć z naszym produktem.

Poza tym odpadnie koszt związany z drukiem, więc komiksy powinny być tańsze. I tu jest jakaś szansa, bo nawet jeśli nie więcej osób będzie kupować komiksy, to może te, które już kupują, będzie kupować więcej.

Jeżeli komuś naprawdę zależy, aby poszerzyć rynek czytelniczy w Polsce, to należy działać u podstaw: zarażać miłością do Hellboy'a czy Kaczora Donalda młode pokolenie, braci, siostry, kuzynów czy też własne dzieci, organizować jakieś ciekawe zajęcia w szkołach czy świetlicach tudzież bibliotekach, no i wyposażać owe biblioteki w komiksy (zdaje się że takie akcje mają już miejsce).

Jestem otwarty na nowe projekty, ciekawe działania. Obecnie swoje komiksy drukuję, umieszczam w internecie i rozklejam w formie vlepek. Myślę,że warto zrobić jakiś e-book niebawem: cały kolorowy i zajebiście pojechany, choć jednocześnie zaznaczam, że z druku nie zrezygnuję. Nic nie jest w stanie opisać radości, gdy to, co powstało w twojej głowie, leży pięknie spakowane, gdy bierzesz to do ręki i wertujesz, wertujesz i ooooch...

Wydałem 3 e-booki pod przybranym nazwiskiem, potem firma padła, ale to było już jakiś czas temu, warunki się zmieniły i jak już wcześniej wspomniałem, do e-booków wrócę.

Dziękujemy wszystkim za odpowiedzi.

Rozmawiał ljc, współpraca: Karol Wiśniewski

Opublikowano:



Tagi

e-komiks

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-