baner

Recenzja

Arq #2

Jakub Koisz recenzuje Arq #2
8/10
Arq #2
8/10
Drugi album serii „Arq” Andreasa to znowu, tak jak w przypadku pierwszego, zbiór sześciu numerów, które składają się w nową opowieść o tajemniczym podświecie, będącym dla bohaterów więzieniem i projekcją ich największych lęków. Jeśli ktoś oczekuje okultystycznych i nieco filozoficznych historyjek niczym z Andreasowego „Cromwella Stone’a”, to być może zawiedzie się. Oczywiście czytelnik dostanie nieco filozofii, ale niemającej wiele wspólnego z fascynującym autora od dawna gnostycyzmem, lecz z próbami podważenia prawdziwości rzeczywistości.

Arthur Gilpatric, badając Arqa, istotę humanoidalną noszącą w swoim wnętrzu wspomnianą podrzeczywistość, stwierdził, że najlepszym sposobem na poznanie tego fenomenu będzie wysłanie do jego „umysłu” ludzi. Gilpatric przeprowadza eksperyment: hoduje pięć embrionów, stymulując rozwój ich mózgów kosztem innych części ciała. Następnie symuluje im sztuczne życia oraz wspomnienia, w których wszystko jest fikcyjne. Wszystko po to, aby sprawdzić, czy można owe osobowości przenieść do świata Arqa. I właśnie w tym momencie zaczyna się najważniejsza – choć będąca jedynie w sferze symulakrów – przygoda, a pojawienie się intruzów sprawia, że w spójną dotychczas rzeczywistość wkrada się chaos. Arq się rozpada i zaczyna funkcjonować jak system odpornościowy organizmu – pojawienie się ludzi sprawia, że trudno przewidzieć, co będzie dalej. Jednocześnie cielesnej formie Arqa udaje się uciec z laboratorium, więc niepewność o przyszłość dotyczy dwóch sfer – tej rzeczywistej oraz tej wewnątrz „ludzkiej” jaźni.

Przyznam, że komiksy z serii „Arq” to wymagająca, nieco udziwniona opowieść, choć w czasach „Incepcji”, „Matriksów” czy chociażby popularności w Polsce książki „Ubik” P.K. Dicka można to uznać za atut. Historie rozgrywające się w dwóch, na pewnym poziomie komplementarnych światach pobudza odbiorcę do uważnego śledzenia fabuły, a pozorny chaos może oznaczać, że nie czytamy komiksu uważnie. Andreas uważa czytelnika za osobę dociekliwą, dlatego przyjemnie jest odkryć, do jakich wydarzeń ze świata rzeczywistego nawiązuje zdarzenie w świecie Arq. Wszystko to okraszone jest tajemnicą, która powinna spodobać się miłośnikom „Zagubionych”; klarowność przeżywanych przez bohaterów niebezpieczeństw to tylko część rzeczywistości, ważniejsze są bowiem pytania, które dotyczą reguł, jakimi rządzi się wszechświat tytułowej postaci. Nawet jeśli Andreas odpowiada na niektóre z pytań, pojawiają się nowe, co sprawia, że czytelnik czasami może czuć się poirytowany takimi zabiegami fabularnymi.

„Arq” za to na pewno spodoba się miłośnikom technoutopijnych i cyberpunkowych powieści, którzy lubią rozmyślania na temat tego, co prawdziwe, oraz tego, co symulowane, choć myślę, że również miłośnicy fantasy znajdą w nim coś dla siebie. Osoby znające poprzednie dokonania autora (mam tutaj na myśli głównie „Koziorożca” oraz wspomnianego „Cromwella Stone’a”) mogą mieć trudności ze zrozumieniem celu, jak przyświecał Andreasowi. Bo o co tutaj chodzi? Czy ta powieść przygodowa utrzymywana jest w różnych konwencjach dlatego, że bohaterowie nie są przypisani jednemu, jedynemu światu? A może to „twarde SF” o niemożności poznania umysłów obcych istot? Wszystko to rozmywa się nieco w kulminacji tej – należy to jednak przyznać – pasjonującej historii. Atutem albumu są na pewno świetne rysunki, przemyślane i umiejętnie realizujące założenia kreacji schizofrenicznej krainy. Dokładne, szczegółowe, pełne nasycenia treścią kadry komiksu sprawiają, że do poszczególnych stron wracamy kilkakrotnie, nie tylko w poszukiwaniu ukrytych smaczków fabularnych, które pozwolą nam rozwiązać zagadkę Arqa, ale po prostu – aby cieszyć oko rysunkami.

Może dla niektórych to porównanie nieco uwłacza geniuszowi Andreasa, ale uważam, że „Arq” to taka „Incepcja” wśród komiksów. Historia niepokojąca, wielowarstwowa i połączona siecią niebanalnych rozwiązań fabularnych. A jeśli zagmatwane perypetie bohaterów oraz dziwaczność świata przedstawionego kogoś odstraszają, apeluję, żeby dać szansę przynajmniej kilkunastu stronom komiksu. Kto wie – może nawet stwierdzicie, że to, co Was otacza, równie dobrze może być projekcją wyższej inteligencji? A może po prostu przeżyjecie wraz z bohaterami ciekawą przygodę, a na Waszej półce pojawi się kolejne dzieło sztuki rysunkowej? Myślę, że fani dobrego pióra i jeszcze lepszej kreski powinni być usatysfakcjonowani, bo mimo całkiem wysokiej ceny drugi tom „Arq” to zakup udany.


Opublikowano:



Arq #2

Arq #2

Scenariusz: Andreas
Rysunki: Andreas
Wydanie: I
Data wydania: Sierpień 2010
Seria: Arq, Plansze Europy
Tłumaczenie: Elżbieta Żbik
Druk: kolorowy, kreda
Oprawa: twarda
Format: 215 x 290 mm
Stron: 288
Cena: 150 zł
Wydawnictwo: Egmont
W kwietniu 2019 roku komiks miał dodruk.
WASZA OCENA
10.00
Średnia z 2 głosów
TWOJA OCENA
10 /10
Zagłosuj!

Galerie

Arq #2 Arq #2 Arq #2

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-