baner

Recenzja

Blokersa portret własny

Sylwia Kaźmierczak recenzuje Osiedle Swoboda
10/10
Blokersa portret własny
10/10
Od pojawienia się na rodzimym rynku zbiorczego wydania „Osiedla Swoboda” minęło już kilka miesięcy. Emocje związane z premierą komiksu Michała „Śledzia” Śledzińskiego zdążyły opaść, można więc spojrzeć na jego utwór z większego dystansu. Najwyższa pora, tym bardziej że, według nieoficjalnych informacji, dodruk ma się pojawić w sprzedaży już na koniec października.

Pierwsze wydanie zbiorcze ze stajni Kultury Gniewu zawiera wszystkie odcinki „Osiedla” jakie ukazały się na łamach magazynu „Produkt”, wzbogacone o rysowane "wywiady" z bohaterami oraz ilustracje wykonane przez Śledzińskiego i zaproszonych rysowników. Pierwotnego materiału było sporo, bowiem cykl ukazywał się w piśmie w latach 1999-2004. Będąc jego szlagierowym tytułem, pozwolił autorowi już na zawsze zapisać się w świadomości czytelników, także tych spoza komiksowego kręgu. „Osiedle Swoboda” urosło do rangi niemal jednego z symboli końca lat 90-tych. Jest swego rodzaju pamiętnikiem po minionych czasach, ówczesnej modzie, mentalności ludzi itd.

Z kim stereotypowo kojarzą się blokersi? Z raczej agresywną i wulgarną młodzieżą, dla której życie kręci się wokół alkoholowo-narkotycznych spotkań na ławeczce pod blokiem. Czy tacy są też bohaterowie utworu Śledzińskiego? I tak i nie.
Niedźwiedź, Wiraż, Smutny, Szopa i kilku innych - znajomi z jednego z blokowisk, wzorowanym na bydgoskim Szwederowie. Łączy ich zamiłowanie do ziela i „nic-nie-robienia”. Całe dnie spędzają na rozmowach, refleksjach, komentowaniu świata, szalonych rozrywkach. Samostanowią o sobie. Są kumplami, przyjaciółmi, wrogami.
Autor, opowiadając zupełnie bez ogródek o rzeczywistości, w jakiej żył, obsadza ich w opowieściach czasem zainspirowanych prawdziwymi zdarzeniami, czasem nieco podkolorowanych, a jeszcze niekiedy zupełnie niewiarygodnych i ocierających się o groteskę. Wszystko to ukazane zostało przez niego z dużą dozą ironii.
„Osiedle Swoboda” podobnie jak popularny niegdyś film Latkowskiego, mówi o blokersach, ale w przeciwieństwie do produkcji filmowej, nie głosi egzystencjalnego nihilizmu. Bohaterowie nie traktują swojego bytu jako ponurego i bezsensownego, umieją czerpać z życia, cieszyć się chwilą. Ich luzackie podejście do wszystkiego i wszystkich ma swoje wymierne korzyści. To jest właśnie ta bezczelność młodości.

Dzieło Śledzińskiego to beztroska historia obyczajowa, obfitująca w komediowe, a niekiedy i dramatyczne momenty. Pokazanie losów wybranych postaci w poważny sposób jest naturalnym następstwem realiów świata, w jakim rozgrywa się opowieść. Osiedlowa społeczność, jak każda inna, ma swoje problemy. Nawet przynależąc do jednej z grup, nie uciekniemy przed pewnymi przyziemnymi sprawami (rodzinne powinności, praca, śmierć kogoś bliskiego).

„Osiedle Swoboda” jest utworem bardzo rozbudowanym, grupa chłopaków nie jest jedynym bohaterem opowieści. Są także ich rodziny, sąsiedzi, przechodnie, osiedlowi zawadiacy. Są też jakże charakterystyczne, niekiedy wplecione w tło, niekiedy odgrywające pierwsze skrzypce, scenki rodzajowe: bijatyka na dyskotece, zapchany do granic możliwości autobus, kościół pełen ortodoksyjnych wiernych, konsole i gry, aktorki, na myśl o których śnią nastolatkowie, kafejki jako główne źródło internetu, kolejki pod sklepem monopolowym. Warto przyglądać się szczegółom na kadrach, aby wypatrzeć znany nam tytuł komiksu czy plakat na ścianie. Wszystko to dopełnia obraz rodzinnego miasta bohaterów. A przecież nie różniło się ono zbytnio od innych w Polsce. Czytelnicy mogli więc znaleźć w historii obraz własnego doświadczania. Uczyniło to z „Osiedla” utwór uniwersalny.

Wbrew pozorom komentarze Smutnego czy Wiraża nie są jałowymi gadkami chłopców w bluzach. Z ich dialogów czy monologów można odczytać jak autor ustosunkowuje się do pewnych zjawisk społecznych. Niejednokrotnie, stosując przejaskrawienia i przerysowania, odsłania absurdy, jakimi rządziła się i nadal rządzi Polska. Należy bowiem pamiętać, że choć „Osiedle Swoboda” powstawało w latach 90-tych i początku 2000-ych, to wiele z podjętych tam obserwacji jest wciąż aktualne.

Nie jest to typ komiksu, w którym autor prezentowałby postawę moralizatorską w kwestii używek. Wręcz przeciwnie, cicho przyzwala bohaterom na swobodne korzystanie z dobrodziejstw skuna i alkoholu. Ale życie w blokowisku nie ogranicza się jedynie do tego. To też muzyka, która w komiksie choć niesłyszalna, to obecna dzięki napisom z nazwami zespołów, umieszczonym przez twórcę w kadrach na drugim planie, np. na murach. Tym sposobem otrzymujemy pełną ścieżkę dźwiękową, która dobrze współgra z treścią komiksu, dlatego warto ją sobie odtworzyć w czasie lektury.

Kompletność opowieści Michała Śledzińskiego powoduje, że nawet nie odczuwa się w wydanym przez KG zbiorze braku kontynuacji w postaci sześciu zeszytów, jakie powstały w latach 2004-2006. To był jednak inny klimat i inne postaci. Na tyle odmienny komiks, że szybko o nim zapomniano.

Trzeba nadmienić, że Śledziński, tworząc „Osiedle”, wyznaczył pewien poziom, który trudno będzie przeskoczyć kolejnym artystom. Był to tytuł nowatorski, zarówno na lata, w których powstawał, jak i na kształt ówczesnego rynku komiksowego w Polsce. Rynek się rozwinął, a mimo to wciąż niewielu twórców może pochwalić się podobnym, co Śledziński, wyczynem. Choć zupełnie w odmiennym temacie, chyba najbardziej do jego sukcesu zbliżył się Karol Kalinowski dzięki wydaniu "Łaumy". Sam Śledziński nie wykreował do tej pory innego, równie znaczącego komiksu. Oczywiście „Na szybko spisane” odniosło komercyjny sukces, ale nieporównywalnie mniejszy niż zapoczątkowane prawie dekadę wcześniej „Osiedle”.

Czy w całej tej beczce miodu trafiła się jakaś łyżka dziegciu? Niestety tak, a są nią odautorskie dopiski na dole każdej ze stron. W „Produkcie” miały one swoją określoną, dobrze spełnianą rolę, będąc pewnego rodzaju dialogiem toczonym z czytelnikami. W dobie powszechnego dostępu do Internetu i nośności tematycznej blogosfery, opinie Śledzińskiego na temat bieżących wydarzeń czy tego, jak bawił się w Niemczech, najzwyczajniej nudzą. Na razie nie wiadomo, czy wydawca pozostawi owe dopiski w dodruku.

Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji poznać wszystkich przygód bohaterów, warto poszukać w księgarniach internetowych i zakamarkach antykwariatów pierwszej edycji, której bonusy dodają wydaniu smaczku. A jeśli nie uda się wam jej nigdzie znaleźć, pozostaje dodruk, w którym galerię i wywiady z bohaterami, zastąpione zostaną shortem z Niedźwiedziem w roli głównej.

Bez wątpienia „Osiedle Swoboda” to opus magnum w twórczości Michała Śledzińskiego. Komiks legenda, wydaniem którego Kultura Gniewu pięknie ukoronowała jego dokonania artystyczne.


Opublikowano:



Osiedle Swoboda
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Blokersa portret własny Blokersa portret własny Blokersa portret własny

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-