baner

Recenzja

Lupus #2

Tadeusz Fułek recenzuje Lupus tom 2
Drugi tom fantastycznej serii Frederika Peetersa „Lupus” pełni ważną, a przy tym dość trudną rolę. Pierwsza część stanowiła wyśmienite wprowadzenie w futurystyczny, jednocześnie dziwnie znajomy świat wykreowany przez autora, ale mogła być również traktowana jako zamknięta całość. Serie można by zamknąć po jednym zeszycie, a i tak byłoby się czym chwalić. Dlatego właśnie kontynuacja musiała w łagodny i nie rzucający się w oczy sposób stanowić łącznik z kolejnymi tomami i rozwinięcie tej historii. Ta sztuka autorowi udała się wyśmienicie i tylko zaostrza apetyt na kolejne zeszyty.

Lupusa i Saanę zostawiliśmy w dość tragicznych okolicznościach – przerażeni uciekali przed zarzutem o morderstwo i jej despotycznym ojcem. Teraz obserwujemy, jak główny bohater próbuje z dziecięcą bezradnością poradzić sobie ze śmiercią przyjaciela i świadomością zbrodni, którą popełnił (w obronie własnej jednakże), kiedy jego towarzyszka zachowuje zimną krew i cały czas sprawia wrażenie lekko obojętnej i wyobcowanej. W takim stanie trafiają do „galaktycznej Florydy”, czyli na planetę, na którą zjeżdżają ludzie w podeszłym wieku z całej galaktyki. Tam mają szczęście trafić do osady bardzo trzeźwo myślących i otwartych staruszków, którzy nie chcą poddać się dyktatowi powolnej wegetacji i wykorzystują umiejętnie czas, który im pozostał. Tutaj, w relaksującej atmosferze, Lupus powoli odzyskuje spokój i trzeźwość umysłu. Niestety świat o nich nie zapomina (może tu zakończyć wielokropkiem i nie spojlerować?) i z końcem komiksu muszą znowuż uciekać .

Bardzo sprawnie prowadzona historia sprawia, że każda kolejna część Lupusa zyskuje na wartości jako niezastępowalny element układanki, a nie tylko ciąg dalszy fabuły, albo oderwany od reszty epizod z przygodami. O ile na początku serii poznawaliśmy głównego bohatera jako lekkomyślnego młodzieńca, to teraz obserwujemy jego wolny rozwój i dojrzewanie. Pod przewodnictwem energicznego staruszka Lupus nabiera pewnego dystansu do siebie i niedawnych wydarzeń. Poznajemy również bliżej jego historię i dzieciństwo – problemy związane z nieobecnym ojcem, co, jak można wywnioskować, ukształtowało go jako wrażliwego i drażliwego egocentryka skupiającego wszystkie myśli na sobie. Saana z kolei sprawia wrażenie, jakby stała z boku i cierpliwie czekała, aż Lupus dojrzeje i będzie gotowy. Jeśli chcecie wiedzieć do czego – polecam zerknąć do komiksu.
Peeters kontynuuje opowiadać nam świat swoją lekko niechlujną, ale przejrzystą, czarno – białą kreską. Nie należy się więc dopatrywać żadnych fajerwerków, ani wielkich zmian – ja jedynie mam wrażenie, że główny bohater jest trochę bardziej wyrazisty, ale nie wiem czy to zamierzony efekt, czy po prostu przyzwyczajenie rysownika do postaci. Cały czas obserwujemy świat osadzony lekko w fantastyce, choć bardzo znajomy i rozpoznawalny. Autor konsekwentnie wykorzystuje motywy S-F do własnych celów narracyjnych, co może zaskakiwać, ale momentami staje się przesadzone. Np. motyw z koszulką Saany, która wyświetla zmieniające się napisy jest trochę wrzucony na siłę , mimo że sam w sobie jest to świetny pomysł.

Lupus #2 wyśmienicie spełnia rolę rozwinięcia serii. O ile, jak już mówiłem, tom pierwszy można było spokojnie traktować jako samodzielny komiks, to sięgając po drugi, możecie być pewni, że nie spoczniecie, póki nie przeczytacie wszystkich.


Opublikowano:



Lupus tom 2

Lupus tom 2

Scenariusz: Frederik Peeters
Rysunki: Frederik Peeters
Wydanie: I
Data wydania: Kwiecień 2009
Seria: Lupus
Tytuł oryginału: Lupus tom 2
Wydawca oryginału: Atrabile
Tłumaczenie: Marta Dvorak
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: 290x220
Stron: 100
Cena: 33,50
Wydawnictwo: Post
ISBN: 978-83-924426-8-4
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-