baner

Recenzja

Halloween Blues (wydanie zbiorcze)

Jakub Koisz recenzuje Halloween Blues
9/10
Halloween Blues (wydanie zbiorcze)
9/10
Kiedy dla policjanta Forestera Hilla nastąpiła transgresja świata realnego i metafizycznego, a błąkające się po mieszkaniu widmo dawno zamordowanej w zagadkowych okolicznościach żony domaga się rozwiązania sprawy, należy zadać sobie pytanie, czy to już szaleństwo, czy może ciągle tajemnica. Bo jeśli szaleństwo, nie mam nic przeciwko, aby wnikać w nie głębiej, obserwując kolejne przygody świetnego, amerykańskiego detektywa, gdyż rozpad psychiczny genialnych umysłów zawsze jest pouczającym widowiskiem, które przypomina, iż iluzoryczność świata zmusza do częściowej weryfikacji tego, co prawdziwe. A co, jeśli duch zamordowanej żony to nie tylko rojenia pełnej bólu i – być może – poczucia winy jaźni głównego bohatera? O tak, wtedy zrobiłoby się o wiele ciekawiej.

New Salem, Stany Zjednoczone, lata 50. Hilla poznajemy, kiedy wychodzi z sądu. Został właśnie uniewinniony w sprawie zabójstwa żony, Dany Anderson, niezwykle seksownej i dopiero wschodzącej gwiazdy Hollywood, której błyskotliwa kariera zakończyła się w tragiczny sposób. Policjant nie pamięta, co się zdarzyło pamiętnego dnia, w którym odnalazł żonę martwą, a co gorsze – amnezję tłumaczy tym, że być może podświadomie próbuje wyprzeć traumatyczną prawdę: to on jest mordercą! Dodatkowym argumentem jest duch zamordowanej, wg samego Hilla: uosabiający winę i pokutę. Widmowa Dana nie straciła nic z dawnej uszczypliwości oraz pewności siebie, a co gorsze (lepsze?) ciągle czuje fizyczny pociąg do męża i raz do roku, w Halloween, wciela się w postać losowo wybranej kobiety, aby móc spędzić tych kilka czysto erotycznych chwil z mężem. Nie chodzi tylko o miłość i seks, a raczej o tęsknotę – bohaterowie w końcu cierpią podobne katusze, będąc skazanymi na siebie, a nie mogąc się dotknąć. Los daje im tę szansę bardzo rzadko, więc trzeba wykorzystać każdą chwilę. Każdy dotyk i oddech.

Brzmi dziwacznie, nawet jak na thriller czy fantasy? Zgadza się, jednak „Halloween Blues” to komiks sensu stricto detektywistyczny. Bohater ciągle jest aktywny zawodowo, więc przyjmuje kolejne zlecenia, zwykle od urodziwych kobiet, co, jak można się domyślić, jest przyczyną napadów zazdrości Dany. Ach, gdyby tylko nie przenikała przez przedmioty i mogła wydrapać mu oczy lub poharatać buźkę, aby przestała być tak pociągająca dla płci pięknej… Zrobiłaby to. Bez dwóch zdań. Z miłości właśnie.

Owa „elektryczność” pomiędzy Daną a Hillem to najzabawniejszy element komiksu, przepełniony inteligentnym sarkazmem, autoironiczny (Hill często żartuje sobie z żony, mówiąc na przykład, aby poszła ugotować obiad, co też kobieta chce uczynić, ale przypomina sobie, iż… ciągle jest tylko duchem). Szczypta humoru w świecie noir, który nigdy przecież powodów do śmiechu odbiorcom nie dawał. Mrok wylewa się jednak w dużych ilościach z zaproponowanych przez Mythica fabuł kryminalnych. Tutaj już czytelnik będzie świadkiem wszelakich ludzkich wynaturzeń: morderstwo z zazdrości, choroba psychiczna, chęć łatwego wzbogacenia się, przykryte trupami tajemnice… Na samym końcu czeka Forestera Hilla rozwiązanie najważniejszej zagadki – kto chciał, aby jego piękna żona pożegnała się z życiem?

Tak się złożyło, że lektura „Halloween Blues” zbiegła się z tym, że ponownie przypomniałem sobie kryminał „Tajemnice Los Angeles” w reżyserii Curtisa Hansona, będący swoistym hołdem złożonym estetyce noir. Wracam do tego filmu, ponieważ wywołuje on tęsknotę za okresem w kinie, kiedy kobieta musiała być piękną enigmą, a mężczyzna kipieć testosteronem i rozwijać przed nią dywan. Może to i uproszczona utopia, ale ma w sobie coś elementarnego, co niekoniecznie kontynuowane jest przez dzisiejszą kulturę masową. W szczególności tęsknię za bohaterką graną przez Kim Basinger. Kto pamięta sceny, w których pokazano ją w czerwonej sukience, ten zrozumie, dlaczego Girl In Red Dress stała się obiektem westchnień programistów-onanistów z „Matrixa”. I taka właśnie jest Dana Anderson – pod maską sarkazmu i niedostępności znajduje się kochająca i szukająca szczęścia kobieta, która nie ukrywa swoich wdzięków. Mythic, scenarzysta „Halloween Blues”, doskonale rozumie, czym charakteryzowały się kobiety kina lat 50. Również sprawy prowadzone przez Hilla są odniesieniem do „perełek” gatunku detektywistycznego, jednak nie są to bezmyślne kalki, ale raczej subtelne inspiracje. Rażą momentami stereotypy, bo kadry aż kipią od piersiastych dam oraz facetów ze szczękami Clarka Gable’a. Klientki Forestera są mu niezwykle wdzięczne, mają powód oczywiście, ale zakończenie każdego komiksu przywołuje na myśl Jamesa Bonda, który „konsumuje” znajomość z pięknością na jachcie, w hotelu, na stogu siana…

A czytelnikowi nie będzie to przeszkadzać, dopóki jachty, hotele, stogi siana i kobiety będą rysowane przez Zbigniewa Kasprzaka. Nie bez satysfakcji mogę powiedzieć, że „Halloween Blues” to najpiękniejszy album wydany w 2009 roku. I nie chodzi tutaj tylko o twardą oprawę, jakość papieru oraz idealnie oddane kolory, ale o kreskę Kasprzaka. Kadry są rozplanowane klasycznie, ale to, co się w nich znajduje, jest czystą poezją komiksowego rysunku: przenikanie materii, śnieżne lub przygnębiające jesienne scenerie, mimika bohaterów (w szczególności często obrażającej się Dany – proszę zwrócić na to uwagę), idealne odwzorowanie małych amerykańskich miasteczek, które znamy z pocztówek lub kronik dokumentalnych. Oczywiście rysunki pana Zbigniewa straciłyby dużo ze swojej wyrazistości, gdyby nie kolory nadane im przez małżonkę, Grażynę. Dobra robota, Państwo Kasprzakowie. Właśnie dzięki rysunkom, nie ujmując nic zdolnościom narracyjnym Mythica, warto zapłacić 150 zł za album „Halloween Blues”, przeżyć tajemnicę, dowiedzieć się, kto zabił, a przede wszystkim – podziwiać zjawiskową Danę Anderson. Danę Anderson, która nie żyje.


Opublikowano:



Halloween Blues

Halloween Blues

Scenariusz: Mythic
Rysunki: Zbigniew Kasprzak
Wydanie: I zbiorcze
Data wydania: Październik 2009
Seria: Halloween Blues, Plansze Europy
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Format: 215 x 290 mm
Stron: 336
Cena: 149 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-3683-7
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Halloween Blues (wydanie zbiorcze) Halloween Blues (wydanie zbiorcze) Halloween Blues (wydanie zbiorcze)

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Mefisto76 -

Cieszę się, że komuś ten album podobał się tak bardzo jak mi - bo jest po prostu wspaniały...

Żałuję, że nie będzie już ciągu dalszego, choć zakończenie aż się prosi o kontynuowanie serii...

Już czekam na kolejny album Kasa ozdobiony oczywiście kolorami jego uroczej małżonki...

ramirez82 -

Ja też jestem zachwycony Halloween Blues! Wspaniała rzecz! Aczkolwiek pasuje mi tak jak jest, nie chciałbym kontynuacji. Lepiej gdy autorzy kończą historię kiedy jest dobrze, niż gdy w nieskończoność wyciskają z niej ile się da. Ani Thorgalowi, Yansowi, czy XIII nie wyszło to na dobre...

oligator1975 -

Halloween Blues to jak dla mnie komiks rewelacja.
Teraz mało kto tworzy takie komiksy z super kreską i kolorem nałożonym bez komputera, co rewelacyjnie zrobiła Graza.
Kontynuacji być nie musi, ale na coś nowego od małżeństwa KASPRZAKÓW czekam z niecierpliwością.

EL-Kuba -

A ja uważam, że zakończenie ma w sobie coś z Moore'owych "Strażników" - niedopowiedzenia, które zostawia uczucie obcowania z czymś wciągającym; zakończenie, które będzie się pamiętało długo.
Idealne zakończenia.
Pozdrawiam

Jakub Koisz

ASX76 -

Ładną reklamę komiksowi robicie. :)

oligator1975 -

ASX76 pisze:Ładną reklamę komiksowi robicie. :)

Komiks ten zasługuje na zwrócenie na niego uwagi!