baner

Recenzja

HMMARLOWE i niedole Julitty

Jakub Koisz recenzuje HMMARLOWE i niedole Julitty
8/10
HMMARLOWE i niedole Julitty
8/10
„Nazywam się Hmmarlowe. Jestem słynnym prywatnym detektywem. Rozwiązuję zagadki. 24 godziny na dobę. Serio… Pomiędzy paleniem papierosów, spaniem z pięknymi, acz piekielnie niebezpiecznymi kobietami – sumiennie wykonuję swoją robotę. Ale wszystkie dni zaczynam tak samo.
- Dzień dobry, madame.
- Dzień dobry. Może kawy, panie Hmmarlowe? – Pyta uśmiechnięta dziewczyna za ladą.
- Nie mogę, madame. Jestem w pracy. A detektywi w pracy piją tylko whiskey!
Jednak mój mały, poukładany, wypełniony zapachem tytoniu, prochu strzelniczego oraz potu zmieszanego z pudrem na twarzy kobiet świat legł w gruzach. Wszystko przez nią… Która mimo że pracuje jako dama do towarzystwa, nie zostaje tak łatwo twoją kochanką. Ma zasady. Jej pierwszą zasadą jest sprawić, aby mężczyzna wariował, myśląc nieustannie o jej kształtnych piersiach i drobnych rączkach trzymających fajkę. Musiałem przyjąć to zlecenie. Zlecenie od Julitty.”

Jeżeli czytając tę literacką wariację na temat komiksu „Hmmarlowe i niedole Julitty” mieliście wrażenie, że recenzent wykorzystał tutaj (oczywiście mniej sprawne warsztatowo) fragmenty z jakiejś powieści Raymonda Chandlera, to udało mu się Was nabrać. Tak samo jak Przemkowi „Surpiko” Surmie udało się osiągnąć to, co wbrew pozorom nie jest rzeczą łatwą, szczególnie dla twórców w tym naszym dziwnym państewku nadbałtyckim – umiejętnie sparodiować klimat noir. Przygody paryskiego prywatnego detektywa to nic innego jak delikatny, nie balansujący na granicy przesady pastisz, który właśnie ową delikatność czyni swoim głównym atutem. Komiks łamie kilka stereotypów związanych z francuskim kryminałem, bo jest połączeniem intryg w duchu powieści Chandlera, Krajewskiego czy nawet Świetlickiego. Krakowski Mistrz, czyli detektyw-pijaczek z powieści polskiego pisarza, jest równie apatyczny, enigmatyczny i na wskroś męski co Hmmarlowe. Ten drugi jest tylko nieco, jakby to ująć, mniej grzeszący rozumem.

Nie należy też oczekiwać, że dystyngowany Arsène Lupin będzie przeciwnikiem Hammerlowe’a. Jak się bardzo szybko okazuje – tutaj nie ma podziału na złoczyńców i protagonistów. Godne zapamiętania są sceny delirycznych koszmarów głównego bohatera, który sypia z piersióweczkami whiskey częściej niż z kobietami. A właśnie, kobiety… Ach, kobiety. Jakże zmienia się jego życie, kiedy na scenie pojawia się Julitta – istota wredna, choć nadrabiająca braki duchowe swoimi ponętnymi ustami i kształtnymi piersiami.

Wszystko brzmi strasznie stereotypowo, prawda? Femme Fatale, hektolitry alkoholu, tajemniczy telefon, nocne życie na granicy jawy i snu w wielkiej metropolii etc., etc. I bardzo dobrze, że tak brzmi! Surma ma niezwykłe poczucie humoru, bohaterowie jego komiksu są godni zapamiętania, a wykreowany świat jest tak posępny i pełen tajemniczych ludzi, że nie wypada zrobić nic innego jak… śmiać się! Śmiać się długo, zdrowo i za wszystkie lata. Bo jak sam autor wspomina na końcu, inspiracje czerpał nie tylko z Chandlera, Prousta czy Conana Doyle’a, ale i Stanisława Barei. To czuć, to widać. Nie tylko fabuła sprawia, że „Hmmarlowe i niedole Julitty” zapadają w pamięć: również rysunki są zarówno oszczędne – czarne tło, białe, grube kreski – jak i spójne z tym, co Przemysław Surma chciał wyrazić. A chciał wyrazić maksimum humoru oraz absurdu ujęte w minimum wizualności. Chyba właśnie dlatego fabuła koncentruje się tylko na trzech bohaterach.

Wygląd nie stroniącego od butelki detektywa jest tak charakterystyczny, że wystarczy kilka kresek naszkicowanych w zeszycie podczas nudnej lekcji, aby znowu mieć przed oczami barwną galerię postaci z tego komiksu. Ponoć kultowość rodzi się wtedy, gdy jesteśmy w stanie w oka mgnieniu przywołać dialogi czy sceny z jakiegoś dzieła. Jeżeli taki jest aksjomat „kultowości”, to francuski detektyw nie wypada gorzej niż Jack Nicholson w „Chinatown”. I zdecydowanie papierosik w ustach bardziej mu pasuje.

Czy w takim razie to komiks idealny? Oczywiście nie, ale na pewno bardzo satysfakcjonujący. Wydaje się, że gdyby zabrać jakikolwiek element, począwszy od ustawienia kadrów, skończywszy na lapidarnych wypowiedziach bohaterów, zniknęłoby to, co czyni z tej opowieści pastisz niemal idealny. Bo dobre powieści kryminalne powinny śmierdzieć dymem papierosowym. Hmmarlowe o tym wie. Powinny też wprowadzać przynajmniej jedną kobietę fatalną. Hmmarlowe o tym też wie, chociaż lepiej byłoby, gdyby jedynym obiektem miłości uczynił swoją buteleczkę whiskey. Szczęśliwie dla nas, czytelników, a nieszczęśliwie dla niego, postanowił jednak przyjąć zlecenie dla Julitty, dostarczając nam inteligentnej rozrywki w dobrym smaku. I o to chodziło, Panie Surma.


Opublikowano:



HMMARLOWE i niedole Julitty

HMMARLOWE i niedole Julitty

Scenariusz: Przemysław Surma
Rysunki: Przemysław Surma
Data wydania: Październik 2009
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: 235 x 160 mm
Stron: 64
Cena: 25,9 zł.
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

HMMARLOWE i niedole Julitty HMMARLOWE i niedole Julitty HMMARLOWE i niedole Julitty

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-