Recenzja
Aldebaran
Mariusz Miros recenzuje AldebaranGeneralnie te dwie ostatnie serie podtrzymały moją ciągłość obcowania z komiksem. Z czasem, po upadku TM-Semic, na rynku zrobiła się pewna posucha. Na szczęście później rynek się odbudował i mamy możliwość nabycia wielu różnych tytułów, o których kiedyś w Polsce można było tylko pomarzyć. Gdzieś tam zawsze miałem zamiar zabrać się za coś z tego bogactwa, ale się nie udawało. Ostatnimi czasy skusiłem się jednak na „Aldebarana” i myślę, że odtąd moja przygoda z komiksem będzie bardziej intensywna.
„Aldebaran” jest autorską (obejmującą zarówno rysunek jak i scenariusz) pozycją Leo czyli urodzonego w Rio de Janeiro Luisa Eduarda de Oliveiry. Opowiada on historię planety, która została skolonizowana przez Ziemian w 2079 roku. Niedługo potem został zerwany kontakt z Ziemią. Od tego czasu do momentu akcji upłynęło sto lat. Mieszkańcy Aldebarana stanowią społeczeństwo odizolowane, zatrzymane na pewnym stopniu rozwoju i żyjące mrzonkami o ponownym przylocie Ziemian.
Pewnego dnia do jednej z wiosek przybywa tajemniczy mężczyzna, ostrzegający przed nadciągająca katastrofą. Niestety, mieszkańców nie udaje się przekonać i z ataku morskiej bestii ratuje się tylko kilkoro jej młodych mieszkańców a wioska zostaje zniszczona. Główni bohaterowie zostają wkrótce wciągnięci w wir wydarzeń, mających na celu wyjaśnienie zachowania tajemniczej istoty, co sprowadza na nich kłopoty ze strony rządu planety...
Jak więc widać zawiązanie akcji daje nam od samego początku kilka interesujących punktów. Mamy tajemnicze stworzenie, niedobry rząd, młodych bohaterów oraz... No właśnie ich problemy i rozterki okresu dojrzewania bo „Aldebaran” jest nie tylko opowieścią przygodową ale i swego rodzaju szkicem psychologicznym młodych ludzi.
Ogólnie komiks mnie wciągnął. Na tyle, że starałem się go smakować, nie połykając za jednym posiedzeniem. Świat przedstawiono bardzo interesująco. Widać tę zerwaną z Ziemią więź zarówno pod względem technologicznym jak i społecznym (o Ziemi uczy się, ale nie wierzy zbytnio w ponowny przylot Ziemian na Aldebarana). Inna sprawa, że na całość składa się pięć albumów a i tekstu jest sporo. Generalnie nie ma się do czego przyczepić, ale...
Trochę trzeba się przyzwyczaić do kreski Leo. Czasami miny bohaterów wyglądają nieco sztucznie. No i kolorystyka. „Aldebaran” jest bardzo pastelowy w barwach. Poza tym scenariusz, mimo że fajny, nie jest z pewnością czymś precedensowym.
Nie zmienia to faktu, że całość, którą czytałem w wydaniu jedno albumowym okraszonym m.in. opisem świata, fauny i flory, jest bez wątpienia godna polecenia.
Naprawdę nie żal mi było wydanych nań pieniędzy, miło spędziłem czas i, co chyba najważniejsze, zamierzam również nabyć i przeczytać kontynuację serii czyli „Betelgezę”, oraz inne komiksowe serie, a to na pewno świadczy na plus opisywanego komiksu.
Opublikowano:
Aldebaran
Scenariusz: Leo
Rysunki: Leo
Data wydania: Marzec 2009
Seria: Aldebaran, Science Fiction
Tłumaczenie: Maja Kostecka
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 260 x 190 mm
Stron: 256
Cena: 69 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-2549-7
Rysunki: Leo
Data wydania: Marzec 2009
Seria: Aldebaran, Science Fiction
Tłumaczenie: Maja Kostecka
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 260 x 190 mm
Stron: 256
Cena: 69 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-2549-7
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Galerie
Komentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-