baner

Recenzja

Dzień Gniewu. Afrykańskie przygody Giuseppe Bergmana

Tadeusz Fułek recenzuje Dzień gniewu. Afrykańskie przygody Giuseppe Bergmana
Jak najłatwiej zrobić kolejną część czegoś, co odniosło sukces? Zwielokrotnić! Zwielokrotnić wszystko – bohaterów, zdolności bohaterów, przygody, przeciwników, efekty – słowem wszystko. I otrzymamy idealną kontynuację. Jak najlepiej zrobić kolejną część? Nie mam pojęcia, ale zdaje się, że Manara wie jak tego dokonać, jednocześnie tworząc coś zupełnie nowego.

„Dzień Gniewu” jest określony jako drugi tom przygód Giuseppe Bergmana (komiksowe uosobienie Manary), którego poczynania obserwowaliśmy przedtem w albumie „HP i Giuseppe Bergman”. Tamże główny bohater znudzony swoim przeciętnym życiem postanawia przeżyć przygodę przez duże P. Mam wrażenie, że w wypadku tych komiksów nie należy pisać o początku i końcu, gdyż one ich chyba nie posiadają – po prostu akcja się toczy. Więc tak jak śledziliśmy Bergmana w pierwszym tomie, tak i przetaczamy naszą ciekawość po kolejnych stronach „Dnia Gniewu” bez poczucia kontynuacji, wtórności, mając jednocześnie świadomość nawiązania do tomu pierwszego.

„HP i Giuseppe Bergman” jest komiksem ze wszech miar wybitnym. Moje bardzo wysokie oczekiwania spełnił w stu procentach. Na „Dni Gniewu” nie czekałem, bo szczerze mówiąc nie miałem pojęcia, że Manara powrócił do tematu Bergmana. I z przyjemnością będę klęczał na grochu za moją niewiedzę, gdyż otrzymaliśmy dzieło będące nie tyle kontynuacją, co rozwinięciem, ulepszeniem i udoskonaleniem oryginalnego pomysłu. Ci, którzy sądzili, że mistrza komiksu erotycznego stać tylko na jeden wyskok eksperymentatorski, jak i Ci, którzy twierdzą, że rysuje wszystko wg jednego wzoru – śmiało mogą już teraz dołączyć do mnie – razem poklęczymy na grochu.

Dla tych, którzy jednak nie mieli styczności ani z Manarą, ani z „HP i Giuseppe Bergman” należy się parę słów wyjaśnienia. Milo Manara – włoski rysownik znany z lekkich erotycznych komiksów i charakterystycznego kanonu kobiecego ciała. Uczeń i przyjaciel Hugo Pratta, współpracował z Fellinim i z Jodorowskim. W latach 70 i 80 – tych spłodził Giuseppe Bergmana, któremu jednak nie kazał latać za panienkami, ale z lubością wplatał go w eksperymenty z formą komiksu, narracji czy obrazowania. Dziejąca się jednocześnie na wielu poziomach historia była i jednocześnie jej nie było – „przygoda”, którą Bergman miał rozpocząć co chwila się rwała obnażając, to, co można by nazwać „teatralną kuchnią”. Na pytanie co znajdziemy w tym komiksie jest tylko jedna odpowiedź – na pewno nie to, czego się spodziewacie i czego oczekujecie.
„Dzień Gniewu” jest rozwinięciem tego pomysłu. Manara bierze na warsztat te problemy, ale pozwala sobie na jeszcze większe szaleństwo. Mamy czasami wrażenie, iż komiks naprawdę wymknął się z rąk autora i sam spisuje swoja historię. Jak i w pierwszym tomie, tak i tutaj mamy to, co w teatrze nazywamy „zrywaniem czwartej ściany”, czyli obnażaniem przedstawieniowości przedstawienia. Tak jakby ktoś kamerę obrócił w stronę reżysera. Zabieg ten jest jednak doskonale znany w teatrze i w filmie. W „Dniu Gniewu” Manara bierze na warsztat także i tworzywo komiksu – rysunek, kadr, słowo. Wielokrotnie pyta o moment, w którym rysunek staje się postacią i co nią powoduje. Można by nawet pozwolić sobie na stwierdzenie, ze ten komiks jest technicznym traktatem dotyczącym tworzywa komiksu.
Lepiej sobie jednak na takie śmiałe, intelektualne hołdy nie pozwalać. „Dzień Gniewu” posiada, poza wszystkimi walorami artystycznymi, ogromną dawkę autoironii i dystansu. Każde wymuskane stwierdzenie, złota myśl, czy życiowa prawda jest od razu ośmieszana i upokarzana. Czytelnik w tym morzu bezsensu, absurdu i prześmiewczych żartów musi sam odnaleźć sens. Dzieła śmiertelnie poważne mają tendencję do staczania się w kicz, lub przemijania wraz ze swoją epoką – komiksowi Manary to nie grozi. Zawsze będzie można po niego sięgnąć i coś z niego wyciągnąć, albo po prostu pośmiać się z niego.

Rysunek Manary sięga w „Dniu Gniewu” wyżyn perfekcji. Autor pokazuje, że potrafi tworzyć bardzo charakterystyczne i zaskakujące kreacje. Kobiety oczywiście nie odbiegają od standardowego wzorca tego włoskiego rysownika, ale tylko ze względu osobistych upodobań – poza całą plejadą nimfetek o kręconych włosach mamy również zupełnie inne postacie kobiece. Męskich również nie brakuje. Wszystko to poparte absolutną znajomością anatomii ludzkiego ciała. Na dokładkę otrzymujemy zadziwiające eksperymenty rysunkowe i szaleńczy taniec po przeróżnych stylach artystycznych.

Podsumowanie? Tak jak i nie wiadomo o czym jest ten komiks, tak i nie wiadomo co o nim pisać. Jedno tylko jest pewne – czytać i chwalić dzieło Manary, autora lekkich i banalnych komiksideł erotycznych, który jak widać, ma do zaoferowania znacznie więcej.


Opublikowano:



Dzień gniewu. Afrykańskie przygody Giuseppe Bergmana

Dzień gniewu. Afrykańskie przygody Giuseppe Bergmana

Scenariusz: Milo Manara
Rysunki: Milo Manara
Okładka: Milo Manara
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2009
Seria: Giuseppe Bergman, Mistrzowie Komiksu
Tytuł oryginału: Jour de colère
Rok wydania oryginału: 1983
Wydawca oryginału: Casterman
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: czarno-biały
Oprawa: twarda
Format: 290 x 215 mm
Stron: 168
Cena: 75,00 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-2485-8
WASZA OCENA
9.00
Średnia z 2 głosów
TWOJA OCENA
9 /10
Zagłosuj!

Galerie

Dzień Gniewu. Afrykańskie przygody Giuseppe Bergmana Dzień Gniewu. Afrykańskie przygody Giuseppe Bergmana Dzień Gniewu. Afrykańskie przygody Giuseppe Bergmana

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-