baner

Recenzja

Testament #1: Akeda

Przemysław Zawrotny recenzuje Testament #1: Akeda
To niewątpliwie dobrze, że w naszym kraju pojawia się dużo komiksów opatrzonych logiem DC/Vertigo. Pamiętam, jak w latach 90. jeszcze jako smarkacz podniecałem się tym, co na łamach stron klubowych komiksów TM-Semica pisał Arkadiusz Wróblewski. Wtedy pozycje Vertigo wydawały się niedostępnym rajem, teraz – głównie za sprawą takich komiksów jak „Testament” – widzę, że nie jest tak kolorowo.

To znaczy: w sensie dosłownym jest kolorowo. Ilustrator serii, Liam Sharp rysuje ładnie, a kolorysta Jamie Grant daje upust swoim fantazjom. Słodkie kolorki dobrze współgrają z treścią komiksu. Szkoda tylko, że w polskim wydaniu Manzoku zdecydowało się na tłumiący barwy matowy papier (nie wiem, jak wyglądał oryginał). Ale i tak pod tym jest bardzo w porządku – ładnie wygląda też okładka. Liam Sharp rzadko gościł w Polsce do tej pory (pamiętam, że w szczenięcych latach zachwycałem się narysowanym przez niego jednym z numerów „Spider-Mana”, historią „Stracone lata”), a jak widać to co robi jest niewątpliwie sympatyczne.

Niestety, gdy przyjrzymy się samej treści komiksu „Testament: Akeda”, kolory gdzieś ulatują i robi się mętnie. Douglas Rushkoff – jak można przeczytać na ostatniej stronie okładki, twórca wybitny, ceniony i obrazoburczy, niemal chodzące objawienie – właściwie proponuje kolejną historię katastroficzną. Różni się ona tym od opowieści typu „Y – ostatni z mężczyzn” czy „DMZ”, że w centrum kryzysu stoją spełniające się proroctwa biblijne. Jednak religijne nawiązania autor potraktował jak dla mnie zbyt dosłownie i łopatologicznie, szukając na siłę odniesień stworzonej przez siebie rzeczywistości, opanowanej przez potężne rządowe korporacje do historii biblijnych. Nie przekonują mnie analogie prezentowane przez Rushkoffa łączące opowieści o Abrahamie czy córkach Lota z życiem młodego Jake’a Sterna i jego przyjaciół. Te analogie są zbudowane niekonsekwentnie, bez jakiegoś klucza, który pozwoliłby dojrzeć zamysł scenarzysty, a nie tylko prymitywne zlepianie własnych pomysłów z biblijnym przekazem.

„Testament” wyraźnie przegrywa z wspomnianymi wyżej katastroficznymi pozycjami, których atutem jest klarowna konstrukcja fabularna (co nie znaczy: pozbawiona elementu zaskoczenia). Przy takich autorach jak Brian K. Vaughan czy Brian Wood Rushkoff wygląda na epigona na siłę próbującego wrzucić swoje trzy złamane grosze do wyeksploatowanego tematu. Niemniej pojawienie się słabych komiksów ze znaczkiem Vertigo również w Polsce jest ogólnie dobrą oznaką, w końcu efektem ubocznym wszelkiego rozwoju jest istnienie obok arcydzieł nieudanych produktów. I dobrze, że rynek w Polsce także je wchłania i ocenia.

A kto wie, może to tylko początek i później, w kolejnych tomach serii, Rushkoff zacznie zasługiwać na swoją opinię cenionego, a nie tylko przecenionego?

Opublikowano:



Testament #1: Akeda

Testament #1: Akeda

Scenariusz: Douglas Rushkoff
Rysunki: Liam Sharp
Kolor: Jamie Grant
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2008
Seria: Testament
Tytuł oryginału: Testament: Akedah
Wydawca oryginału: DC Vertigo
Druk: kolor, offset
Oprawa: miękka
Format: 17 x 26 cm
Stron: 124
Cena: 29,90
Wydawnictwo: Manzoku
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Testament #1: Akeda Testament #1: Akeda Testament #1: Akeda

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-