baner

Artykuł

Kreska warta uwagi - komiksy edukacyjne Sławomira Kiełbusa

Łukasz Chmielewski
Choć do tej pory ukazało już 14 albumów, które narysował Sławomir Kiełbus, to on sam ciągle pozostaje niezbyt znany. A szkoda, bo to jeden z ciekawszych polskich rysowników, którzy dysponują bardzo sprawnym warsztatem. Kiełbus potrafi rysować realistycznie, co udowodnił w serii „Słynni polscy olimpijczycy”. Można jednak odnieść wrażenie, że lepiej czuje się w nieco cartoonowej i nawiązującej do rysunku satyrycznego, bardziej odrealnionej konwencji. Narysowane w tym stylu edukacyjno-proekologiczne komiksy Kiełbusa, jak „Czego pragną śmieci, Randi, Linka i dzieci”, czy „Dziwne przygody kropelki wody”, są jednak trudno dostępne i przeszły bez echa. Ukazały się za to zagranicą.
Od pewnego czasu w Polsce komiks cieszy się popularnością jako medium promujące miasta. Do pracy nad takimi komiksami zapraszani są najlepsi twórcy jak Andrzej Janusz i Jacek Frąś. Przemyśl, Wejherowo, Płock, czy Jelenia Góra mają swoje miejskie komiksy. Do tej grupy dołączyła także Bydgoszcz. Cykl „Zaczarowana altana”, którego autorami są Ewa Karska (scenariusz) i właśnie Sławomir Kiełbus (rysunek), opowiada przygody czworga dzieciaków, które za pomocą maszyny czasu cofają się w czasie i poznają historię swojego miasta, przeżywając przy tym mnóstwo przygód. Ten cykl komiksów o Bydgoszczy doczekał się już trzeciej części.

W Bydgoszczy
Karska napisała scenariusz „Zaczarowanej altany” wierszem (zarówno dialogi, jak i tekst z offu). Od czasu do czasu rytm zostaje złamany bez żadnego uzasadnienia fabularnego. Rymy Karskiej należy zaliczyć do tzw. częstochowskich. Tekst przypomina bardziej rymowankę, do której dorysowano obrazki, niż scenariusz komiksu. Dodatkowo scenarzystka wszystko opowiada tekstem, zapominając, że komiks jest między innymi i po to, żeby coś pokazać, a obrazki nie są jedynie tłem dla tekstu. Przygody cofających się w czasie dzieciaków są bardzo dynamiczne. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Przez to jednak do opowieści wkrada się niepotrzebny chaos. Denerwująca jest również hybryda językowa, jaką posługuje się Karska. Z jednej strony pojawiają się wyrazy i zwroty, które dekady temu były już passé. Z drugiej zaś czytelnik musi przedzierać się przez coś, co najlepiej scharakteryzować jako wyobrażenie dorosłego o młodzieżowym języku (mylne oczywiście). Kuleje też mocno interpunkcja, co nie tylko w komiksie edukacyjnym dla dzieci nie powinno mieć miejsca.
Świetne są za to rysunki Kiełbusa. Jego uproszczona kreska jest swobodna i nawiązuje do tradycji francuskiej stylistyki charakterystycznej dla komiksów przeznaczonych dla młodszego odbiorcy i humorystycznych. Kiełbus dynamiczne kadruje. Na ile pozwala mu na to scenariusz, na tyle stara się urozmaicać poszczególne kadry i narrację wizualną. Dobrze wypada też połączenie zabytków Bydgoszczy, narysowanych w bardziej realistycznej konwencji, z bardziej cartoonowymi postaciami. Co ważne zwłaszcza przy takich produkcjach, kreska Kiełbusa jest bardzo estetyczna i przystępna w odbiorze.


okładki serii "Zaczarowana altana"


Edukacyjnie i ekologicznie
Do wspomnianych wyżej komiksów edukacyjnych stworzonych przez duet Karska Kiełbus dołączył niedawno „Porwani na Biosa”, opowiadający historię czworga dzieci, które zostały porwane na inną planetę – tytułowego Biosa. Planeta różni się od Ziemi tym, że na Biosie wszystko jest ekologiczne. Śmiecie poddawane są recyclingowi, samochody napędzane są biogazem. Wszystko jest czyste i eko. Po powrocie na Ziemię bohaterowie mają podobne zwyczaje zaszczepić na swojej planecie... Dużym plusem jest to, że scenariuszowi daleko do przynudzania i nachalnego moralizowania - o co łatwo przy tego typu publikacjach. Choć komiks jest skierowany stricte do dzieci, to dzięki temu, że sama historia jest wciągająca i zaskakuje miejscami, swobodnie mogą go czytać dorośli. Niestety, podobnie jak cykl „Zaczarowana Altana”, także i ten komiks napisany jest rymowanką, a Karska popełnia te same grzechy, co przy pisaniu historii o Bydgoszczy. W tym przypadku jednak jest to nieco bardziej zjadliwe.
Także i tym razem Kiełbus wypada świetnie. Choć i w tym komiksie dużo się dzieje, to nie jest on tak naładowany wydarzeniami i miejscami, które trzeba pokazać. Dzięki temu Kiełbus ma więcej miejsca. Skutkuje to większymi i bardziej efektownymi kadrami. W konsekwencji cały komiks ogląda się znacznie lepiej. Bez wątpienia graficznie i „Wyprawa na Biosa”, i wspomniane wcześniej komiksy z cyklu „Zaczarowana altana” są zrobione na światowym poziomie. Z takim portfolio Kiełbus z łatwością powinien sobie poradzić zagranicą!



okładka komiksu "Porwani na Biosa"



Łukasz Chmielewski

Opublikowano:



Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-