baner

Recenzja

RRY #2

Grzegorz Ciecieląg recenzuje RRY #2
Lektura każdego zinu to prawdziwa przygoda. Wyprawa w nieznane bez scyzoryka i zapałek, o karimacie nie wspominając. W przeciwieństwie bowiem do albumów, zin rzuca nas co chwilę w nowe otocznie - ciężko stwierdzić, na co się trafi, nawet jeśli jest to akurat wydanie tematyczne poświęcone np. kulturom bakterii we wczesnym paleolicie. Ponieważ są to jednak zawsze wędrówki dość krótkie, pewnym jest, iż do końca dotrwamy samą siłą rozpędu. Wystarczy tylko zina otworzyć, a dalej pójdzie jak z górki. Jakie zatem wrażenia pozostawia po sobie lektura drugiego numery „RRY”? Jak z każdym zinem – są tutaj komiksy dobre, są nijakie, a znajdzie się też kilka strasznych. Psując niespodziankę, na którą tak wyczekują wszyscy czytelnicy, powiem, że ogólnie jest jednak bardzo pozytywnie.

Jest tu kilka tytułów, których autorzy mają duży potencjał, by wyrwać się z terytorium zinów (level 2 gry zwanej „Ścieżką twórcy”, zaraz po tworzeniu w zeszycie od matmy) i przeskoczyć do szerzej dostępnych publikacji. Tak jest np. z „Kapitanem Sheerem”autorstwa duetu Marcin Podolec/Robert Wyrzykowski – opowieści o szczurach-marynarzach. Jest zabawnie, momentami refleksyjnie, a i grafika wypada bardzo profesjonalnie. Jak to zwykłem mawiać popijając herbatkę: "nie ma to jak szczur narysowany oszczędnie, ale ze smakiem". Gdy się już tych pasków uzbiera, chętnie zobaczyłbym wydanie zbiorcze, i mam szczerą nadzieję, że jakiś wydawca się „Kapitanem Sheerem” bliżej zainteresuje.
Świetnie wypada także komiks Marcina Ponomarewa opowiadający o polowaniu na rozszarpującą ludzi bestię. Scenariuszowo nic specjalnego, ale niezwykle szczegółowa oprawa (która niestety ucierpiała przez słabą jakość druku, ot proza życia) pozwala wróżyć rysownikowi świetlaną przyszłość. I to niekoniecznie w komiksie polskim, gdzie publikuje się przeważnie dla czystej satysfakcji.
„Pętla” Ireneusza Mazurka i Pawła Wojciechowicza z kolei to sprawnie narysowany (i znowu nie najlepiej wypadający w druku) komiks fantasy, zaskakujący interesującym zwrotem akcji na końcu. Także humorystyczny „Pan Zoliparia” Michała Pruszczńskiego ma spory potencjał. Sprawna kreska, zabawne puenty – to dobrze rokuje na przyszłość. Do grupy prac ponadprzeciętnych zaliczyć należy także short Jakuba Grocholi i żarty rysunkowe Jarosława Kozłowskiego.

To tyle plusów. Średnio wypada połowa graficznych żartów Otoczaka. Druga połowa wypada słabo, i do tej grupy dołącza reszta komiksów prezentowanych w zinie: dziwaczne wizje Piotra Machłajewskiego i odjechana – acz w negatywnym tego słowa znaczeniu - historyjka Mikołaja Tkacza (którego inne prace przeważnie prezentują wyższy poziom).

Czy warto zainwestować? Zdecydowanie tak, bo plusy przeważają minusy. Jest tu sporo prac rysowników, o których jeszcze zapewne usłyszymy. Warto wyrazić swoje poparcie dla ich ciężkiej pracy. Nie dlatego, że to Polacy czy debiutanci. Po prostu dlatego, że tworzą dobre, a czasami wręcz świetne historie.


Opublikowano:



RRY #2
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

RRY #2 RRY #2 RRY #2

Tagi

RRY

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-