baner

Artykuł

Kajko i Kokosz, czyli świat dzielnych wojów (fragment)

Arkadiusz Florek
Poniższy tekst jest fragmentem amatorskiego opracowania, dotyczącego serii Kajko i Kokosz, wydanego niewielkim nakładem przez autora w 2005 roku. Obszerny jego przedruk ukaże się w dziewiątym numerze Zeszytów Komiksowych. Więcej informacji o tej publikacji można znaleźć na stronie internetowej ZK.


Kajko i Kokosz, czyli świat dzielnych wojów (fragment)


     Seria o przygodach Kajka i Kokosza powstała w 1972 r. Początkowo drukował ją Wieczór Wybrzeża (1972–1975), później Świat Młodych (1975–1982), następnie trafiła do magazynu Relax (1977–1978), aż w końcu dzięki Krajowej Agencji Wydawniczej i oficynie Rój można ją było przeczytać w albumach (1980–1990). Niedawno Egmont zakończył druk całej serii w jednolitej szacie graficznej. Jej autor, Janusz Christa, nie przeczuwał zapewne, że powstała jedna z najpopularniejszych polskich serii humorystycznych. Przez lata powiedziano i napisano o niej niemal wszystko. W poniższym tekście zająłem się zagadnieniami dotychczas niezbadanymi i nieomówionymi do końca.
      Czy seria jest plagiatem Asteriksa? Kiedy rozgrywa się jej akcja? Gdzie dzisiaj może leżeć Mirmiłowo? Skąd wzięli się Zbójcerze? Ile razy napadli na gród Mirmiła? Czym charakteryzują się główni bohaterowie? Czy w albumach wydrukowano wszystkie gazetowe paski? Czy komiksy z Wieczoru Wybrzeża i ze Świata Młodych to dwa różne cykle? Skąd Christa czerpał inspirację? Jakie wpadki przydarzyły się autorowi i wydawcom?

     [...]

ZBÓJCERZE

     W albumie Szkoła latania pojawili się nieodłącznymi wrogowie Mirmiłowa. Na drugiej planszy czytamy: „Wśród gęstych borów, na wzgórzu, stała zbudowana z kamienia i drewna warownia rycerzy – rozbójników zwanych ZBÓJCERZAMI”.
     Niektórzy czytelnicy zastanawiają się, jak to możliwe, że najpierw nie było nic o nich słychać, a tu nagle pojawiają się i mają gród niedaleko Mirmiłowa?
     Gdyby w XIII wieku ktoś wyjechał z Polski na studia za granicę, zasiedział się i w wrócił po kilkunastu latach, dawno po sprowadzeniu do kraju obcego Zakonu, również mógłby powiedzieć: „Skąd tu tylu Krzyżaków, jak wyjeżdżałem, to ich nie było?”
     Częściową odpowiedź na to pytanie możemy jednak znaleźć w tym samym komiksie, w którym autor pisze: „Czas między poszczególnymi wyprawami łupieskimi wypełniała im musztra oraz nauka wojennego rzemiosła”.
     Wyjaśnienia mogą być takie.
     – Zbójcerze mogli niedawno osiedlić się w okolicy by, jak im się wydawało, bez problemów łupić gród Mirmiła. Liczba napadów na Mirmiłowo, którą opiszę poniżej, zdaje się przeczyć tej teorii.
     – Mogli mieszkać tam od zawsze, ale uczestniczyli w wielu wyprawach i nie stwarzali realnego zagrożenia dla Mirmiłowian, przez co ci nawet o nich nie wspominali.
     – Trzecie wytłumaczenie, trochę kontrowersyjne, jest takie, że pojawili się oni już w pierwszym komiksie, aby podstępnie osiedlić się na ziemiach księcia Mirmiła z pomocą książęcego Szambelana, a nazywali się wtedy Czarnymi Trójkątami.
     Po nakazie opuszczenia kraju Wielki Kompan mógł wyjechać tylko z częścią swoich rycerzy. Pozostali mogli chować się w borach i stopniowo zmieniać się w Zbójcerzy, którzy mają inny kształt hełmów, nie posiadają też peleryn i tarcz z trójkątami. Co akurat nie dziwi z uwagi na to, że musieli się maskować.
     Umundurowanie jest identyczne: biały mundur z czarnym krzyżem i okrągłą sprzączką.
     Są jeszcze dwie inne poszlaki wskazujące na związki między dwiema kompaniami.
     – W Złotym pucharze (pasek 55.) jeden z rycerzy mówi: „Ten Oferma zawsze coś wymyśli”. Czyżby to ten sam Oferma z późniejszego oddziału Zbójcerzy?
     – W tym samym komiksie (pasek 223.) jeden z rycerzy Czarnych Trójkątów podczas wymachiwania mieczem przez swego wodza stwierdza: „Takie PLASTERKI będą z Mirmiła”. Ćwiartowanie na plasterki to również przewijająca się wiele razy przez serię, ulubiona metoda walki Zbójcerzy, którą po raz pierwszy Kapral nakazuje zastosować w Szkole latania na Mirmile, Lubawie i broniącym ich Kajku.
     Umiejętność stawiania zamków przez Czarne Trójkąty i zamieszkiwanie Zbójcerzy w kamienno-drewnianej warowni może sugerować, że wygnaniu przez króla nie podporządkowała się bardziej tępa część rycerzy, która być może dziczała w borach do chwili zebrania ich przez Krwawego Hegemona i Kaprala.
     Ale kto wie, jak było naprawdę?
     Pierwsze cztery części, w których wystąpili Zbójcerze, wskazują na duże rotacje w ich składzie. Oprócz Ofermy z imienia wymieniony jest tylko Siłacz, który w Szkole latania rozwala stół, przy którym siedzi Kapral. Poza nimi trudno doszukać się tych samych postaci w kolejnych albumach. Przełomowa jest historyjka pt. Łaźnia, która wraz z Koncertem Kaprala poprzedza album Skarby Mirmiła. Znajduje się ona obecnie w albumie Urodziny Milusia. Na drugim kadrze pojawiło się w niej ośmiu Zbójcerzy, którzy obok Ofermy zostali w oddziale do końca serii.
     Zbójcerze mieli w swoim repertuarze kilka „szlagierów” o sobie samych. W Wielkim turnieju śpiewają: „Gdy Zbójcerze maszerują, wszyscy strach ogromny czują! Porąbiemy, posiekamy, nawet trawie róść nie damy!” Pieśń z Mirmiła w opałach brzmi tak: „...A kiedy Zbójcerz dumnie kroczy, to nawet kret wytrzeszcza oczy!” Po wygnaniu z własnej warowni spuścili nieco z tonu: „Nikt Zbójcerza nie żałuje, choć on rzewnie lamentuje, Oj, Oj , Oj...”.
     Jak widać, talentu im nie brakowało.
     Każdorazowe opróżnienie baryłki piwa kończyło się ogólną bójką, w której wszystkie chwyty były dozwolone, a w ruch szły pięści, kufle, stołki, ławy i beczki.
     W Dniu Śmiechały Oferma na odprawie, przerywając mowę Hegemona, wznosi okrzyk: „WIWAT SREBRNY JUBILEUSZ”. Później dodaje: „Mamy dokonać pięćdziesiątej próby zdobycia Mirmiłowa”.
Informacja ta pozwoli nam na podliczenie wszystkich znanych prób zdobycia grodu dokonanych przez Zbójcerzy. Oczywiście przy założeniu, że nie miały miejsca żadne napady pomiędzy poszczególnymi albumami.

Florek1

Florek2


[...]

     Było 54 prób zdobycia Mirmiłowa, z których znanych czytelnikowi jest zaledwie 13.
     Najczęstsze z nich to podwójne szturmy za pomocą drabin, machin oblężniczych i taranów.
     Niemal po każdej nieudanej napaści Hegemon z nadzieją w głosie oznajmia swoim podwładnym: Dobierzemy im się jeszcze do skóry!

[...]

15 LAT MINĘŁO


     W 1989 r. autor narysował ostatnią planszę z przygodami Kajka i Kokosza.
     Po 18 latach postanowił zakończyć serię. W roku 2005 minęło 30 lat od debiutu serii w gazecie ogólnopolskiej (1975), 25 od ukazania się pierwszego albumu (1980) i 15 lat od wydania ostatniego (1990). Na kontynuację nie można już liczyć. Jednak w świecie dzielnych wojów za sprawą puzzli, gier komputerowych, stron internetowych, podręczników szkolnych, parodii, wznowień, malowanek i albumów z zagadkami ciągle coś się dzieje. Co pewien czas powraca też sprawa filmu animowanego i fabularnego.
     Komiksy o Kajku i Kokoszu przez lata nie straciły nic na swojej atrakcyjności. Dzięki najnowszemu wydaniu Egmontu poznają je nowe pokolenia. Starsi czytelnicy nadal dobrze się przy nich bawią. Świadczy to moim zdaniem o tym, że to komiks ponadczasowy, dla każdego i na każdą okazję.
     Gdy podczas pierwszej lub kolejnej lektury całej serii skończymy czytać ostatni album, planszę i kadr, może się pojawić niedosyt, że to już koniec.
     Jest jednak jeden plus tej sytuacji.
     Zawsze można zacząć od początku.

PODZIĘKOWANIA: Mojej żonie Ewie za cierpliwość, mojej siostrze Renacie Pilśniak i Janowi Sofińskiemu za pomoc i cenne uwagi.

Opublikowano:



Tagi

Janusz Christa Kajko i Kokosz Komiks Polski

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-