baner

Recenzja

Balsamista #3

Grzegorz Ciecieląg, Karol Wiśniewski recenzuje Balsamista #3
Trzeci tom „Balsamisty” odbiega znacząco od przyjętej do tej pory formuły. Autorka koncentruje się bowiem na głównym (choć nie zawsze to widać) bohaterze cyklu – Shinjuro. Wprowadza to pewien powiew świeżości – śledzenie non stop losów ludzi, którzy lada moment mają stać się klientami balsamisty lub są z tymi klientami spokrewnieni po pewnym czasie może zacząć nużyć. Mihara zerwała z tym schematem w odpowiednim momencie – stopniowo wprowadzając coraz więcej informacji o Shinjuro przygotowywał czytelnika do tego, co następuje w tomie trzecim.

Droga, która zaprowadziła naszego przypominającego z wyglądu Władcę Snów bohatera ku zawodowi balsamisty była kręta i pełna wybojów. Jego parający się tym zajęciem ojciec bynajmniej nie stanowił dla młodego Shinjuro inspiracji, co więcej – młodzieniec odsunął się od niego jeszcze mocniej po śmierci ukochanej matki. Dopiero gdy Shinjuro stracił drugiego rodzica zrozumiał na czym polegała „misja” balsamisty. Wtedy też postanowił podjąć w Stanach Zjednoczonych studia na kierunku, który pozwoliłby mu w przyszłości otworzyć własny zakład balsamowania w Japonii.
Przypomnijmy że przed młodzieńcem stoi nie jedno wyzwanie (poznanie tajników tej profesji), a dwa (nauczenie się przy okazji angielskiego). Poznamy także jego współlokatora, Chińczyka Li Chang Suo, i dyrektorkę szkoły, do której obaj uczęszczają – wielbicielkę pączków, Susan Garrett. Nieustająca nauka, egzamin i wreszcie praktyka zawodowa – to stałe elementy życia Shinjuro. Wzloty i upadki, wątpliwości i poznawanie samego siebie. Brakuje szalonych imprez i podrywów – na żadne z powyższych bohater nie ma czasu. Aż wreszcie nadchodzi moment, gdy Shinjuro powraca do domu, do Japonii.

Mihara koncentruje się w zasadzie tylko na dwóch bohaterach – Shinjuro i Li. Ten ostatni wydaje się być na początku opowieści ledwie fabularną zapchajdziurą (koniec końców młody balsamista nie mógł w komiksie występować solo) z czasem jednak dowiadujemy się o nim coraz więcej. Jak w życiu, chciałoby się powiedzieć. W końcu nikt nie streszcza nam historii swego życia przy pierwszym spotkaniu. Chyba że jesteśmy barmanem.
Z drugiej strony brakuje nieco wyrazistych postaci drugoplanowych – to wokół Shinjuro wszystko się kręci, i widać to jak na dłoni. Może to także celowy zabieg? We wcześniejszych tomach o postaci balsamisty nie wiedzieliśmy praktycznie nic, a znaliśmy go tylko z jego licznych podbojów. Tych tutaj także brakuje – wokół naszego Azjaty nie kręcą się żadne dziewoje, a rolę spowiednika przejmuje Chong.

Trzeci „Balsamista” to swoiste, nad wyraz obszerne, interludium między aktami opowieści poświęconymi życiu innych. Przypomina obowiązkowy rozdział książki – rozdział, który pozwala dowiedzieć się nieco więcej o samym bohaterze, odetchnąć i odpocząć po dotychczasowych wydarzeniach. Klasyczny wątek obyczajowy, rzekłbym. I cieszę się, że Mihara się na jego wprowadzenie zdecydowała - urozmaicił tym samym trzymającą wysoki poziom serię, której groziła stagnacja.

O ilustracjach nie można powiedzieć nic ponadto, że są identyczne, jak w poprzednich tomach.

Zdecydowanie warto sięgnąć.


Grzegorz Ciecieląg


Jestem już po lekturze wszystkich pięciu części „Balsamisty”, jakie do tej pory się ukazały i muszę stwierdzić, że tom trzeci jest najlepszym z nich. Powiem nawet więcej, choć wydawca pewnie mnie odszuka i zmusi do popełnienia harakiri (seppuku) bananem: możecie przeczytać tylko tom trzeci.

Nie żebym nie polecał całej serii, skądinąd całkiem zacnej. Po prostu „Balsamistę #3”, który jest jedną wielką retrospekcją, można przeczytać i doskonale zrozumieć bez znajomości poprzednich odcinków. Jeśli o ich istnieniu zapomnimy na moment to otrzymamy doskonałą powieść graficzną o Japończyku Shinjuro, który postanowił zostać balsamistą, tak jak niegdyś jego ojciec. Sprawę komplikuje jednak fakt, że niezbyt dobrze się z nim dogadywał, a co ciekawsze, balsamowanie zwłok jest mało popularne w kraju kwitnącej wiśni. Czemu więc Shinjuro z uporem próbuje chce się wyuczyć tego rzemiosła? Co kieruje innymi ludźmi, którzy wybrali sobie pracę ciągłego obcowania ze zmarłymi?

W komiksie znalazło się miejsce nie tylko na tak doniosłe i poważne pytania. Napięcie rozładowują pojawiające się od czasu do czasu elementy komediowe. Część z nich oparta jest na zabawnych różnicach kulturowych Azjatów i Amerykanów. Poza tym dowiadujemy się wielu interesujących rzeczy o samej sztuce balsamowania zwłok. Ten motyw przewijał się już w poprzednich tomach cyklu, ale tym razem za temat zabieramy się od samych jego podstaw. I dzięki temu możemy zrozumieć, że balsamowanie zwłok to sztuka. Dokonuje się jej na zmarłych, ale przeprowadza dla żywych.

Karol Wiśniewski

Opublikowano:



Balsamista #3

Balsamista #3

Scenariusz: Mitsukazu Mihara
Rysunki: Mitsukazu Mihara
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2008
Seria: Balsamista
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Format: 150 x 210 mm
Cena: 25
Wydawnictwo: Hanami
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Balsamista #3 Balsamista #3 Balsamista #3

Tagi

Balsamista

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

emgie -

Jedna uwaga: Mitsukazu Mihara to kobieta!!! :-)

Yaqza -

I co, może Curie-Skłodowska też?!:) Dzięki za zwrócenie uwagi, błędy poprawione.