baner

Recenzja

Trzy cienie

Paweł Panic, Maciej Kowalski recenzuje Trzy cienie
Co prawda Kultura Gniewu zaczęła ten rok dopiero w lutym, lecz sposób, w jaki to uczyniła, zasługuje na najwyższe uznanie. „Przybysz” Shauna Tana i „Trzy cienie” Cyrila Pedrosy to dwa komiksy, które każdemu czytelnikowi powinny z nawiązką wynagrodzić tradycyjną, noworoczną przerwę wydawnictwa. Na razie w moje ręce trafił komiks Pedrosy i właśnie jemu poświęcę kilka poniższych akapitów.

Pedrosa stworzył historię przygodową, która zawiera przekaz emocjonalny, jakiego nie powstydziłyby się najlepsze komiksy obyczajowe. Na początku czytelnik poznaje rodzinę. Lise (matka), Louis (ojciec) i Joachim (dziecko)- trójka, która egzystuje w prawdziwej sielance. Ich życie jest proste i szczęśliwe. Nie znają strachu, bólu i przede wszystkim samotności. Wszystko się zmienia, kiedy pewnego dnia przed ich domem pojawia się trójka czarnych jeźdźców - tytułowe trzy cienie. Cel ich przybycia pozostaje nieznany, dopóki Lise nie wyrusza do lokalnej wróżki po radę. Jak się okazuje cienie przybyły po jej synka. Kobieta wie, że nic nie może zrobić i godzi się ze stratą. Inaczej niż ojciec, który postanawia walczyć o małego Joachima za wszelką cenę. „Trzy cienie” to przede wszystkim niezwykła opowieść o miłości rodzicielskiej. Jej głównym bohaterem nie jest Joachim, czy tytułowe cienie, lecz Louis - ojciec, który nie potrafi pogodzić się z nieuchronnym. Aby ocalić Joachima wyrusza z nim w długą i oczywiście niebezpieczną podróż, której konsekwencje będą dla nich obojga równie wielkie.

Głównym atutem „Trzech cieni” jest przemycenie, pod płaszczykiem przygodowego komiksu drogi (dodatkowo z elementami fantasy), naprawdę poważnego tematu, którego nigdy bym się w takim dziele nie spodziewał. Obyczajowy, najlepiej autobiograficzny album, osadzony we współczesnych realiach - takie ramy wskazałbym dla dzieła poruszającego problematykę przedstawioną w „Trzech cieniach”. Cyril Pedrosa poszedł jednak inną drogą i chwała mu za to. Jego komiks bawi niczym najlepsze dzieła z gatunku fantasy, a przy tym skłania do refleksji w nie mniejszym stopniu, niż na przykład twórczość Frederika Peetersa. Zresztą, tak jak Peeters do poruszania ważnych tematów używa konwencji s-f (patrz: Lupus), tak Pedrosa czyni to samo korzystając z baśni.

trzycienierecenzja


Doskonałemu scenariuszowi towarzyszą takież same rysunki. W materiałach prasowych wydawca podkreślał współpracę Pedrosy ze studiem Disney’a (przy „Dzwonniku z Notre Dame” i „Herkulesie”). W omawianym komiksie animatorska przeszłość twórcy jest doskonale widoczna. Zwłaszcza w przypadku bohaterów, którzy mają uproszczone, nierzadko karykaturalne rysy twarzy, a sam ich wygląd mówi dużo o ich charakterze. W przypadku postaci kreska jest prosta, lecz niezwykle dokładna. Inaczej niż w przypadku teł. Te nierzadko składają się z kilku pośpiesznych kresek, których zadaniem jest budowa odpowiedniego klimatu. Pojawiają się zatem plamy czerni, jak i nie zarysowane przestrzenie, które „robią za mgłę”. Oczywiście i od tych reguł są wyjątki, np. kiedy rysownik niezwykle szczegółowo przedstawia wnętrze chaty, czy drzewa w lesie, a armię wojowników tworzy z chaotycznych, dynamicznych linii.

Co do świata przedstawionego, to jest on bardzo baśniowy. Blisko mu do światów wykreowanych przez braci Grimm, czy Andersena, choć nie jest aż w takim stopniu przesycony magią. Poza tym architektura, stroje i przedmioty codziennego użytku pozwalają osadzić tę opowieść w XVIII-wiecznej Francji. Jeśli miałbym szukać jakiejś analogii do kreskówek Disney’a, to realiom świata „Trzech cieni” najbliżej chyba do „Pięknej i bestii”.

Piękny scenariusz, piękna oprawa graficzna, jakość wydania nie pozostawiająca nic do życzenia - „Trzy cienie” to komiks doskonały. Jego lektura naprawdę skłania do przemyśleń, stanowiąc przy tym świetną, inteligentną rozrywkę. Dzięki takim tytułom wiem dlaczego komiksy stały się moją pasją.

[PKP]


Zgadzam się w pełni z ostatnim zdaniem PKP. „Trzy cienie” to jeden z tych komiksów, który uzmysławia jaką moc może mieć doskonale opowiedziana historia. Zacząłem czytać zaraz po wyjściu z księgarni, a skończyłem w domu dwie godziny później zapominając o obiedzie i innych ważnych sprawach, które miałem do załatwienia. Ta historia niezwykle wciąga, a przygody bohaterów nie mogą czytelnika pozostawić obojętnym.

Niezwykłej opowieści towarzyszy równie niesamowita oprawa graficzna. Pedrosa po mistrzowsku komponuje plansze dostosowując kadry do tego, co chce przekazać w swojej historii. Gdy chce podkreślić emocje towarzyszące bohaterom zmienia cartoonową kreskę. W jej miejsce pojawiają się grube linie, plamy czy deformacje postaci. Daje to ciekawy efekt, bowiem odnosi się wrażenie, że Ci bohaterowie naprawdę żyją, naprawdę przeżywają to wszystko, że targają nimi emocje, że nie chcą ustąpić w swym dążeniu do celu.

„Trzy cienie” to komiks niezwykły. W udany sposób łączy poważne przesłanie z uproszczoną, cartoonową oprawą graficzną. Mam nadzieję, że rodzimi wydawcy będą na zagranicznych rynkach częściej wyszukiwać równie dobre tytuły, jak „Trzy cienie”.

Ocena: 9/10

[Maciej Kowalski]

Opublikowano:



Trzy cienie

Trzy cienie

Scenariusz: Cyril Pedrosa
Rysunki: Cyril Pedrosa
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2009
Wydawca oryginału: Delcourt
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka szyto-klejona ze skrzydełkami
Format: B5
Stron: 272
Cena: 49,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Trzy cienie Trzy cienie Trzy cienie

Tagi

Trzy cienie

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-