baner

Recenzja

Watchmen. Strażnicy.

adrjan recenzuje Watchmen. Strażnicy.
Idąc do kina na "Strażników", tylko jedna myśl mi kołatała się po łbie: żeby nie spartolili, żeby nie spartolili, żeby nie spartolili.

Na szczęście, ostatnio zaczyna się bardzo dobrze dziać z ekranizacjami niezłych komiksów ("300", "Sin City", dwa ostatnie Batmany, komiksowo-figurkowy "Transformers", "Hellboy"; wyjątkiem niemożebnie badziewny "Spirit", ale i materiał źródłowy daleki od doskonałości), więc obawy moje zbyt wielkie nie były. Dodatkowo, optymistycznie nastrajał zwiastun do "Strażników" ten poniżej, który uważam za jeden najlepszych jakie widziałem w życiu (kapitalny kawałem Pumpkins doskonale zgrany z obrazem, zwróćcie uwagę).



Obawy moje zostały rozwiane już na wstępie, za sprawą genialnej czołówki. A potem? A potem było tylko lepiej. Naprawdę.

Ameryka, połowa lat 80. Przy władzy wciąż Nixon, a świat stoi na progu nuklearnego konfliktu. Tytułowi Strażnicy, kiedyś dbający o ład i porządek w Stanach, a nawet o zwycięskie zakończenie wojny w Wietnamie, kilku lat temu dekretem Nixona zostali zdelegalizowani. Część z nich przeszła na emeryturę, część skończyła w grobie albo wariatkowie, niektórzy - jak Ozymandiasz - wykorzystali swój talent do robienia pieniędzy. Działalności nie zaprzestał jedynie Rorschach, narażając się przez to na ściganie przez policję. Film rozpoczyna się od śmierci Komedianta - dość zagadkowej, bo był to dość krzepki gość, a szyba, przez którą go wyrzucono, twarda i odporna na bodiczki. Rorschach przekonany jest, że ktoś dybie na życie Strażników, jednak nie potrafi przekonać do tego pozostałych żyjących członków grupy. Z czasem jednak przyłączają się do niego Nocny Puchacz i Jedwabna Zjawa. Z czasem odkrywają, że intryga ma poważniejsze, by nie rzec - apokaliptyczne tło.

Film jest bardzo wiernym odwzorowaniem komiksu, co jak się okazuje - staje się powoli sprawdzoną receptą na sukces. A sam komiks idealnym przykładem na to, że historie obrazkowe to coś więcej niż bezmyślne naparzanki bohaterów w kostiumach. W "Strażnikach" bohaterowie wprawdzie mają kostiumy, ale nie mają supermocy (oczywiście poza Dr Manhattanem, przy którym Superman to pikuś), wręcz przeciwnie - muszą się borykać z typowo ludzkimi superproblemami. Fabuła zaś pretekstem do rozważań o odpowiedzialności, moralności, o tym jak daleko można się posunąć, wybierając "tzw. mniejsze zło" czy uszczęśliwiając ludzkość na siłę.
Nie wiem, jak na film spojrzy człowiek, który komiksu nie czytał. Być może parsknie śmiechem, jak usłyszy dwóch gości przy piwku rozprawiających o dawnych czasach, gdy się biegało w kostiumach. Mnie – przesiąkniętego do imentu komiksem, który uważam za jeden z najlepszych w historii - w każdym razie na przemian wgniatało i wyrywało z fotela. Ostatni raz tak zostałem oszołomiony w kinie obrazem i dźwiękiem za sprawą filmu "Batman Początek", a z niekomiksowych – "Helikopterem w ogniu".

Materiał wyjściowy jest doskonały, wprost stworzony do przeniesienia na ekran, więc wystarczyło nie spartolić. I Zack Snyder, kolejny raz po "300", dowiódł, że jak dostanie na tacy komiksową perełkę, to sprawnie się z nią się obejdzie. Warstwa wizualna – znakomita, archaiczne ubranka i sprzęt, stały się mniej archaiczne niż to wyglądało w komiksie. Realizacja i efekty również – efektownie (zwolnienia) i czytelnie sfilmowane walki, genialna scena najazdu Puchacza i Juspeczyk na więzienie. Aktorstwo – zaangażowanie aktorów mniej znanych było strzałem w dziesiątkę, co więcej – niemal bez wyjątku zarówno obsada jak i wykonanie świetne, ze szczególnym uwzględnieniem Jackie Earle Haley'a jako Rorschacha oraz Jeffreya Deana Morgana jako Komedianta. Może tylko od reszty odstawał Matthew Goode w roli Ozymandiasza. Całość uzupełniają świetnie (dowcipnie) dobrane kawałki z lat 70.i 80.

Acha, w filmie zabrakło komiksowego wątku o piratach. Myślę, że dobrze zrobiono, bo trudno by było to wtłoczyć w główny wątek. Ponoć ma się ukazać jako dodatek na DVD.

Krótko mówiąc - marsz do kina na "Strażników".


Opublikowano:



Watchmen. Strażnicy.

Watchmen. Strażnicy.

Premiera: Marzec 2009
Produkcja: Warner Bros.
Premiera: 6 marca 2009
Scenariusz:David Hayter, Alex Tse
Reżyseria: Zack Snyder
Adaptacja:
Muzyka:Tyler Bates
Czas trwania:163 minut
Dystrybucja w Polsce:UIP
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Tagi

Strażnicy

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

marcholt -

Nie mam "Strażnikom" nic do zarzucenia. Film jest jednym z lepszych jakie widziałem, doskonałe podejście reżysera do orginału, znać to nie tylko po tym, ze to co w komiskie było najlepsze przeniósł do filmu bezpośrednio (wraz z całymi fragmentami dialogów), a to co było badziewne u Moora wyciął, dodając w zamian pewien zabawny komentarz w jednej ze scen (nie będę pisał o jaki element zakończenia chodzi, żeby nie psuć przyjemności z oglądania tym, co nie widzieli).

Film jest majstersztykiem w każdym calu, pokazuje że snyder to niezwykły reżyser, któy na planie filmu potrafi ogarnąć naprawdę wiele, od detalów scenografii po poprowadzenie całej fabuły - wszystko pasuje i jest bez zarzutu. Próbowałem się do czegoś doczepić, ale nie ma do czego - gdybym próbował na siłę wyszłyby jakieś bzudry (np zarzut recenzenta wobec Ozymandiasza - chybiony, gosciu jest zimny jak lód i nie zwraca na siebie poczatkowo uwagi - ale tak ma być przecież - tak jest komiksie).

To co producentów-debili w Hollywood powinno teraz gryźć to:
"dlaczego zmarnowaliśmy taki zajebisty materiał na scenariusz jak Liga Niezwykłych Dżentelmenów? Widać że można 'dorosłe' komiksy pokazać na ekranie w 'dorosły' sposób"
Ciary mnie przechodzą na myśl,że Snyder mógłby to zrobić...

A zwiastun filmu o piratach jest na apple-movie trailers (pod tyt. "Tales", polecam tam także "journal"z planu).

Idźcie wszyscy na ten film, bo naprawdę warto.

Jakub Cieślak -

Czy tylko mnie się wydaje, czy imć Jeffrey Dean Morgan grający Komedianta ma fizjonomię wysoce zbliżoną do fizjonomii imć Roberta Downey'a Juniora? Opieram się tylko na materiałach promocyjnych. Filmu nie widziałem, choć coraz poważniej o tym myślę. To troszkę dzięki Twojej recenzji. Inaczej to mówiłeś, inaczej to mówiłeś idąc na ten film... Zdrówko, Janie.

adr'jan -

Jakub Cieślak pisze:Czy tylko mnie się wydaje, czy imć Jeffrey Dean Morgan grający Komedianta ma fizjonomię wysoce zbliżoną do fizjonomii imć Roberta Downey'a Juniora?


Mi w zajawce (scena częstowania ogniem w Wietnamie) z tym cygarem w zębach nieziemsko przypominał Colina Farrella :)

Tigana -

Jakub Cieślak pisze:Czy tylko mnie się wydaje, czy imć Jeffrey Dean Morgan grający Komedianta ma fizjonomię wysoce zbliżoną do fizjonomii imć Roberta Downey'a Juniora?

Odniosłem identyczne wrażenie - nawet się nie zastanawiałem czy to nie on. W filmie to podobieństwo nie jest już tak wyraźne.