baner

Artykuł

Z importu: Captain America vol.5, Daredevil vol.2, GL vol.4, Joker, Fortune & Glory

Damian „Damex” Maksymowicz
captain_america_damexCAPTAIN AMERICA VOL. 5

Run Eda Brubakera do "Captain America" już przeszedł do legendy. Brubaker nie wniósł jedynie powiewu świeżości w postać Capa, ale całkowicie zrewolucjonizował tą postać. Najpierw złamał zasadę, jaką było nie przywracanie do życia Bucky’ego – sidekicka Capa, który zginął podczas II Wojny Światowej. Scenarzysta nie zrobił tego jednak w tak mizerny sposób jak Judd Winnick przy Jasonie Tondzie (Robinie II). W jego założeniu Bucky nigdy nie umarł, uratowany przez Sowietów i poddany praniu mózgu jako Winter Soldier od lat był ich najlepszym tajnym agentem do zadań specjalnych.

Captain America nie mógł długo nacieszyć się z powrotu starego przyjaciela, albowiem w numerze #25 Brubaker uśmiercił Steve’a Rogersa, co odbiło się szerokim echem w mediach na całym świecie (nawet w Polsce). Śmierć symbolu USA była bardziej tragiczna niż śmierć Supermana w latach 90 i to z kilku powodów: scenarzysta zapowiedział, że Steve Rogers jest definitywnie martwy; Cap nie poległ w walce, ale w wyniku intrygi uknutej przez jego nemezis Red Skulla (gdy taki Superman zginął z ręki nowego potwora - Doomsdaya, a nie arcywroga Lexa Luthora); już kilka numerów później poznaliśmy nowego Capa, co ani odrobinę nie obniżyło poziomu serii. Swoim runem Brubaker zyskał rzesze nowych fanów i ugruntował swoją pozycję. Seria cieszy się niesłabnąca popularnością, a krytycy wciąż chwalą dokonania Eda. Dodajmy do tego klimatyczne rysunki Steve’a Eptinga, a otrzymujemy jedną z najlepszych serii komiksowych minionych lat.

daredevil_damexDAREDEVIL VOL. 2

Historie pisane przez Franka Millera weszły już do kanonu, ale po latach na szczyty list sprzedaży serię "Daredevil" wynieśli Brian Michale Bendis i Ed Brubaker. Pierwsze numery vol. 2 to niezła historia Kevina Smitha, potem jeszcze kilka krótszych historyjek, w międzyczasie ukazała się też godna uwagi mini seria "Daredevil: Yellow" duetu Jeph Loeb i Tim Sale. Potem, od #26 na fotel serii regularnej wskoczył Brian Michael Bendis, a za rysunki wziął się Alex Maleev. Seria stałe się prawdziwym bestsellerem. Połączenie klimatów noir w stylu Millera i rysunkami a'la pulp fiction z amerykańskich magazynów z lat 20 i 30 okazało się przepisem na sukces. Bendis zafundował czytelnikom upadek Wilsona „Kingpina” Fiska, a także upublicznienie faktu, że Daredevil to w cywilu niewidomy prawnik Matt Murdock.

Ostatnim numerem Bendisa był #81. Nowy team twórców, którzy wystartowali już od numeru #82 to scenarzysta Ed Brubaker i rysownik Michael Lark. Część czytelników uważa, że run Brubakera jest nawet lepszy od poprzedniego. Żeby nie zdradzać istotnych szczegółów fabuły dodam tylko, że Murdock/Daredevil nie ma lekkiego życia w historiach Brubakera, który dodatkowo do galerii łotrów wprowadził nową postać – Lady Bullseye. Daredevil jest obecnie postacią, której przygodom naprawdę warto się bliżej przyjrzeć z uwzględnieniem wyśmienitych runów Bendisa i Brubakera.

green_lantern_rebirth2GREEN LANTERN VOL. 4

Geoff Johns to swoisty magik - czego by nie napisał jest dobre. Scenarzysta jest ojcem sukcesu takich serii jak "Justice Society of America vol. 3", "Booster Gold vol. 2" (wspólnie z Jeffem Katzem). To także autor kilku znakomitych historii do "Action Comics" i współautor pierwszej i najlepszej cotygodniowej serii DC Comics – "52". Jednak jego największym sukcesem okazał się run do "Green Lantern".

Wstępem do tej serii jest sześcioczęściowa mini seria "Green Lantern: Rebirth", która nawet kompletnego laika płynnie wprowadzi w „co i jak” w uniwersum Zielonych Latarników. Ta mini seria jest istotna jeszcze z dwóch powodów: 1. powraca w niej do życia najsłynniejszy ziemski Green Lantern – Hal Jordan; 2. to pierwsza część tzw. „trylogii Green Lantern”. Szczerze powiedziawszy nigdy nie lubiłem przygód Zielonych Latarników, ale dokonania Johnsa sprawiły, że jest to teraz jedna z moich ulubionych i regularnie czytanych serii. Po "Rebirth" w normalnej serii mamy kilka przygód, które prowadzą nas do najlepszego eventu w dziejach DC i zarazem drugiej części trylogii – "Sinestro Corps War" (z racji tego, że wydarzenia z "SCW" mają miejsce w dwóch seriach - "Green Lantern" i "Green Lantern Corps" polecam sięgnięcie po wydania zbiorcze z tym eventem).

Potem Johns zaserwował nam aktualny origin Hala Jordana, a obecnie stopniowo potęgując napięcie przygotowuje nas do kolejnego eventu, zwieńczenia swej trylogii, które nastąpi latem 2009 za sprawą mini serii "Blackest Night". Rysunki w runie Johnsa są autorstwa Ethana Van Scivera i Ivana Raisa, którzy wykonują kawał dobrej roboty. Mam nadzieję, że Johns zostanie przy tej serii jak najdłużej. Tymczasem nie pozostaje mi nic innego jak gorąco Wam polecić ten tytuł, a zapewne też będzie oczekiwać w napięciu na "Blackest Night".

joker_damexJOKER

W Polsce z takiego „musisz przeczytać” wydano już "Zabójczy Żart", "Rok Pierwszy", "Powrót Mrocznego Rycerza" czy "Azyl Arkham". Niestety, wciąż nie doczekaliśmy się "The Long Halloween" i równie udanego sequela "Dark Victory", oba autorstwa dynamicznego duetu Jeph Loeb i Tim Sale. Ale z racji ograniczonej ilości miejsca nie będę o nich pisał (większość osób albo już je przeczytała, albo przynajmniej wie, że powinna to zrobić), przybliżę komiks wydany w 2008 roku – nowelę graficzną zatytułowaną po prostu "Joker".

Scenariusz napisał Brian Azzarello, rysunki w estetyce noir to sprawka Lee Bermejo. Pierwsze, co rzuca się w oczy to wizualne podobieństwo Jokera z komiksu do Heatha Ledgera w roli błazeńskiego księcia zbrodni z filmu "Mroczny Rycerz". Podobieństwo to jest całkowicie przypadkowe - Bermejo szkice Jokera stworzył już dawno temu, dużo wcześniej niż ekipa Christophera Nolana. Oprawa graficzna jest mroczna, podkreślająca nie mniej mroczny scenariusz, designy postaci są bez zarzutu, zaskakuje zwłaszcza oryginalne podejście do wyglądu Riddlera. Co zaś się tyczy scenariusza: Joker wychodzi z niewyjaśnionych przyczyn z Arkham i postanawia „odzyskać” Gotham City, na co Two-Face nie ma zamiaru pozwolić. Sam Batman występuje dopiero pod koniec opowieści. Przy scenariuszu również na myśl nasuwa się "Mroczny Rycerz", co jest atutem i świadczy, że genialne umysły myślą podobnie. Azzarello stworzył historię o Jokerze, wcale nie śmiesznym, budzącym przerażenie, brutalnym psychopacie zamiłowanym w anarchii. Scenariusz jak z gangsterskiego thrillera i rysunki, dla których samych w sobie warto sięgnąć po "Jokera". Ta pozycja przeznaczona jest zdecydowanie dla dorosłych czytelników i powinna zadowolić nawet najbardziej wymagającego odbiorcę.

fortune_and_glory_damexFORTUNE & GLORY

Brian Michael Bendis jest jednym z najlepszych żyjących obecnie scenarzystów. Dzięki jego scenariuszom takie super bohaterskie serie jak chociażby "Ultimate Spider-Man", "Powers" czy "Daredevil" osiągnęły przeogromny sukces. Nim jednak Bendis stał się gwiazdą wydawnictwa Marvel Comics popełnił kilka kryminałów ("Goldfish", "Jinx", "Torso", "Fire") cenionych zarówno przez czytelników, jak i krytyków.

Komiks "Fortune & Glory" jest historią humorystyczną rysowaną (w kreskówkowym stylu) również przez Bendisa i dowodzi, że Brian w takim gatunku komiksowym też potrafi się odnaleźć. "F&G" powstał na bazie osobistych doświadczeń autora związanych z przygodami z Hollywood podczas prób zekranizowania jego pierwszego kryminału "Goldfish"… który tak, jak dobrze kojarzycie nigdy nie powstał. Nie jest to jednak całkowicie gorzka satyra na Hollywood. Co prawda historia zwraca uwagę na problemy takie jak odsyłanie od osoby do osoby, konieczność posiadania agenta i kontaktów w branży, ale wciąż tli się w młodym twórcy iskierka nadziei. Przygody sfrustrowanego scenarzysty, gdy wszyscy próbują ingerować w jego scenariusz nie tylko wywołują uśmiech na twarzy czytelnika podczas lektury, ale też zmuszają do refleksji nad funkcjonowaniem całej branży filmowej.

Skupmy się jeszcze przez chwilę na humorze – typowy dla Bendisa, jeśli czytało się rubrykę z jego odpowiedziami na listy od fanów w "Powers" to wiadomo, czego można się spodziewać. Jedną z najzabawniejszych scen jest rozmowa telefoniczna, gdy rozmówca zachwala komiks Bendisa i rozpływa się nad jego twórczością, po czym prosi by opowiedział mu, o czym właściwie jest ten komiks. "Fortune & Glory" to w dużym skrócie autobiograficzny zbiór anegdot na Fabrykę Snów, całkowicie autorski komiks Bendisa sprawiający wyjątkową przyjemność podczas czytania. Jeśli szukacie komiksu inteligentnego okraszonego humorem to "F&G" jest dla strzałem w dziesiątkę.

Opublikowano:



Tagi

Batman DC Comisc Z importu

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-